„Wiem, co działo się w moim dzieciństwie, wiem, kto ponosi za to odpowiedzialność. Potrafię o tym mówić z rodzicem, nie boję się go już, wiem o sobie wystarczająco dużo dobrego, że potrafię prowadzić wewnętrzny dialog z moim zawstydzającym krytykiem wewnętrznym i wygrywać z nim na argumenty. Wiem, że mogę się zmienić. Świadomość tego „stawania się każdego dnia”, a nie „bycie jakimś” otwiera drogę do zmiany”. Jak sobie radzić ze wstydem? – podpowiada psycholog i terapeuta Robert Smyczyński.
Redakcja: Wstyd to uczucie dominujące w domach, w których występuje problem uzależnienia. Dlaczego tak się dzieje?
Robert Smyczyński: Wstyd jest nieodłącznym uczuciem w domach, w których występuje problem alkoholowy, jednak dominującym wydaje się być raczej lęk. Dlaczego wstyd jest nieodłączny, dlaczego wstyd towarzyszy często w późniejszym życiu? Słuchając relacji osób DDA tajemnica nieodłączności wstydu może się kryć w pewnym współwystępowaniu stanów poczucia winy i wstydu. Wyobraźmy sobie na przykład sytuację, w której dziecko słyszy (albo w jakiś inny sposób dowiaduje się), że rodzic pije „przez jego zachowanie lub zachowanie innego domownika, przez coś…”. Że gdyby to dziecko, było inne dla niego, to byłoby inaczej… U każdej osoby niezależnie, czy to dziecko, czy dorosły, może pojawić się i często pojawia się poczucie winy i myślenie „gdybym robiła coś innego, to by nie pił”. Więc dziecko podejmuje działania. Niestety nie udaje się zwykle być na tyle skutecznym, by rodzic nie pił. Pojawia się problem braku sensu – „skoro miałam coś robić, być inna i robię to, a on dalej pije, to o co tu chodzi, to niema sensu”, a sens w życiu być musi… Skoro moje działania są nieskuteczne, to może rzeczywiście rodzic ma rację, że jestem jakaś niedobra (pojawia się wstyd), ale ze wstydem i winą pojawia się sens i przywrócenie iluzorycznej kontroli nad rzeczywistością.
Wstyd jaka/i jestem (niedobry), wstyd napędzany i potęgowany kolejnymi, indukowanymi przez rodzica/partnera poczuciami winy, z którymi nie możemy sobie poradzić, może stać się pewną stałą atrybucją osoby, stając się nieodłączną emocją, silnie obciążającą w codziennym funkcjonowaniu. Jest obecny i jest nadmierny.
Wstyd tak jak poczucie winy są stanami, których w toku wychowania doświadczamy wszyscy, ma swoją ewolucyjną funkcję: pozwala na nienadużywające współżycie międzyludzkie. Jednak w rodzinach, gdzie wzbudzanie poczucia winy i zawstydzanie jest świadomą strategią tego, który ma przewagę, by zaspakajać siebie samego (np. swobodne picie rodzica), staje się narzędziem przemocy psychicznej. Błędne koło, w które wpychane są dzieci z rodzin alkoholowych, czyli poczucie winy, nieskuteczność, a co za tym idzie – przekonanie o własnej wadliwości kończy się wstydem, często dodatkowo potęgowanym w wyniku stygmatyzacji w interakcjach społecznych, np. z rówieśnikami – wszak moja rodzina to ja… Wstyd staje się nieodłącznym stanem w życiu osób DDA.
„Wstydzę się, że jestem, ale to znaczy, że jestem” – poczucie sensu i wpływu tak dla dziecka, jak i dorosłego, jest absolutnie konieczne, by prawidłowo funkcjonować. Dla utrzymania tego sensu i poczucia wpływu osoby DDA często gotowe są przyjąć swoją winę i wstydzić się latami. Na szczęście nie jest to ICH wstyd.
No właśnie, wstydzi się zarówno osoba uzależniona, ale też jej bliscy, również dzieci. Jakie funkcje w przypadku tych ostatnich pełni wstyd?
Wstyd, jak już wspomniałem, w toku niekrzywdzącego rozwoju może być motywatorem i strażnikiem w sytuacji gdy przekraczane są granice. Można mówić zatem o jego funkcjonalności. Sam wstyd i jego funkcja dla dziecka wydaje się być raczej narzędziem, by nie utracić wspólnoty. Okazując wstyd ogniskuję uwagę na sobie, uwalniając innych od dylematów tego, co obserwują (np. negatywne zachowania pijącego rodzica) i daję sobie szansę na empatyczną akceptację. Przeżywając wstyd wewnętrznie (nie okazując go, co dzieje się znacznie częściej) z jednej strony chronię dostęp do intymnych informacji o sobie, a z drugiej – wstyd pcha mnie do podejmowania działań podnoszących moje poczucie wartości w grupie społecznej.
Warto jednak pamiętać, że w sytuacji, gdy pijący swoim zachowaniem powoduje, że dzieci się wstydzą, wstydzą się za niego, to wstyd będzie narzędziem służącym temu, kto zawstydza, będzie służył kontroli i manipulacji innymi dla własnych korzyści.
