Wychowywanie dzieci w rodzinie z problemem alkoholowym często powoduje przykre konsekwencje w ich dorosłym życiu. Twórczynią poniższego listu do rodziców jest Marysia. List ten opowiada jej historię życiową, która poruszyła nas do tego stopnia, że poprosiliśmy o możliwość publikacji. Marysia zgodziła się na to, dodając „jestem pewna, że podobnych historii jest więcej, każda jest wyjątkowa. Każdy z nas jest wyjątkowy”.
Rodzice,
Nie użyję przedrostka „kochani” albo „drodzy”, jak to się pisze w listach do osób bliskich… Dla mnie jesteście po prostu rodzicami albo aż RODZICAMI. Osobami, które dały mi życie, ukształtowały, pokazały świat.
Ten świat od dziecka był taki przerażający i pełen zagrożeń. Pamiętam ten ogromny lęk, który towarzyszył mi odkąd pamiętam. Najgorszym w odczuwaniu lęku jest brak możliwości schronienia się przed nim.
Mamo! Ja nie mogłam się schronić w Twoich ramionach, to nie było najbezpieczniejsze miejsce na świecie. Przytulałaś mnie tylko przy gościach, bo wtedy czułaś się oceniana. Pamiętam każdy raz, kiedy wzięłaś mnie na kolana. Gdy tylko wychodzili z naszego domu, wtedy czar pryskał. Mówiłaś wtedy chłodno „już wystarczy” i wyganiałaś mnie do innego pokoju. Nawet nie wiesz jak bardzo Cię wtedy potrzebowałam. Ale Ty zawsze miałaś coś innego, ważniejszego do roboty, niż skupianie się na moich potrzebach. Na pierwszym miejscu był ojciec, później Ty…
Mamo… Czy pamiętasz jak kiedyś wróciłam do domu z ogromnym siniakiem na twarzy? Pocięłam wtedy w szatni kurtkę jednej z dziewczyn, a gdy ta się o tym dowiedziała, to nasłała na mnie swoje koleżanki, które tłukły mnie pod szkołą. Dla Ciebie liczył się wyłącznie fakt. Nie pytałaś nawet, dlaczego to zrobiłam, nie pozwoliłaś mi się wytłumaczyć.
Mamo, stanęłam w obronie koleżanki, która była ofiarą przemocy! Ta dziewczyna, której kurtkę pocięłam, pastwiła się nad nią miesiącami. Postanowiłam, że jej pomogę. Teraz wiem, że sposób jej ratowania był dziecinny, jednak wtedy dla mnie najbardziej dostępny.
Nie potrafiłam się bronić i wymierzać sprawiedliwości w domu, to myślałam, że chociaż w szkole mi się uda… Pamiętam ten dzień dokładnie. Uderzyłaś mnie wtedy w ten bolący policzek, mówiąc, że jestem nieposłuszną smarkulą. Bolało. Jak mnie to bolało, ale nie fizycznie… Mamo, mi pękało serce!
Pamiętam każdy raz, kiedy wysyłałaś mnie do pobliskiego sklepu, żebym kupiła ojcu alkohol. Mówiłaś wtedy, że gdy się upije to pójdzie spać i będzie „spokój”. Mówiłam Ci, że się wstydzę, że nie chcę tego robić! Ta kobieta w sklepie, do którego mnie wysyłałaś, śmiała się z naszej rodziny i kiwała głową – pamiętam to dokładnie. Opowiadałam Ci o tym, Ty wtedy zaciskałaś tylko mocno szczękę i syczałaś przez zęby, żebym nie pyskowała i była posłuszna.
Mamo, ja byłam tak „posłuszna”, że bałam się prosić innych o pomoc. Gdy przychodziłam do szkoły smutna, a nauczyciele pytali się o moje samopoczucie, wiedziałam, że nie mogę powiedzieć o tym, co dzieje się w domu. Wiesz, kłamałam wtedy. Wymyślałam jakieś niestworzone historie, żeby tylko ukryć to, co naprawdę przeżywałam.
