„To, co dzieje się z człowiekiem, który rzetelnie uczestniczy w Programie 12 Kroków, jest bardzo zbliżone do tego, co ma miejsce podczas psychoterapii. O ile sposób pracy i stosowany język różnią się od siebie, o tyle proces poznawania siebie i swoich problemów, pojawienia się gotowości do dokonania zmiany osobistej oraz samej zmiany przebiegają bardzo podobnie” – mówi dr. n med. Bohdan Woronowicz, certyfikowany specjalista i superwizor psychoterapii uzależnień oraz lekarz psychiatra. Co daje terapia uzależnienia od alkoholu, a co mityngi AA?
Redakcja: Kiedy ruch Anonimowych Alkoholików trafił do Polski?
Bohdan Woronowicz: Wiadomość o Wspólnocie Anonimowych Alkoholików dotarła do Polski jeszcze w latach 40. XX wieku. Pierwsza wzmianka na ten temat pojawiła się w 1950 r., w podręczniku „Leczenie alkoholizmu przewlekłego” autorstwa dr H. Zajączkowskiego, jednego z twórców powojennego lecznictwa odwykowego w Polsce. Następnie, od początku lat 60., pacjenci jednej z poradni terapii uzależnień w Poznaniu byli zapoznawani z treścią Kroków i Tradycji podczas spotkań członków Klubu Abstynentów. W kilka lat później grupa ta została zarejestrowana w Nowym Jorku jako grupa Anonimowych Alkoholików „Eleusis”, choć tak naprawdę dopiero w połowie lat 70. mityngi AA zaczęły się odbywać bez udziału psychologa i dopiero wówczas można było mówić o powstaniu pierwszej polskiej grupy AA. Nieudane niestety próby utworzenia grupy AA w Warszawie miały miejsce również w latach 60. Teraz w całej Polsce działa ok. 2700 grup AA. W samej Warszawie i okolicach jest ich około 270. Chociaż trudno policzyć, ilu alkoholików z nich korzysta – na jedną grupę przychodzi 5 osób, na inną – 40, to ważne jest, że mityngi AA są dostępne dla każdego.
Spośród pana pacjentów wielu z nich korzysta?
B.W.: To jedna z moich zasad. Uważam, że po przejściu profesjonalnej psychoterapii uzależnienia, kiedy specjalista zobaczy, że pacjent potrafi chodzić na swoich trzeźwych nogach, to powinien pomóc mu się również usamodzielnić. Dlatego ja w trakcie terapii zapoznaję pacjentów z Programem 12 Kroków, a kiedy już kończą ze mną ścisły kontakt terapeutyczny, proponuję, aby znaleźli w AA sponsora, który im pokaże, w jaki sposób mogą wdrażać ten Program w swoje życie.
Czy AA jest dla wszystkich? Czy mityngi AA to spotkania, na których każdy się odnajdzie?
B.W.: Miejsce jest dla każdego i na dobrą sprawę każdy może się odnaleźć, ale zależy to od osobowości człowieka i tego, na jaką grupę trafi. Zdarza się czasami, że grupa idzie za bardzo w „religijność” i wtedy część osób z niej ucieka. Nie jest to prawidłowe, ponieważ w AA nie ma określonego Boga, jest określona Siła Wyższa. Idea jest taka, że kiedy ja sam osobiście nie mam wystarczająco dużo siły na to, by poradzić sobie z uzależnieniem od alkoholu, to poszukuję siły większej niż ja. Taką siłą większą będzie drugi alkoholik, psycholog, lekarz… Z alkoholikami jest też tak, że oni na jakimś etapie picia są skłóceni z Bogiem, jakkolwiek go pojmują, ponieważ wielokrotnie go prosili, aby pozwolił im wypić tak „jak pije normalny człowiek” i uważają, że nie zostali wysłuchani. Wielu z nich też ślubowało, przysięgało, przyrzekało, no i okazywało się, że niestety nie udało im się niepić lub napić się „tak jak kiedyś”. Nie mieli wtedy świadomości swojej choroby i nie wiedzieli, że może przyjść taki moment, kiedy nie będą potrafili oprzeć się temu głodowi, tej chęci, potrzebie. Więc później, jak już „nawaliłem”, ponieważ nie zrealizowałem tego przyrzeczenia danego Panu Bogu, to więcej do Niego nie przyjdę, bo … na pewno się na mnie pogniewał, a do tego jest mi wstyd… Jedno jest pewne, że jeśli ktoś chce naprawdę zdrowieć, to na pewno, w zasięgu „rzutu beretem”, znajdzie z łatwością inną grupę, która jest bardziej „świecka” i tam będzie zdrowiał.
