Tomasz miał 35 lat, gdy zdecydował się na terapię. Choć na pozór jego życie mogło wydawać się w miarę uporządkowane – miał stałą pracę, mieszkał w wynajmowanym mieszkaniu w centrum miasta, a jego relacje z bliskimi były, w jego ocenie, „jakieś normalne” – coś w nim nie grało. Czuł się pusty, zagubiony, jakby ciągle biegał w kółko i nigdy nie mógł osiągnąć tego, czego naprawdę pragnął. Czuł, że jego życie jest jak kawałek papieru, który pęka w rękach, gdy tylko stara się go utrzymać. To był moment, w którym po raz pierwszy pomyślał o tym, by zasięgnąć pomocy. Rodzice Tomka pili przez całe jego dzieciństwo i młodość. I choć minęło już wiele lat od momentu, gdy miał tych kilka lat, wspomnienia były jak kamienie, które nadal trzymał w dłoniach, nie wiedząc, co z nimi zrobić. Poznajcie jego historię.
Początki – wspomnienia z dzieciństwa
Tomasz wychowywał się w małym mieszkaniu w bloku na obrzeżach miasta. Jego rodzice byli ludźmi, którzy kochali się, ale w sposób, który – jak później Tomasz zrozumiał – był toksyczny i destrukcyjny. Jego matka, Teresa, była ciepłą i opiekuńczą kobietą, kiedy nie piła. Potrafiła stworzyć w domu atmosferę ciepła i bezpieczeństwa, ale te chwile były rzadkie. Zdecydowana większość jej czasu była zdominowana przez alkohol. Kiedy piła, stawała się cichą, zamkniętą osobą, w której Tomasz nie potrafił rozpoznać tej samej matki, którą znał, gdy była trzeźwa.
Ojciec, Janek, z kolei, był impulsywny, pełen gniewu i frustracji, szczególnie po kolejnej dawce alkoholu. Kiedy pił, wchodził w stan, w którym nie potrafił rozmawiać, tylko krzyczał. Często zdarzały się awantury, które wybuchały z byle powodu. Tomasz w takich momentach chował się w swoim pokoju, zasłaniał poduszką uszy, by nie słyszeć krzyków, które wypełniały mieszkanie. Czuł się bezradny, a po każdej awanturze – zaniedbany i zapomniany.
Wszystko, co Tomasz chciał, to poczuć się bezpiecznie. Często siedział na parapecie swojego pokoju, patrząc na świat za oknem i marząc o tym, by choć na chwilę uciec z domu. Czuł, że nie ma nadziei, że to, co się dzieje, nigdy się nie zmieni. I choć kochał swoich rodziców, nie potrafił ich zrozumieć. Nie rozumiał, dlaczego sięgali po alkohol.
Kiedy Tomasz miał około dziesięciu lat, matka trafiła do szpitala po jednym z poważniejszych zatruci alkoholowych. I chociaż to było tylko jedno z wielu podobnych wydarzeń, to właśnie ta sytuacja obudziła w nim poczucie, że coś w jego życiu jest naprawdę nie w porządku.
W ciągu kolejnych lat, Tomasz starał się radzić sobie z rodzinnymi problemami na różne sposoby. Był cichym chłopcem, który starał się nie zwracać na siebie uwagi, unikał kłopotów, ale zarazem nie potrafił rozmawiać o swoich uczuciach. Zamiast tego, coraz bardziej oddalał się od swoich rodziców, tworząc w sobie wewnętrzny mur. Chciał, by go nie było. Chciał uciec.
Punkty zwrotne – przełom w dorosłym życiu
Z czasem Tomasz dorastał i zaczynał dostrzegać, jak jego dzieciństwo wpłynęło na sposób, w jaki postrzegał siebie i innych ludzi. Nie potrafił wchodzić w bliskie relacje. Jego związki były powierzchowne, a intymność wydawała się czymś nierealnym. Kiedy poznał Magdę, jego obecną partnerkę, poczuł się po raz pierwszy w życiu na tyle bezpiecznie, by otworzyć się na kogoś. Ale wkrótce okazało się, że jego lęk przed porzuceniem, wynikający z dzieciństwa, zaczął rujnować ich związek.
Zaczęły się kłótnie, jego nieumiejętność rozmawiania o swoich emocjach, wybuchy gniewu i cisza, która panowała po każdej sprzeczce. Magda starała się go wspierać, ale Tomasz czuł, że zbliża się do granicy, której nie potrafił przekroczyć. Zaczynał zdawać sobie sprawę, że powielanie schematów z dzieciństwa w dorosłym życiu, związkach i codziennym funkcjonowaniu jest nieuniknione, jeśli nie zmieni się coś w jego wnętrzu.
Tomasz poczuł, że nie ma już więcej czasu na ucieczki. Wiedział, że jeśli nie zrobi czegoś teraz, może stracić nie tylko Magdę, ale również siebie. Zdecydował się poszukać pomocy. To była decyzja, którą podjął z trudem, bo zawsze uważał, że sam powinien poradzić sobie z problemami. Jednak po konsultacjach z psychoterapeutą zaczął rozumieć, że to, co przeżył w dzieciństwie, ma ogromny wpływ na to, jak funkcjonuje teraz.
Terapia – droga do uzdrowienia
Tomasz rozpoczął terapię dla osób identyfikujących się jako DDA (Dorosłych Dzieci Alkoholików). Początkowo miał wątpliwości, czy to właściwe miejsce. Bał się, że terapeuci będą oceniać jego życie, a on nie czuł się jak ktoś, kto zasługuje na pomoc. Jednak już pierwsze spotkanie z grupą zaskoczyło go. Zobaczył, że nie jest sam. Inni ludzie, choć w różnych sytuacjach, przeżyli podobne dramaty.
W trakcie terapii Tomasz zaczął uczyć się rozpoznawać swoje emocje, rozumieć, dlaczego nie potrafił nawiązywać bliskich relacji, dlaczego czuł się tak pusty i zagubiony. Nauczył się również, jak rozmawiać o swoich uczuciach, jak wyrażać gniew w zdrowy sposób i jak odpuścić kontrolę nad wszystkim. W końcu zaczął dostrzegać, że nie jest odpowiedzialny za decyzje swoich rodziców, za ich picie.
Z czasem, terapia zaczęła przynosić efekty. Tomasz nauczył się, że uzależnienie jego rodziców nie jest jego winą i nie musi ono definiować jego przyszłości. Stał się bardziej świadomy swoich emocji, zaczął akceptować swoje błędy, ale przede wszystkim zrozumiał, że ma prawo do lepszego życia. To była droga do samopoznania, której nigdy wcześniej nie przeszedł.
Zakończenie
Dziś Tomasz wciąż uczęszcza na terapię i choć ma przed sobą jeszcze wiele pracy, czuje się silniejszy. Zaczyna lepiej rozumieć siebie i swoich bliskich. Zmaga się z wieloma trudnościami, ale już nie w samotności. Jego relacje z Magdą są lepsze, choć nadal wymagają pracy. Jednak teraz Tomasz nie ma już wątpliwości, że warto było podjąć tę trudną decyzję o terapii. Dzięki niej zaczyna dostrzegać siebie na nowo – nie jako ofiarę przeszłości, ale jako człowieka, który ma pełne prawo do szczęścia.
Dodaj komentarz