Nigdy mnie nie chroniłaś, nie byłaś moją ostoją w trudnych chwilach. Jak ojciec pod wpływem alkoholu krzyczał na mnie i się pastwił, Ty wychodziłaś do innego pomieszczenia i udawałaś, że tego nie słyszysz. Gdy pijany ojciec wołał Ciebie, żebyś przyniosła mu jego pasek, który służył do bicia mnie – Ty pokornie niosłaś. Bałaś się go, teraz to wiem, ja też się go bałam mamo, wiesz? Tylko ja miałam wtedy 10 lat, a Ty byłaś dorosłą kobietą. Mam do Ciebie ogromny żal i czuję złość na samo to wspomnienie.
Wyobrażałam sobie wtedy, że mam inną mamę. W mojej głowie moja idealna mama mnie naprawdę kochała i dbała o mnie. To wyobrażenie pozwalało mi przetrwać to, czego doświadczałam w dzieciństwie.
Pamiętam mamo, jak prosiłam Ciebie tysiące razy, żebyśmy się wyprowadziły od ojca. Tłumaczyłam Ci jako mała dziewczynka, że ze wszystkim Ci pomogę. Miałaś wtedy pracę, mogłaś nas utrzymać, byłaś niezależna. Ty podsycałaś moje marzenia i mówiłaś tylko „jak jeszcze raz ojciec zrobi pijacką awanturę to się wyprowadzimy”. Wiesz, że ja trochę czekałam na te awantury? Bo wierzyłam w Twoje słowo Mamusiu. W końcu przestałam.
Czułam, że tego nie zrobisz i miałam rację.
Przepłakałam swoje 12. urodziny, to był koszmarnie smutny dzień. Mówiłaś mi wtedy, że nie mam tortu „przez ojca, bo przepił”. Ty nie pofatygowałaś się nawet, żeby coś upiec mi na szybko. Za to potraktowałaś to wydarzenie jako idealną okoliczność do wypominania tacie jakim jest człowiekiem. Krzyczałaś wtedy do niego ,,zobacz co zrobiłeś dziecku!”. Ja płakałam, bo potrzebowałam Waszej uwagi, to było dla mnie najważniejsze.
Potrzebowałam WAS, a nie prezentów i słodkości.
Nie wspierałaś mnie w moich pasjach, nie pozwoliłaś rozwinąć talentów. Dostałam się do szkoły plastycznej, moje rysunki wyróżniały się na tle rówieśników. Uwielbiałam to robić!
Podobno miałam ogromną szansę osiągnąć sukces w tej dziedzinie. Ty wybrałaś mi wtedy szkołę na osiedlu. Mówiłaś, że rysując do niczego w życiu nie dojdę. Wiesz Mamo, że od tamtego momentu ani razu nie sięgnęłam po ołówki i farby. Dopiero niedawno zapisałam się do amatorskiej szkoły rysunku. Postanowiłam spełnić w końcu swoje marzenia.
Marzenia, które tak brutalnie deptałaś, gdy byłam dzieckiem. Skrzydła, które podcinałaś mi do krwi. To tak bardzo bolało, Mamo, i zostawiło głębokie rany, które staram się wygoić terapią i ciężką pracą nad sobą.
Tato, ja nie wiem kim Ty tak naprawdę jesteś. Widziałam Twoje dwa, skrajne oblicza. Czasami byłeś dla mnie dobry i robiłeś to, co wszyscy ojcowie powinni robić, a czasem byłeś bezwzględnym tyranem. Gdy byłeś trzeźwy to lubiłam z Tobą przebywać, uczyłeś mnie wtedy jeździć na rowerze, czasem chodziłeś ze mną na lody. Pokazałeś mi jak łowić ryby…
Gdy piłeś to bałam się Ciebie. Byłam czujna i poznawałam nawet po Twoim chodzie, że byłeś pod wpływem. Nigdy nie spałam, póki w domu nie zapadła kompletna cisza. Bałam się, że będziesz się awanturował. Bałam się, że zrobisz coś mamie… Groziłeś jej tyle razy!
