Dla wielu młodych używki to chleb powszedni. Nigdy nie były łatwiej dostępne niż teraz. Aby zdobyć substancję nie trzeba wiele zachodu – wystarczy pójść do szkoły… O zmianach w podejściu młodzieży do substancji psychoaktywnych rozmawiamy z Anną Prokop, certyfikowaną specjalistką psychoterapii uzależnień.
Redakcja: Na wizytę w poradni leczenia uzależnień dla dzieci i młodzieży trzeba obecnie czekać nawet kilka miesięcy. Ośrodki stacjonarne też są przepełnione… Czy tak zawsze było?
Anna Prokop: Kilka, kilkanaście lat wstecz świadomość i diagnostyka problemów dzieci i młodzieży nie były tak rozwinięte, rozpoznawalność zaburzeń zachowania, zaburzeń nadużywania substancji. Do tego wszystkiego rynek używek i ich dostępność znacznie się powiększyły. Nie było też takiej dostępności do Internetu, nie mówiąc o social mediach. Przy wszystkich tych problemach powtarza się zdecydowanie niedostateczna ilość poradni dla dzieci i młodzieży oraz specjalistycznych ośrodków. Brutalnie rzecz ujmując, popyt jest większy niż podaż. Niewystarczająca ilość ofert pomocy względem potrzeb społecznych była zawsze, natomiast w tej chwili doszła zwiększająca się ilość potrzebujących, co w efekcie wpływa na przepełnienie ośrodków, jak również oczekiwanie nawet kilku miesięcy do czasami 2 lat.
Skutkiem czego, Pani zdaniem, jest obecna sytuacja?
Ciągle obecna jest wśród osób decyzyjnych zbyt mała wrażliwości, nie mówiąc o jakiejś podstawowej wiedzy nt. problemów dzieci i młodzieży. Zauważam dziwne ruchy organizacji państwowych mające na celu eliminację choćby telefonu zaufania, ograniczając bądź odcinając fundusze dla tego typu inicjatyw. Ciężko mi nie stwierdzić, iż chyba dominuje jakiś swego rodzaju brak kompetencji i podstawowej wiedzy o ogromie problemu, jak również jego wpływu na inne obszary funkcjonowania naszego państwa. Są nimi koszty w postaci rozpadających się i cierpiących rodzin, gospodarki, społeczeństwa oraz utraty poczucia bezpieczeństwa, wspólnoty, więzi, wartości.. Niedoszacowanie potrzeb profilaktyki, leczenia, pomocy dzieciom i młodzieży będzie odczuwalne przez wiele kolejnych lat.
Innym czynnikiem problematyki tu poruszanej są ostatnie 3 lata pandemii COVID-19 i problemy z tym związane. Pandemia zaskoczyła społeczeństwo, spowodowała szok, potrzebę szybkiej adaptacji, do której nie byliśmy przygotowani. Szybkie zmiany, niepewna przyszłość, brak stabilności ekonomicznej, nieumiejętność poradzenia sobie z nadmiarem emocji, izolacja doprowadziły do rosnących zaburzeń psychicznych w postaci lęków, zaburzeń adaptacyjnych, zaburzeń depresyjnych, zachowań ucieczkowych. Młodzież, nie dość, że zmaga się z dorastaniem, okresem dojrzewania, została zaskoczona nagłymi zmianami, do których musiała przystać. Często nie mogła liczyć na dorosłych, musiała radzić sobie z niedojrzałością swoich opiekunów. Nie mając konstruktywnych narzędzi regulowania emocji, przy braku dostatecznej oferty państwa, szkoły, aby sobie poradzić z przeciążeniem, przerażeniem, pustką i samotnością po prostu szuka ucieczki. Jeżeli młody człowiek nie dostaje konstruktywnej, dobrej oferty, opartej na akceptacji i wiedzy nt. problemów dzieci, znajdzie sobie sposoby, które łatwo i szybko spowodują odcięcie od tych bolesnych emocji.
Dzisiejsza młodzież zdaje się zupełnie inaczej podchodzić do substancji psychoaktywnych. Aby zdobyć narkotyk, nie mówiąc już o alkoholu, nie trzeba wiele zachodu. Wystarczy po prostu pójść do szkoły… Młodzi twierdzą, że obecnie naprawdę ogromna liczba uczniów pije alkohol i/lub bierze narkotyki. Znów, duża część z nich robi to zupełnie bezrefleksyjnie. Nie przypominam sobie, żeby tak było kiedykolwiek wcześniej. Co się zatem zmieniło?
