Osoba uzależniona, która zdecydowała się na leczenie w stacjonarnym ośrodku, przeżywa dużo obaw i niepewności. Dotyczą one przede wszystkim dwóch kwestii. Po pierwsze tego, co czeka ją po przyjęciu do placówki, a po drugie – czy jej terapia okaże się skuteczna. Jeśli korzystała już z terapii w warunkach ośrodka stacjonarnego, ma ogólne wyobrażenie na temat leczenia w takim miejscu, choć oczywiście poszczególne ośrodki różnią się wieloma kwestiami: warunkami przyjęcia, programem terapii i zadaniami terapeutycznymi, jakie pacjent ma do wykonania na poszczególnych etapach leczenia, regulaminem, którego należy przestrzegać podczas pobytu, liczebnością społeczności terapeutycznej, kwalifikacjami kadry czy choćby warunkami socjalnymi. Pacjentowi pierwszorazowemu może towarzyszyć większy lęk niż komuś, kto do ośrodka przyjeżdża po raz kolejny. Ten artykuł ma na celu wesprzeć osoby, które rozpoczynają swoją drogę do zdrowia i ułatwić im odnalezienie się na początku leczenia w ośrodku.
Redakcja: Jakie emocje towarzyszą pacjentom, którzy właśnie zostali przyjęci do ośrodka terapii uzależnień? Jakich zachowań można się z ich strony spodziewać?
Elżbieta Grabarczyk-Ponimasz: Myślę, że choć z jednej strony jest to kwestia bardzo indywidualna, bo każda osoba jest inna i inaczej reaguje na zmiany i wyzwania, to można się pokusić o pewne uogólnienia. Pracuję jako terapeutka od ponad 20 lat i choć nigdy tego precyzyjnie nie policzyłam, to przyjęłam do ośrodków dziesiątki pacjentów. Miałam okazję obserwować, jak zachowują się w momencie, gdy właśnie trafiają na terapię, a także rozmawiać z nimi podczas przyjęcia. Ich zachowania mogą być w takich okolicznościach bardzo różne, począwszy od bardzo współpracujących czy wręcz uległych, poprzez dojrzałe i asertywne, a skończywszy na buntowniczych, a nawet werbalnie agresywnych. Trzeba jednak pamiętać o tym, że u podłoża agresji często leży lęk lub frustracja. Niektóre osoby nie trafiają przecież do ośrodka dlatego, że bardzo chciały zerwać z nałogiem i zmienić swoje życie, lecz z powodu presji rodziny, sądu czy kuratora. Wcale nie chcą tu być i przyjęcie do ośrodka interpretują jako przymus, sytuacje bez wyjścia.
Na drugim krańcu znajdują się pacjenci zmotywowani pogłębiającymi się stratami wynikającymi z zażywania narkotyków czy picia alkoholu, które są zawstydzone, czasami obawiające się negatywnej oceny ze strony przyjmującego ich terapeuty. Są też osoby pierwszorazowe, którym towarzyszy mnóstwo lęku, niepewności, bywają one mocno wystraszone. Dopytują o wszystkie szczegóły, aby poczuć się chociaż odrobinę pewniej.
Wcale nierzadko zdarzają się też „weterani” terapii, czyli mówiąc kolokwialnie stare „ośrodkowe wygi”, którzy w niejednym ośrodku już się leczyli. Jest to ich kolejny pobyt i w realiach ośrodka potrafią się sprawnie poruszać, nie boją się więc tego, co się może wydarzyć podczas przyjęcia i po przyjęciu, bo już kilka, a czasami, jak niektórzy rekordziści, kilkadziesiąt razy w takiej sytuacji i w takim miejscu byli.
Co może zrobić pacjent, aby w tym początkowym okresie poczuć się pewniej, spokojniej?
Zachęcam wszystkich pacjentów przyjmowanych do ośrodka do zadawania pytań. Niech nie obawiają się, że jakieś pytanie jest dziwne czy głupie. Miałam i mam szczęście pracować w miejscach, które do osoby przyjmowanej do ośrodka odnoszą się po partnersku, traktują ją jako podmiot, a nie przedmiot oddziaływań terapeutycznych. Uważam, że pacjent ma prawo uzyskać odpowiedzi na wszystkie nurtujące go pytania, ma prawo mieć wątpliwości i je wyjaśniać. Niech pyta o plan dnia, o godzinę pobudki, o to, na czym polega „praca” w ośrodku, kto będzie jego terapeutą prowadzącym, czy wolno mieć papierosy, jak wygląda kwestia odwiedzin i tak dalej. Niektórzy dopytują szczegółowo o te kwestii już na etapie kontaktu telefonicznego z placówką, ale czasami coś przychodzi do głowy później. Pacjent ma prawo pytać. Im więcej odpowiedzi uzyska, tym bezpieczniej ma szanse się poczuć w ośrodku. Nawet jeżeli niektóre z nich będą dla niego trudne do przyjęcia czy frustrujące, zyska przekonanie, że jego emocje i wątpliwości są traktowane poważnie. A to dobry początek współpracy.
Czy są jakieś procedury ułatwiające „osadzenie się” pacjenta w ośrodku?
