Martyna jest w związku z osobą uzależnioną – poznali się trzy lata temu, gdy jej partner już nie pił alkoholu i nie brał narkotyków. Po roku znajomości niezrozumiałe zachowania mężczyzny sprawiły, że kobieta zgłosiła się do Poradni Leczenie Uzależnienia i Współuzależnienia. Zgodziła się opowiedzieć, dlaczego podjęła taką decyzję i czego dowiedziała się od specjalistów.
Coś się zmieniło
– Grzegorz już na trzecim spotkaniu opowiedział mi o swoich problemach, abym sama zdecydowała, czy chcę, aby ta znajomość się rozwijała – opowiada Martyna. – Dowiedziałam się, że kilka razy podchodził do terapii, a siedem lat wcześniej udało mu się ostatecznie skończyć z używkami. Był otwarty i szczerze mówił, jak wyglądał jego proces zdrowienia.
Para miło spędzała czas, mężczyzna jasno komunikował swoje potrzeby, było coraz lepiej. Po roku wspólnie wynajęli mieszkanie. Jednak kilka miesięcy później Grzegorz stał się bardziej wycofany, nerwowy, coraz później wracał z pracy.
– Wszystko go denerwowało. Nie chciał rozmawiać albo krzyczał – mówi Martyna. – Twierdził, że jest zmęczony i go nie rozumiem. Myślałam, że to odpowiedź na chwilowe problemy i stres zawodowy. Jego stan jednak nie mijał, a ja nie potrafiłam określić, co się dzieje, z czego to wynika. Sama stałam się drażliwa i napięta.
W końcu pojawiło się zagubienie i problemy z oceną rzeczywistości, bo każda próba rozmowy kończyła się tak samo – awanturą, dogryzaniem, złośliwościami. Później następowały przeprosiny, prośby o wyrozumiałość i argumenty o zmęczeniu pracą. Martynie przypominało to nieco jazdę górką kolejką, bo bywało miło i spokojnie, a potem następowała nagła zmiana zachowania i nastroju.
Po kolejnych tygodniach kobieta była już zmęczona czekaniem na kolejny wybuch, a z drugiej strony – coś podpowiadało jej, że przesadza, że przecież spięcia są w związkach normalne i nie jest tak źle. Przyjaciółka poleciła jednak, aby zgłosiła się do Poradni Leczenia Uzależnienia i Współuzależnienia i zweryfikowała, czy sytuacje w ich relacji nie mają może związku z uzależnieniem Grześka.
– Na wolny termin musiałam poczekać dwa tygodnie, ale czułam, że gubię się w swoich emocjach i nie mam kompetencji, aby coś zmienić. Dlatego poczekałam, tym bardziej że uszczypliwe komentarze Grześka dotyczyły również alkoholu – nieraz sam proponował mi lampkę wina w restauracji, a w domu niby na żarty mówił, że „znowu się upiłam”. Wspominał, że ma sny alkoholowe, coraz częściej odmawiał spotkań ze znajomymi i sugerował, że czasem myśli o używkach. Nie rozumiałam tych żartów, ale intuicja podpowiadała mi, że nie oznaczają nic dobrego.
Wizyta w ośrodku
Na pierwszym spotkaniu z psychologiem Martyna nie wiedziała, co mówić. Jak opisuje, nagle wszystko wydało jej się zwykłe i normalne. Czuła się, jakby przesadzała, wymyślała, stwarzała problem tam, gdzie go nie ma. W końcu opowiedziała terapeucie o początkach związku i momencie, gdy poczuła, że coś się zmienia. – Opisałam zachowania swoje i partnera, przyznałam, że nie rozumiem, z czego one wynikają. Co ważne, dopiero mówiąc o tym komuś obcemu, specjaliście, zaczęłam mówić „my” i „ja”, a nie tylko „on”. Chyba większość z nas ma tendencję do „szukania problemów” w innych, jakby to oni odpowiadali za nasze stany i uczucia. Moją pierwszą refleksją po rozmowie z psychologiem było natomiast to, że nie mam wpływu na zachowania mojego partnera, nie zmienię go, nie sprawię, że „będzie inny”. Mam jednak kontrolę nad sobą, swoimi słowami i reakcjami. – relacjonuje kobieta.
– Przyznam, że od początku myślałam, że ktoś uzna, że jestem współuzależniona (chociaż mój partner nie pije), dostanę zestaw narzędzi i porad, wprowadzę je w życie i wszystko wróci do normy – tej z początku relacji. – dzieli się Martyna. – Tak się nie stało, ale nie żałuję, że zgłosiłam się po pomoc. Po kilku spotkaniach z psychologiem, wypełnieniu ankiet i konsultacji z psychiatrą, dowiedziałam się, że moje zachowanie nie wskazuje na symptomy współuzależnienia – to rozwija się rzadziej w warunkach abstynencji partnera, ale nie jest to niemożliwe, dlatego warto zachować czujność.
Martyna wie, że nie jest współuzależniona, jej partner nie pije, ale jest świadoma tego, że mają problem w relacji i powinni odnaleźć jego źródło. – Specjaliści, z którymi nawiązałam kontakt w Poradni, zasugerowali, że nasza sytuacja może dotyczyć uzależnienia partnera (możliwy nawrót lub pogorszona ogólna kondycja psychiczna i fizyczna mogą mieć związek z myślami o alkoholu), ale nie musi. To wbrew pozorom bardzo dobry trop, ponieważ przypomina, że problem z uzależnieniem nie znika wraz z odstawieniem butelki. Może się ujawniać w różnych momentach życia, dlatego tak ważne jest dbanie o swój dobrostan, a w miarę potrzeb – zgłaszanie się po pomoc, udział w mityngu czy konsultacja psychologiczna. – dodaje kobieta.
Jak twierdzi Martyna, to też sygnał dla partnera lub partnerki, że nieraz warto coś zmienić w codzienności, odpuścić wyjście do baru ze znajomymi, zaproponować rozmowę, ale też – zapewnić sobie spokój i bezpieczeństwo. – Nie usłyszałam, że jestem współuzależniona, ale usłyszałam, że też jestem ważna!
Warto szukać pomocy
– Większość z nas zna ten nieokreślony, wewnętrzny głos, który wmawia nam, że nic się nie dzieje, inni mają większe problemy i to im należy się uwaga i pomoc. Uważam, że warto w pierwszej kolejności wyleczyć się z takich myśli. Reagować możemy wcześniej – a nie dopiero wtedy, gdy jest naprawdę źle. Moje spotkania ze specjalistami nie miały na celu „uzdrowienia” Grześka. Tylko on sam może podjąć działania, by panować nad swoimi emocjami – jednak były dla mnie ważną wskazówką głównie w kontekście komunikacji.
Podczas konsultacji Martyna uświadomiła sobie, że oboje z partnerem miewają kłopoty z wyrażaniem uczuć, denerwują się na siebie nawzajem, bo nie rozumieją, co się z nimi dzieje, za dużo pracują, co sprawia, że stają się drażliwi, nieobecni, nieuważni na potrzeby – tyle swoje, co tej drugiej osoby. – Uzależnienie Grześka nie jest tutaj kluczowe, jednak psycholog w Poradni zaproponował, aby spokojnie przypomnieć mu, że w tej chorobie bardzo ważna jest pokora i dbałość o swój dobrostan. Ja też muszę o tym pamiętać. – podsumowuje kobieta.
Dodaj komentarz