Religijność to jedno, ale chciałabym też obalić inne mity. Drugim może być wstyd – pójdę na grupę AA i muszę mówić o sobie?
B.W.: W AA nikt niczego nie musi. Znam osoby, które całymi tygodniami przychodziły na grupę, siadały w kącie i się w ogóle nie odzywały – a potem przychodził taki moment, że się odezwały i nagle się otwierały. Po pierwsze, nikt nie ma prawa nikomu narzucać swojego pojmowania Boga, po drugie – nikt nie ma prawa zmuszać do aktywności i – po trzecie – nikt nie ma prawa wyrzucić z AA.
Czego jeszcze obawiają się uzależnione osoby, jeżeli chodzi o mityngi AA?
B.W.: Głównie tego. Najczęściej słyszę, że „to jakaś sekta religijna”. Ale też boją się tego, czego boją się wszyscy alkoholicy: że ktoś ich zobaczy w takim towarzystwie i wtedy wyjdzie na jaw, że on chodzi do AA albo do poradni terapii uzależnień… że znajomi dowiedzą się, że jest alkoholikiem. Bo alkoholikowi się wydaje, że nikt dookoła nie wie, że on pije, że to jego słodka tajemnica.
Co daje terapia, a co mityngi AA? W jakie narzędzia wyposażają?
B.W.: To, co dzieje się z człowiekiem, który rzetelnie uczestniczy w Programie 12 Kroków, jest bardzo zbliżone do tego, co ma miejsce podczas psychoterapii. O ile sposób pracy i stosowany język różnią się od siebie, o tyle proces poznawania siebie i swoich problemów, pojawienia się gotowości do dokonania zmiany osobistej oraz samej zmiany przebiegają bardzo podobnie.
Po pierwsze, efektem terapii powinno być to, że człowiek zidentyfikuje się z uzależnieniem od alkoholu, zrozumie, że ta choroba go dotknęła i będzie wiedział, które objawy rozpoznane u niego przemawiają za tym, że jest uzależniony. To jest najważniejsza rzecz, ponieważ dopóki człowiek nie zidentyfikuje się z tą chorobą, to nie będzie się leczył i nie będzie chciał się zmieniać. Temu również służą mityngi AA, podczas których ludzie dzielą się swoim doświadczeniem. Zazwyczaj w pewnym momencie osoba uzależniona zdaje sobie sprawę, że te czyjeś doświadczenia są lustrzanym odbiciem jego własnych przeżyć, a ten ktoś mówi, że jest alkoholikiem, więc ja…
Po drugie, co jest niezmiernie ważne, zarówno podczas terapii, jak i mityngów AA, człowiek widzi, że nie jest sam. Bardzo często alkoholikowi się wydaje, ze jest czarną owcą, a do tego wszyscy bardzo negatywnie oceniają jego zachowania po alkoholu czy w związku z alkoholem. Tymczasem dowiaduje się, że są jeszcze inni, którzy doświadczyli podobnych sytuacji i mają podobnie „przechlapane”. Wiadomo, że duży ciężar łatwiej unieść nie w pojedynkę, ale wtedy, gdy zjednoczy się większe siły kilku osób. Przy okazji, jeżeli ktoś realizuje program AA i program terapeutyczny, to dochodzi w nim do pewnej zmiany osobistej – on zmienia swoje myślenie, odczuwanie, reagowanie, itp. Program umożliwia analizę swoich kontaktów interpersonalnych oraz wspiera w poznawaniu i wzbogacaniu potencjalnych możliwości własnego rozwoju.
Podczas psychoterapii człowiek dowiaduje się też, czego powinien unikać, żeby nie wrócić do picia. Podczas spotkań AA osoby wspierają się dzieląc się swoimi doświadczeniami również w tym aspekcie.