Tato, ten Twój krzyk czasem śni mi się nocami w formie koszmarów. Bałam się o Ciebie Tato, jednocześnie marzyłam żebyś zniknął raz na zawsze. Czasem jako dziecko chciałam, żebyś po prostu umarł. Wydawało mi się, że tylko Twoja śmierć może nas ocalić. Pamiętasz jak kiedyś się zadławiłeś, a ja udzieliłam Ci pierwszej pomocy? Długo po tym myślałam czy zrobiłam dobrze, że uratowałam Ci życie. Nigdy mi za to nawet nie podziękowałeś. Przykro mi kiedy o tym piszę, smutek wypełnia mnie całą.
Pamiętam jak się użalałeś nad sobą. Teraz wiem, że to była czysta manipulacja z Twojej strony. Mówiłeś, że pijesz przez matkę i przeze mnie. Mówiłeś, że jestem niewdzięczna, że Ty tyle pracujesz i dbasz o dom, a ja nie doceniam tego i nie zachowywałam się tak, jak tego oczekiwałeś.
Starałam się, Tato, być idealną córką. Wiedziałam, kiedy mogę do Ciebie przyjść i porozmawiać, a kiedy zostawić Cię w spokoju, bo masz kaca i potrzebujesz ciszy. Przynosiłam Ci posiłki i dolewałam wódki do szklanek, gdy mnie o to prosiłeś. Wiesz Tato, że do tej pory nie mogę znieść zapachu alkoholu? Kojarzy mi się z Tobą i tym co przeżyłam. Ten zapach wzbudza we mnie awersję i niepokój. Taki sam jak wtedy, kiedy byłeś pijany. Wiesz, że gdy mój mąż wrócił do domu po wypiciu piwa, ja się popłakałam. Na początku nie wiedziałam dlaczego, emocje były silne. Później zrozumiałam, że moje ciało pamięta i będzie pamiętać każdy dzień z dzieciństwa przy Tobie.
Tato, nie przyprowadzałam do domu kolegów i koleżanek. Bałam się Twoich reakcji. Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po Tobie. Poza tym odczuwałam wstyd…
Pamiętasz jak pewnego dnia moja koleżanka Agata przyszła do nas ze szkolnym zeszytem do przepisania, gdy byłam chora? Później pół klasy śmiało się ze mnie, że mój ojciec to pijak. Przywitałeś ją wtedy w drzwiach w podartej koszulce i majtkach, mówiłeś kilkukrotnie, żeby się nie krępowała i weszła do mojego pokoju. Bekałeś wtedy bardzo głośno. Agata była zdziwiona i niepewna, Ty nalegałeś. Później nie przeszkodziło jej to w opowiedzeniu reszcie dzieciaków o tym, co widziała w naszym domu.
Podobna sytuacja powtórzyła się, gdy przyprowadziłam do domu swojego pierwszego chłopaka. Dla Ciebie najważniejsze było czy pije, nie miałeś oporów zrobić z niego kompana do kieliszka. Czułam wtedy ogromny niesmak. Jak pewnie pamiętasz, po tym incydencie zakończyła się nasza relacja.
Rodzice…
Mimo tego co doświadczyłam, dzisiaj wiem, że jestem piękną i mądrą kobietą. Jednak sama musiałam dojść do tej wiedzy o sobie, bo wychodząc z domu rodzinnego miałam poczucie, że jestem niewystarczająca pod każdym względem. Dzisiaj tulę tę małą dziewczynkę, którą byłam kiedyś. Biorę ją na kolana, uśmiecham się do niej i całuję.
Mówię jej często „jesteś już bezpieczna Marysiu, jestem przy Tobie”. Ocieram jej łzy i daje jej dużo miłości. Miłości, której nie zaznałam wystarczająco od Was. Miłością Twoją Tato był alkohol, a Ty Mamo kochałaś kontrolować ojca.
Dodaj komentarz