Kiedy mąż, żona, dziecko, rodzic lub przyjaciel decyduje się podjąć terapię swojego uzależnienia, bliscy uzależnionej osoby zadają sobie wiele pytań, dotyczących zarówno przebiegu czy skuteczności takiego leczenia, ale także swojej roli w tym procesie. Towarzyszy im wiele emocji, począwszy od ulgi i nadziei, że wreszcie coś się zmieni, poprzez wątpliwości i nieufność, a na złości i żalu za to, co działo się dotychczas, kończąc. Czy i jak mogą wspierać uzależnionego członka rodziny? Jak bardzo powinni się angażować w trakcie leczenia i po zakończeniu pobytu w ośrodku stacjonarnym? Co robić, aby nie zaszkodzić? A może pozostawić wszystko własnemu biegowi i w końcu przestać zajmować się uzależnieniem bliskiej osoby? Na te pytania staramy się odpowiedzieć w rozmowie z Elżbietą Grabarczyk-Ponimasz, specjalistka terapii uzależnień, która od ponad 20 lat pracuje z pacjentami borykającymi się z uzależnieniami oraz ich rodzinami.
Redakcja: Czy wspieranie uzależnionej osoby w procesie terapii i po jej zakończeniu jest obowiązkiem bliskich?
Elżbieta Grabarczyk-Ponimasz: Przede wszystkim zaczęłabym od zastanowienia się, gdzie kończy się odpowiedzialność bliskich za wspieranie uzależnionej osoby. Bardzo często zdarza się, że małżonkowie, partnerzy, rodzeństwo czy inni członkowie rodziny uzależnionego pacjenta czują się już bardzo zmęczeni jego nałogiem. Prawdopodobnie przez wiele miesięcy albo i lat wspierali go, pomagali, czasami umożliwiali poradzenie sobie z konsekwencjami uzależnienia, płacili za niego długi, przyprowadzali do domu, kiedy ta osoba była pod wpływem alkoholu albo dzwonili do pracodawców, żeby usprawiedliwić nieobecność żony lub męża w pracy, bo ci – będąc pod wpływem – nie byli w stanie wypełniać swoich obowiązków zawodowych. Wybaczali, prosili, grozili, a u wielu z nich rozwinęło się współuzależnienie.
Jakie emocje pojawiają się wtedy u bliskich?
Tak naprawdę moment, kiedy uzależniony bliski decyduje się pójść na leczenie, jest dla nich momentem ulgi, wytchnienia i nadziei. Również nadziei na to, że nie będą musieli się nim zajmować, martwić, bo jest w bezpiecznym miejscu, pod opieką profesjonalistów. Wymaganie od nich, że nadal będą koncentrować się na pomaganiu uzależnionej osobie, jest podtrzymywaniem niezdrowych, niekonstruktywnych mechanizmów, które wytworzyły się w ich psychice i w efekcie w zachowaniach podczas towarzyszenia w nałogu bliskiej osobie. To dobry moment, aby wreszcie zajęli się sobą, mogli doświadczyć, że ich potrzeby i emocje też są ważne i zasługują na zaopiekowanie się. Warto, aby rozważyli terapię, jednak jej celem nie powinno być przede wszystkim poznanie sposobów skutecznego wspierania uzależnionego bliskiego, lecz wreszcie wspierania i opiekowania się sobą. Takie „odklejenie się” od zajmowania uzależnionym mężem, rodzicem czy dzieckiem jest niezwykle trudne. Paradoksalnie jednak tylko wtedy możliwe będzie skuteczne wspieranie innej osoby, a co ważne – bez zaniedbywania siebie.
Co mogą zatem zrobić bliscy uzależnionej osoby, aby wspierać ją w procesie terapii?
Na tym polega ten paradoks – skupić się na sobie, swoich emocjach, granicach i potrzebach. Skorzystać z pomocy profesjonalistów. W poradniach terapii uzależnień są organizowane zajęcia również dla bliskich osób uzależnionych. Można skorzystać z terapii indywidualnej i nieocenionej w takich przypadkach terapii grupowej dla osób tzw. współuzależnionych lub identyfikujących się jako DDA. Podczas terapii osoba, której bliski jest uzależniony, może zrozumieć zarówno swoje funkcjonowanie w tej relacji, jak i funkcjonowanie chorego. Dzięki temu będzie w stanie pomagać skutecznie, a także wiedzieć, kiedy właściwsze będzie wycofanie się i pozostawienie uzależnionego partnera, rodzica czy dziecka samemu, tak aby zaczęli ponosić konsekwencje swojego uzależnienia, co bywa najbardziej efektywną metodą zmotywowania osoby z uzależnieniem do podjęcia leczenia. Co ważne, podczas uczęszczania na własną terapię, bliscy uzależnionego pacjenta mogą także zrozumieć, na czym polega uzależnienie i poznać sposoby wspierania, które będą realną pomocą w procesie zdrowienia dla osoby wychodzącej z nałogu.