Z tych wszystkich względów grupy samopomocy są cennym uzupełnieniem profesjonalnych form pomocy. Dlatego uważam, że najlepszą opcją jest przejście terapii prowadzonej przez profesjonalistów, a później korzystanie ze spotkań AA, ale już z pewną wiedzą i wyposażeniem w narzędzia, jak sobie radzić. To pozwoli na doskonalenie i zmienianie swojego życia na lepsze.
Od niedawna jest jeszcze jedno podobieństwo. W mityngach AA od zawsze mogły uczestniczyć osoby, które chcą przestać pić. Abstynencja nie była i nie jest wymogiem. Podobnie jest teraz, jeśli chodzi o rozpoczęcie profesjonalnej psychoterapii uzależnienia.
B.W.: Owszem, ale ja na to patrzę, jak na pewien etap w terapii – podążanie w kierunku abstynencji. Programy ograniczania picia (POP) wręcz trzeba było wprowadzić. Jeszcze do niedawna, kiedy przychodził pacjent, to wymagało się od niego natychmiastowego odstawienia alkoholu. Wielu z nich odwracało się i wychodziło, ponieważ sobie tego nie wyobrażali. Dla alkoholika, który pije codziennie np. 8 czy 10 piw i usłyszy, że ma od jutra nie pić, jest to zwyczajnie nierealne. Kiedy tacy pacjenci do nas przychodzili, to staraliśmy się z nimi stopniowo redukować ich picie. Już przed laty prowadziliśmy w Akmedzie takich pacjentów, którzy z tych 8 piw dziennie schodzili do zera, po to, aby wejść „na trzeźwo” w program nastawiony na pełną abstynencję. Ja uważam, że to jest o tyle dobre, że nie traci się kontaktu z tym pijącym pacjentem, a pacjent ma wybór i może decydować sposobie leczenia. Do poradni musi jednak przychodzić trzeźwy. Powinien on jednak dowiedzieć się, że najlepszym dla niego rozwiązaniem byłaby całkowita abstynencja, ale – o ile nie ma szczególnych przeciwwskazań zdrowotnych (np. ciąża, cukrzyca, zaburzenia funkcji wątroby, choroby układu pokarmowego czy neurologiczne) – może pod okiem terapeuty sprawdzić i przekonać się, czy rzeczywiście sobie radzi z piciem i ma nad nim kontrolę, czy też nie. W programach nastawionych na ograniczanie picia wyznacza się pewne ograniczenia i limity (rodzaj alkoholu, czas, miejsce i okoliczności picia, częstotliwość, itp.). Ale jednocześnie zawiązujemy umowę, zgodnie z którą jeśli nie jesteś w stanie, nie potrafisz, nie możesz przestrzegać ustaleń, które sam wypracowałeś z terapeutą to się do takiego programu nie kwalifikujesz i powinieneś podjąć leczenie w programie nastawionym na całkowitą abstynencję. U niektórych osób, u których dopiero co zaczęło się uzależnienie ograniczanie picia może zapobiec dalszemu rozwojowi uzależnienia, bez całkowitej rezygnacji z alkoholu.
A czy zdarzają się osoby, które nie piją tylko dzięki AA??
B.W.: Tak. Znam osoby, które przestały pić dzięki AA. Część z nich, pomimo utrzymywania abstynencji, nie bardzo radziła sobie w życiu i podejmowała terapię. Czasami potrzebna jest bowiem ręka profesjonalisty, która pomoże uporządkować to czemu nie dał rady Program Dwunastu Kroków AA.
Aby znaleźć przyczynę, dlaczego sięga się po alkohol?
B.W.: Osoba uzależniona od alkoholu sięga po alkohol głównie dlatego, że jest uzależniona. Nie warto się zastanawiać, co spowodowało, że ktoś stał się alkoholikiem, bo to niczego nie zmieni. Szkoda na to czasu. Lepiej ten czas poświęcić na naukę sposobów pomagających w utrzymywaniu abstynencji i unikaniu alkoholu. Osoba uzależniona pije, bo jest chora. Kiedy już przekroczy granicę między zdrowiem a chorobą, to pije w związku z chorobą. Różne życiowe sytuacje pomagają jej jedynie zracjonalizować swoje postępowanie, wytłumaczyć je i usprawiedliwić.