Niestety ja i wielu praktyków widzi to zjawisko. Zmiany w podejściu do używek dzieci i młodzieży są bardzo zauważalne, widoczne jest duże rozhamowanie w tej kwestii i dużo mniejsza refleksyjność. A jeśli chodzi o odpowiedzi – nigdy nie ma jednej. Widać obecnie zmiany społeczne, tj. upadek wartości w sferze duchowej i rodzinnej, ciągły język przemocy w mediach i na szczytach władzy, brak przestrzegania granic przez osoby, które powinny dawać przykład. Innym czynnikiem są ciągłe zmiany w edukacji, co dolewa oliwy o ognia w i tak skądinąd ciężkim czasie dla młodych ludzi. Myślę, że to, co obserwujemy, to są lata zaniedbań, jakiegoś swego rodzaju upadku polityki profilaktycznej.
W szkołach zmniejsza się ilość nauczycieli, ale też liczba zajęć z zakresu psychologii rozumienia emocji i innych zagadnień natury psychicznej. Brakuje uczenia nt. rozwoju człowieka, brania odpowiedzialności za siebie, poszerzania i zwiększania kompetencji emocjonalnych. Mam wrażenie, że żyjemy w czasach jakiegoś regresu mentalnego, społecznego, gdzie osoby, które są odpowiedzialne za innych, również dzieci i młodzież, zakrywają po dziecięcemu oczy i mówią: „jak nie widzę, to nie ma problemu”. Ten czas zaniedbań spowodował, że powstała ogromna, czarna dziura, w której tonie i tak coraz zmniejszająca się ilość młodego pokolenia. Ogólna ignorancja rządzących, brak dofinansowania do telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży, zamykanie kolejnych placówek, niedostateczna ilość specjalistów, brak funduszy na podwyżki dla specjalistów psychoterapii. Smutna to prawda i brutalna, ale takie mam zdanie. Uważam, że dzieci i młodzież są ofiarami źle prowadzonej polityki społeczno-zdrowotnej państwa, gdzie coraz więcej do powiedzenia mają wszechobecne koncerny alkoholowe, a nie specjaliści. Ekspansja tych pierwszych jest ogromna, każda impreza sportowa, kulturowa czy inna jest łączona z reklamami alkoholi, lejącym się piwem. Reklamy alkoholi 0% są kojarzone z dobrą zabawą, z poczuciem siły i mocy. Około rok temu przez jakiś czas pojawiała się reklama szampana bezalkoholowego skierowana do dzieci. Wyglądało to tak: zawstydzony i zagubiony chłopiec, po napiciu się szampana, zaczyna tańczyć i podrywać dziewczyny…
W rozpijaniu społeczeństwa dużą rolę odgrywa dostępność alkoholu. Obecnie alkohol można kupić łatwiej niż jakikolwiek inny produkt. Taki przykład dajemy młodzieży. Przykre, a wręcz przerażające. Przestały być egzekwowane przepisy o zakazie sprzedaży alkoholu osobom poniżej 18 r.ż. Nie widziałam i nie słyszałam o wyciąganiu konsekwencji w związku z łamaniem tego zakazu.
Myślę, że refleksyjność jeżeli chodzi o szkodliwość alkoholu w ostatnich latach, również w kontekście tego, o czym mówiłam wcześniej, spłyciła się. Dorośli, którzy sami cierpią z powodu własnych problemów psychicznych, nie są oparciem dla młodych ludzi, nie są też autorytetem dla nich. Dzieci i młodzież są opuszczone i radzą sobie tym, co mają na wyciągnięcie ręki, a nie czekając rok na wizytę do psychologa. Ośrodki sportu, ośrodki kultury kosztują – nie stać na to wszystkich rodziców. Zanikają instytucje, które nieodpłatnie prowadzą inicjatywy skierowane do dzieci i młodzieży. Jeśli my-dorośli się nie obudzimy, to stracimy pokolenie.
Anna Prokop – psycholog kliniczny, specjalistka terapii uzależnień i współuzależnienia. Zajmuje się terapią indywidualną i grupową DDA/DDD/DDRR, depresjami, nerwicami, stresem, fobiami, uzależnieniami, pracą nad najważniejszymi problemami osobistymi, złagodzeniem objawów, poczuciem własnej wartości, uzyskaniem świadomości siebie, swoich zachowań i emocji. Zawodowo była związana z Centrum Zdrowia Psychicznego Wola-Śródmieście przy ul. Mariańskiej 1 w Warszawie. Aktualnie prowadzi Ogólnopolskie Centrum Psychoterapii i Coachingu.
Fot. Fotolia
Dodaj komentarz