
Maria, 35-letnia kobieta, przyszła na terapię z poczuciem ogromnego ciężaru, który nosiła w sobie od dzieciństwa. Wychowywała się w domu, w którym alkohol odgrywał kluczową rolę. Jej rodzice, oboje uzależnieni od alkoholu, nie byli w stanie zapewnić jej stabilności ani wsparcia, co wywarło głęboki wpływ na całe jej życie.
Dzieciństwo w cieniu uzależnienia
Dom Marii był miejscem chaosu i nieprzewidywalności. Każdy dzień był naznaczony napięciem, czy to z powodu kłótni rodziców, czy nieprzewidywalnych wybuchów agresji ojca. Maria nauczyła się w młodym wieku, że musi być samodzielna, gdyż nie mogła liczyć na wsparcie ze strony rodziców.
Już jako dziecko Maria przejmowała obowiązki, które normalnie należałyby do dorosłych. – Robiłam zakupy, gotowałam, sprzątałam i starałam się chronić młodszego brata przed gniewem ojca. Zamiast bawić się z rówieśnikami, musiałam być rodzicem we własnym domu. – wspomina kobieta. Takie doświadczenia odcisnęły piętno na jej psychice, ucząc ją, że nie ma prawa prosić o pomoc ani wyrażać własnych emocji.
W szkole Maria była cicha i zamknięta w sobie. – Pamiętam, że unikałam rozmów o rodzinie, obawiając się, że ktoś odkryje prawdę. Czułam wstyd i poczucie winy za sytuację w domu, mimo że byłam dzieckiem i nie miałam wpływu na decyzje rodziców. Myślę, że nauczyciele widzieli moją samotność, ale potrafiłam dobrze ukrywać swoje uczucia. – opowiada. Za każdym razem wracała ze szkoły z obawą, co zastanie. A to tylko wzmacniało jej lęki i niepewność w relacjach z ludźmi.
Dorosłość z bagażem przeszłości
Gdy Maria dorosła, dzieciństwo pełne traum nadal rzucało cień na jej życie. Była perfekcjonistką, zawsze starała się robić wszystko najlepiej, by uniknąć krytyki. – W pracy osiągałam sukcesy, ale w relacjach z ludźmi byłam nieufna. Bałam się bliskości, a każda oznaka złości czy frustracji u innych przypominała mi o wybuchach agresji ojca. Do tego zmagałam się z niskim poczuciem własnej wartości. Czułam, że nie zasługuje na szczęście ani miłość. Podczas terapii przekonałam się o tym, że nieświadomie wybierałam partnerów, którzy byli emocjonalnie niedostępni lub mieli własne problemy z uzależnieniem. Moje związki były pełne konfliktów i poczucia osamotnienia. – tłumaczy Maria.
Dodatkowo kobieta miała tendencję do tłumienia swoich emocji. Nie potrafiła mówić o swoich potrzebach ani prosić o wsparcie. Każda porażka, nawet drobna, była dla niej dowodem na to, że jest niewystarczająco dobra. To wszystko prowadziło do epizodów depresji i stanów lękowych. Nawet w chwilach sukcesu Maria czuła, że coś jest nie tak, że nie zasługuje na radość czy uznanie.
Pierwsze kroki na terapii
– Na terapię zdecydowałam się po rozpadzie kolejnego związku, który zakończył się dramatyczną kłótnią. Dotarło do mnie, że powtarzam wciąż te same wzorce z dzieciństwa i że nie potrafi przerwać tego błędnego koła… Początkowo byłam pełna obaw, ale zgłosiłam się do terapeuty pracującego z tzw. Dorosłymi Dziećmi Alkoholików (DDA). – przyznaje kobieta.
Na pierwszych sesjach Maria była ostrożna i zamknięta. Opowiadała o swoim dzieciństwie z dystansem, jakby mówiła o kimś innym. – Terapeuta pomógł mi zrozumieć, że moje uczucia są ważne i że mam prawo do złości, smutku i żalu. Zaczęłam odkrywać, że mam prawo do swoich przeżyć, że nie muszę ich tłumić ani ukrywać przed światem.
Proces zmiany
Jednym z kluczowych momentów terapii było zrozumienie, że Maria przez całe życie nosiła w sobie ciężar odpowiedzialności za swoich rodziców. W trakcie sesji uświadomiła sobie, że jako dziecko nie miała możliwości zmienić ich zachowań ani ocalić rodziny. – Ta świadomość przyniosła mi ogromną ulgę i pozwoliła zacząć pracę nad odpuszczaniem przeszłości. Zaczęła uczyć się, że odpowiedzialność za moje życie oznacza także odrzucenie poczucia winy za błędy innych. – tłumaczy kobieta.
Kolejnym etapem było budowanie zdrowych granic. Maria nauczyła się mówić „nie” i wyznaczać granice w relacjach z innymi ludźmi, co wcześniej wydawało jej się niemożliwe. Dzięki temu zaczęła tworzyć zdrowsze i bardziej satysfakcjonujące relacje.
– Bardzo ważna była dla mnie praca nad poczuciem własnej wartości. Terapeuta pomógł mi dostrzec moje mocne strony i sukcesy. Nauczyłam się także akceptować swoje niedoskonałości. W pewnym momencie zaczęłam dostrzegać, że moja wartość nie zależy od opinii innych ludzi.
Rezultaty terapii
Po kilku miesiącach regularnych sesji Maria zauważyła znaczące zmiany w swoim życiu. Przestała obwiniać się za błędy innych i zaczęła skupiać się na swoich potrzebach. W pracy była bardziej asertywna i mniej obawiała się krytyki. W relacjach z bliskimi zaczęła otwarcie mówić o swoich uczuciach, co – jak opowiada – zaskoczyło, ale również zbliżyło ją do niektórych osób. Maria nawiązała głębsze relacje z przyjaciółmi, którzy ją wspierali i rozumieli.
– Dzięki terapii zrozumiałam, że nie muszę być perfekcyjna, by zasłużyć na akceptację. Odkryłam, że mogę budować swoje życie na własnych zasadach, zamiast powielać wzorce wyniesione z domu rodzinnego. Stopniowo zaczęłam odzyskiwać kontrolę nad swoim życiem.
Nowy rozdział
Dziś Maria patrzy na swoją przyszłość z nadzieją. Choć nie zapomniała o trudnych doświadczeniach z dzieciństwa, nauczyła się, że nie definiują one jej tożsamości. Poznała swoje mocne strony, a terapia dała jej narzędzia, by radzić sobie z trudnościami i budować zdrowe relacje.
– Nawiązałam też kontakt z grupą wsparcia dla osób z podobnymi doświadczeniami. Dzięki temu mogę dzielić się swoją historią i słuchać opowieści innych, co pozwoliło mi jeszcze bardziej zrozumieć swoje uczucia i znaleźć inspirację do dalszej pracy nad sobą. Więcej czasu poświęcam też pasjom. Kiedyś malarstwo było dla mnie sposobem na ucieczkę od trudnej codzienności. Teraz malowanie stało się formą wyrażania siebie i odzyskiwania utraconej radości życia. Dziś mogę powiedzieć, że dzięki terapii i swojej determinacji rozpoczęłam nowy rozdział życia, w którym przeszłość nie jest już dla mnie tylko ciężarem, lecz źródłem siły i mądrości.
Mogą Cię zainteresować:

Dodaj komentarz