W procesie uwalniania od wstydu bardzo ważnym momentem jest nabycie przekonania, że ten wstyd „NIE JEST MÓJ”, a wstydzić powinien się krzywdzący rodzic.
Zresztą ukrywanie picia rodzica nie działa na jego korzyść. Korzysta na tym z pewnością jego uzależnienie, ponieważ ukrywanie faktu picia ułatwia pijącemu sięganie po alkohol. W ten sposób tworzy się błędne koło. Czy to chęć nieodczuwania wstydu na zewnątrz determinuje osoby bliskie do tuszowania alkoholizmu w rodzinie, czy w ten sposób zapewniają sobie też jakieś inne, ważne potrzeby?
Na tak zadane pytanie raczej odpowiedziałbym: wstydzę się, więc tuszuję alkoholizm, bo chcę być dobrze postrzegany, akceptowany, ważny. I co jeszcze chcę? Chcę uniknąć pytań, empatii, która kierowałaby mnie do kontaktu z tym, co czuję (a to niebezpieczne) – zachowuję w ten sposób kontrolę i bezpieczeństwo.
Wstyd wynikający z uzależnienia rodzica nie kończy się wraz z wyprowadzką z domu rodzinnego. Czy niezaopiekowanie poczucia wstydu „przeszkadza” osobom DDA i dzieciom alkoholików w ich dorosłym życiu?
Przekonanie o swojej wadliwości może skutkować w przyszłości przewagą strategii autoprezentacyjnych i zachowań, w których źródło informacji o sobie lokujemy w innych. Jeżeli będę wystarczająco dobra, realizując potrzeby innych zawsze ponad moje, może już nigdy nie będę musiała się wstydzić…
Jednak takie życie z ciągłym lękiem, kiedy może pojawić się to dojmujące uczucie wstydu, to życie dla innych i przez pryzmat innych. A wstyd jest obecny, czy tego chcemy, czy nie, dopóki przyjmujemy część zaindukowanej przez rodziców winy za to, co się działo w dzieciństwie, choćby przez to takie wydawałoby się błahe stwierdzenia „ojciec był jaki był, ale ja też byłam trudna”…
Pamiętajmy, odpowiedzialność za krzywdzenie dzieci jest zawsze po stronie tego, który ma przewagę, czyli rodzica. Dziecko musi sobie radzić stosując różne strategie, czasem będąc właśnie „trudnym”.
Czy można sobie poradzić z poczuciem wstydu, gdy przez wiele lat był on częścią tożsamości i życia danej osoby?
Doświadczenia z pracy z osobami DDA raczej wskazują, że można sobie poradzić z poczuciem wstydu, często szybciej niż z brakiem zaufania i potrzebą kontroli. Wiem, co działo się w moim dzieciństwie, wiem, kto ponosi za to odpowiedzialność. Potrafię o tym mówić z rodzicem, nie boję się go już, wiem o sobie wystarczająco dużo dobrego, że potrafię prowadzić wewnętrzny dialog z moim zawstydzającym krytykiem wewnętrznym i wygrywać z nim na argumenty. Wiem, że mogę się zmienić. Świadomość tego „stawania się każdego dnia”, a nie „bycie jakimś” otwiera drogę do zmiany.
Na czym polega ten proces?
Proces wyzwalania się z zaindukowanego wstydu nie przebiega według standardowego schematu, jednak z obserwacji można w nim wyróżnić etapy: poznawania schematów, w jakich poczucie wstydu powstawało, odbarczenie winy, świadomość własnych emocji i potrzeb, umiejętność obrony i empatycznego zaopiekowania siebie z przeszłości, nabywania i rozwijania umiejętności wewnętrznego dialogu służącego obronie własnego ja – aktualnie i w przyszłości.
Od czego zacząć?
Od przyjęcia prawdy o odpowiedzialności rodzica/ów za bagaż, który niesiemy, pozwolenie sobie na czucie, poprzez naukę tego, co czuję, naukę mówienia NIE innym, by móc w bezpieczny sposób wyrażać każdego dnia to, co czuję i czego JA tak naprawdę potrzebuję.
Dziękuję za rozmowę.
Robert Smyczyński – psycholog kliniczny (SWPS); specjalizuje się w pracy ze zjawiskiem kryzysu, traumy i motywacji. Terapeuta TSR (BSFT), trener, praktyk, na co dzień pracujący w gabinecie, na sali szkoleniowej i w terenie. Autor i wykonawca programów wsparciowo-edukacyjnych dla specjalistów pracujących w nurcie interdyscyplinarnym w ramach procedury NK w Polsce. Współzałożyciel i Prezes Fundacji UNA zajmującej się wspieraniem w rozwoju rodziny, społeczności i wsparciem specjalistów pracujących w środowisku szkolnym i pomocowym. Fundacja UNA od 5 lat realizuje wieloletnie programy wsparciowe finansowane ze środków m.st. Warszawy, skierowane do osób zagrożonych sytuacjami kryzysowymi, zmagających się z problemami rodzinnymi oraz problemami uzależnień i współuzależnienia.
Fot. Joseph Greve, Unsplash.com