Osoba rozpoczynająca terapię powinna otrzymać regulamin, w którym są opisane normy obowiązujące w ośrodku i zasady, których powinna przestrzegać. Im krótszy, tym lepiej, bo zestresowany pacjent nie przyswoi kilku stron A4, po prostu ich nie zapamięta. To zrozumiałe, że na początku będzie trochę zagubiony. W tej początkowej fazie zachęcam pacjentów do zapoznania się z tym regulaminem i podjęcia wysiłku jego przestrzegania. W niektórych ośrodkach świeżo przyjęty pacjent otrzymuje tak zwanego „opiekuna”, czyli pacjenta o dłuższym stażu w placówce, który wprowadza go w funkcjonowanie. To duże ułatwienie, bo „opiekun” zna dom, regulamin, zespół terapeutyczny i może o tym wszystkim w przystępny sposób opowiedzieć. Osoba rozpoczynająca terapię ma też swojego terapeutę prowadzącego, z którym będzie omawiać swoje trudności, indywidualne plany terapii czy takie sprawy, które są zbyt trudne do poruszenia na forum grupy. Zbudowanie dobrego przymierza terapeutycznego to zadanie dla obu stron. Dzięki niemu pacjent uzyska wsparcie na każdym etapie leczenia od profesjonalisty, którego może obdarzyć zaufaniem. To, co ważne na początku, to także wzmacnianie swojej motywacji do leczenia.
Na czym polega wzmacnianie własnej motywacji do leczenia?
Na budowaniu przekonania, że terapia może pomóc w osiągnięciu trzeźwości, a trzeźwość – w realizowaniu swoich życiowych celów i marzeń. W początkowych etapach terapii łatwo o zwątpienie. Mogą pojawiać się głody narkotykowe czy alkoholowe, a pacjent jeszcze nie wypracował skutecznych metod radzenia sobie z nimi. Może być też dużo nieuporządkowanych spraw na zewnątrz: rodzinnych, prawnych. Pacjenci slangowo mówią o tym, że ich „wyciąga” z ośrodka. Więc chodzi o to, żeby nie dać się wyciągnąć. Przypominać sobie o tym, po co się tam jest i po co ten cały wysiłek.
Jak sobie pomóc w takich momentach?
Przede wszystkim nie pozostawać samemu ze swoim zwątpieniem w sens terapii czy myślami o narkotykach i alkoholu. Nie izolować się, nie zamykać w sobie. Bo wtedy ryzyko, że urosną do rozmiarów, które trudno już będzie opanować, bardzo wzrasta. Motywuję pacjentów do rozmawiania o tym, co przeżywają, bo to nie wstyd mieć „głody” czy myśli o wyjeździe. Mogą się one pojawiać nie tylko na wstępnym etapie terapii, ale i pod koniec leczenia. Rzecz w tym, aby o nich rozmawiać, ujawniać. Dzięki temu można je rozbroić, rozpoznać ich uzależnieniowy charakter. Podczas indywidualnej terapii z terapeuta czy podczas rozmowy na forum społeczności terapeutycznej można poddać takie myśli i emocje racjonalnemu oglądowi, podyskutować z nimi i docelowo nauczyć się, że – po pierwsze – one mijają, jeśli się ich nie podsyca, a po drugie – ich pojawienie się nie oznacza, że obowiązkowo należy za nimi podążać. To umiejętność, której warto, aby nauczył się każdy uzależniony, bo takie doświadczenie przydaje się również, a może przede wszystkim, po wyjściu z ośrodka, kiedy kończy już terapię.
Co byś zaleciła pacjentom rozpoczynającym leczenie w ośrodku? Gdyby to miało być jedno zdanie?
Gdyby to miało być jedno zdanie, brzmiałoby ono: poznać regulamin, starać się stosować do jego zasad, umacniać swoją motywację i korzystać ze wsparcia terapeutów i społeczności.
Dziękuję za rozmowę.
Elżbieta Grabarczyk-Ponimasz – psycholog z ponad 20-letnim doświadczeniem w pracy terapeutycznej i szkoleniowej, certyfikowana specjalistka psychoterapii uzależnień i mediatorka. Autorka e-booków oraz licznych artykułów popularyzujących wiedzę z zakresu psychologii i psychoterapii, a szczególnie przeciwdziałania dyskryminacji i przemocy. Przez kilkanaście lat pracowała w Ośrodku Rehabilitacyjnym dla Uzależnionych od Substancji Psychoaktywnych „Wapienica” w Bielsku-Białej, obecnie współpracuje z Młodzieżowym Ośrodkiem Rehabilitacyjnym Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności w Kazuniu-Bielanach. Doświadczenie zdobywała pracując również w poradniach zdrowia psychicznego i oddziałach szpitalnych, a także uczestnicząc w różnorodnych projektach i prowadząc własną praktykę terapeutyczną, w której udziela wsparcia osobom znajdującym się w kryzysowych momentach życia i borykającym się z zaburzeniami nerwicowymi, depresją, uzależnieniami i współuzależnieniem czy trudnościami interpersonalnymi.
Dodaj komentarz