Znaj ryzyko - kampania społeczna

Uzależnienie i depresja. Kobieca dłoń sięga po opakowanie tabletek„W popkulturze, szczególnie amerykańskiej, od lat 80’ pokazywano nam, że rozwiązaniem wszystkich naszych problemów są tabletki. Idealizowano obraz tabletek jako „szczęśliwych cukierków”, która spowodują, że całe nasze zmartwienia i niepowodzenia magicznie znikną. Pokłosiem tego jest falująco przechodząca epidemia narkomanii i lekomanii, z którą mierzymy się w naszej codziennej psychiatrycznej praktyce” – mówi rezydentka psychiatrii, Sara Fakhari.

Redakcja: Czy według pani uzależnienie i depresja mają jakieś punkty wspólne?

Sara Fakhari: W moim odczuciu uzależnienie i depresja mają ze sobą bardzo wiele wspólnego. Według Narodowego Instytutu Zdrowia Psychicznego (NIMH), około połowa wszystkich osób z zaburzeniami związanymi z używaniem substancji cierpi również na chorobę psychiczną, taką jak depresja. Podczas gdy objawy depresji, takie jak niski nastrój, mogą powodować nadużywanie narkotyków i alkoholu, nadużywanie substancji psychoaktywnych może również powodować depresję. Może wywołać zmiany w mózgu, które zwiększają prawdopodobieństwo choroby psychicznej. Daje to ogromne zapętlenie i często poczucie beznadziejności i utkwienia w martwym punkcie, gdyż nie wiadomo, od czego zacząć.

Co to znaczy, że obniżony nastrój może powodować nadużywanie substancji?

Wielu pacjentów uskutecznia tzw. samoleczenie. Szukają pomocy w złym samopoczuciu skutkowo, nie przyczynowo. Pozyskanie nagłej, szybkiej ulgi jest dużo bardziej kuszące, niż zmierzenie się z przyczynami swojego samopoczucia. Czasami też brak świadomości przyczyn, brak sił na konfrontację powodują, że wiele osób sięga po substancje psychoaktywne, zamiast udać się po pomoc do specjalisty.

Co ma pani na myśli mówiąc o nagłej zmianie?

Wiemy, że alkohol czy narkotyki na nasz system nerwowy zaczynają działać w ciągu paru sekund do parunastu minut. Powodują zmianę naszej psychiki. Oczywiście bez zagłębiania się tu w rodzaje narkotyków – które z nich są sedujące, które pobudzające… Zależy mi, aby wyjaśnić, że powodują one zmiany w naszej percepcji. Ten stan trwa przez jakiś czas. Potem, aby do niego wrócić, zażywa się kolejną dawkę, potem następną. Na tym polega uzależnienie od narkotyków, które – w mojej opinii – nie różni się znacznie od lekomani.

Co to znaczy?

Odejdźmy na chwilkę od psychiatrii. Rozważmy np. pacjent z cukrzycą typu 2, jego główna dieta opiera się na cukrach, ruchu brak. Cukry skaczą. Lekarz informuje go, że musi zmienić nawyki. Zadbać o odpowiednią dietę, ruch. Wtedy nie będzie musiał brać leków. Myślę, że zdrowym podejściem byłoby posłuchanie zaleceń i wykonanie ich. Dalsze życie bez progresji choroby i leków. Na początku pracy zadziwiało mnie, jak to rozwiązanie okazuje się bardzo często nie do przyjęcia przez pacjentów.

Wielu ludzi nie chce wprowadzać zmian. Nie chcą wkładać wysiłku. Oczekują, że przychodząc na wizytę dostaną tabletkę, która ściągnie z nich konsekwencje swoich wieloletnich wyborów.

Sytuacja cukrzyka nie różni się wcale tak bardzo, od wielu pacjentów Poradni Zdrowia Psychicznego…

Chciałabym zaznaczyć od razu, że oczywiście nie jest to tak, że leki są złe i nie należy ich brać. Nic bardziej mylnego. Zasadność leczenia w każdym z przypadków indywidualnie ocenia lekarz. Jeżeli są wskazania do farmakoterapii, to oczywiście leki należy przyjmować. Natomiast w momencie, gdy nasz stan psychiczny jest wyrównany i mamy już możliwości i siły, aby zacząć pracę, uważam, że każdy powinien zastanowić się, skąd jego problemy się biorą. Na tym polega psychoterapia. Niestety, tak jak w przypadku wcześniejszego pacjenta, tak samo, a może i nawet bardziej, wśród wielu pacjentów psychiatrycznych – z mojej obserwacji wynika, że pacjentów bez chorób psychicznych, natomiast z ewidentnymi zaburzeniami osobowości – chęć do podjęcia pracy psychoterapeutycznej jest mała, raczej wątła. Powoduje to wiele niesnasek, pretensji i rozczarowań. Słyszę „leki nie działają”, zawsze więc pytam „a na co miałyby zadziałać?”. Wielu pacjentów nie wie i mówią, że „no miałoby się coś zmienić”. „Ale co?” – dopytuję. „Nie wiem” – brzmi odpowiedź pacjenta.

Jaki z tego morał?

Morał jest taki – leki są dobre i potrzebne. Ich wskazania i potrzebę ocenia lekarz. Warto jednak włożyć też pracę własną, terapeutyczną, w to, aby zastanowić się nad przyczynami swoich problemów. Nad chęcią wprowadzania zmian w swoim zachowaniu – czy tyczy się to zdrowia psychicznego, czy fizycznego.

Dziękuję za rozmowę.

Sara Fakhari – lekarz psychiatra w trakcie specjalizacji. Pracuje w Ośrodku Leczenia Uzależnień dla Dzieci i Młodzieży, Poradni Leczenia Uzależnień i Poradni Zdrowia Psychicznego, Klinice Psychiatrii w Białymstoku oraz DIALOGu. Ukończyła studia w języku angielskim na Uniwersytecie Komenského w Bratysławie, przez rok pracowała w Wiedniu w oddziale neurologii oraz w Warszawie w szpitalu Tworkowskim.

Napisz komentarz

Skip to content