Dziękuję za rozmowę.
dr n. med. Bohdan T. Woronowicz – specjalista psychiatra, specjalista seksuolog, certyfikowany specjalista i superwizor psychoterapii uzależnień. Jeden z fundatorów Fundacji Biuro Służby Krajowej Anonimowych Alkoholików w Polsce oraz pierwszy Powiernik klasy A (niealkoholik) w polskiej Wspólnocie Anonimowych Alkoholików. W latach 1980-2014 początkowo kierował oddziałem odwykowym, a następnie stworzył i kierował Ośrodkiem Terapii Uzależnień w Instytucie Psychiatrii i Neurologii. Wraz ze swoimi współpracownikami utworzył w 1994 r. przychodnię – Centrum Konsultacyjne AKMED w Warszawie, którą kieruje do dnia dzisiejszego.
Więcej o Wspólnocie AA w artykule: Anonimowi Alkoholicy, czyli kto?
Mityngi online: http://www.e-aa.pl/
Jestem trzezwiejacym alkoholikiem.Wierzę że kroki, plus tradycje rozumiane jako drogowskazy ,bardzo pomagają w radzeniu sobie z samym sobą.Sam skończyłem terapię uzależnień ,dda itp.Obecnie, jestem świadkiem powstawania w grupach aa zasad ,które moim zdaniem są niezgodne z tradycjami aa zasad ,które bardziej dzielą niż jednoczą.Jedną z nich jest tzw rundka w której opowiada się o wszystkim co mnie spotkało w tygodniu ,bardzo często mówi się o innych nie o sobie.W terapii tzw rundki są bardzo pomocne terapeucie w określaniu stanu psychofizycznego pacjenta . Dochodzi na mitingach do tego że w rundkach udzielane są informacje zwrotne.Ci którzy przynieśli rundki z terapii mówili że to ma zachęcić innych do mówienia -wzieli się za leczenie innych zamiast skupić się na dzieleniu swoim doświadczeniem.Efekt jest taki że grupa się podzieliła i rozpadła się jedność.Ja twierdzę że każda grupa AA wraz z jej sumieniem może podejmować decyzje w oparciu o tradycje.Zwolennicy twierdzą że sumienie grupy może wprowadzać takie zasody które zostaną przegłosowane bez sięgania do tradycji.Stracilem ostatnio czas i nerwy w tłumaczeniu różnicy między terapią (gdyby nie terapie nigdy bym nie zdrowiał) a programem aa.Te dwie formy pomocy doskonale można połączyć ale zasady które one się kierują działają w ich obrębie np rundka terapeutyczna. a dzielenie się siłą i doświadczeniem.Dochodzi również do tego, że osoby które przerabiają program ze sponsorem to ok natomiast terapia jest nie ok.Wiem że program aa powstawał również przy pomocy specjalistów -psychiatra ,psycholog, osoby duchowne.Bardzo mnie boli ,że takie powstają podziały i za Chiny ludowe nie możemy się dogadać .Nie chcę już udawać że rundki na aa są ok, a ja jestem taki tolerancyjny -tu nie chodzi przecież o tolerancję lecz zasady aa.Bardzo dużo ludzi odeszło bo mieli dość rundek i ciągłego słuchania o innych.Ja sam biję się z myślami jaką drogą mam dalej kroczyć.Jedno wiem że nie mam już ochoty tłumaczyć że grupa aa działa w ramach tradycji które powinny wyznaczać nasze funkcjonowanie.Uwazam, że kroki i tradycje to jedno.Kroki są do indywidualnej pracy nad sobą a tradycje byśmy nie musieli zmieniać aa . Bardzo chciałbym usłyszeć pańskie zdanie w kwestii tradycji i wewnętrznego funkcjonowania grupy.
Z poważaniem Andrzej aa
Witam mam pierwsze takie pytanie ile kosztuje taki meeting czy otrzymam zaświadczenie do sądu o rozpoczęciu takiej terapii i w jakich godzinach dniach są spotkania i jak często w tygodniu jest takich spotkań