Jakie więc zachowania i działania bliskich pomagają w procesie zdrowienia?
Przede wszystkim zrozumienie, że uzależnienie jest chorobą. Wychodzenie z niej stanowi ogromny wysiłek. Jeśli rodzina i przyjaciele chcą wesprzeć uzależnioną osobę, warto, aby wiedzieli, z czym ona się mierzy. A mierzy się przede wszystkim z objawami głodu alkoholowego, który może skłonić do ponownego sięgnięcia po alkohol. Głód to potężna siła, nie bez powodu porównywalna do nieodpartego przymusu. W trakcie własnej terapii alkoholik uczy się rozpoznawać objawy głodu i konstruktywnie z nimi radzić. Poznaje też wewnętrzne i zewnętrzne wyzwalacze, powodujące, że ten głód się aktywuje. Uczy się je je identyfikować i ich w miarę możliwości unikać. W tym obszarze wsparcie bliskich może się okazać nieocenione. Niestety, wiele osób nie rozumie, że jeśli uzależniony ma utrzymać swoją abstynencję i nie wrócić do nałogowych zachowań, to wymaga to od niego zmiany stylu życia, w tym również zmiany wielu nawyków, a także rezygnacji z niektórych aktywności, zwłaszcza tych, które mogłyby się wiązać z uaktywnieniem głodu.
Co to oznacza w praktyce?
To oznacza, między innymi, że osoba wychodząca z nałogu nie powinna uczestniczyć w spotkaniach towarzyskich czy imprezach rodzinnych, w trakcie których może mieć kontakt z alkoholem i widzieć, jak inni piją alkohol i znajdują się pod jego wpływem. To jeden z najsilniej działających wyzwalaczy głodu alkoholowego. Jest to szczególnie istotne zaraz po opuszczeniu ośrodka. Nie należy jej do takiego udziału namawiać ani zawstydzać, jeśli nie będzie chciała pójść. Takie zalecenia otrzymała podczas terapii uzależnienia i świetnie, że chce się ich trzymać. Nie należy jej częstować alkoholem i pić przy niej, nawet jeżeli zapewnia, że jej to nie przeszkadza. Nie chodzi bowiem o to, czy przeszkadza, ale o to, że może wywołać głód alkoholowy. Być może osoba uzależniona nie sięgnie od razy po piwo, wino czy wódkę, ale jeśli będzie narażona notorycznie na takie sytuacje, to ma bardzo utrudniony proces zdrowienia. Istnieje też niebezpieczeństwo, że któregoś dnia po prostu się złamie i nie utrzyma abstynencji. Oczywiście, wymaga to zmiany postawy nie tylko od chorego, ale i od osób w jego otoczeniu.
Czy to obowiązkowe?
Oczywiście, że nie. Jednak warto zadać sobie pytanie, czy naprawdę mamy gotowość wspierać tę osobę i nie utrudniać jej wychodzenia z uzależnienia. Jeśli tak, to takie zmiany są niezbędne. Należy na przykład zadbać, aby w domu nie było alkoholu, a więc zlikwidować barek, jeśli był elementem wyposażenia. Nie wręczać takiej osobie prezentów w postaci butelki trunku, nie prosić, aby kupiła alkohol dla kogoś innego. Uszanować, jeśli odmówi udziału w spotkaniu, na którym inni będą używać alkoholu. Nie eksperymentować, czy da radę i czy mogłaby wypić tylko jeden kieliszek lub jedną lampkę. Nie namawiać również do picia piwa bezalkoholowego, bo wywołuje ono silne skojarzenia. Jeśli osoba przebywa jeszcze w ośrodku, nie należy jej namawiać do wcześniejszego opuszczenia go. Powinna ukończyć cały program terapeutyczny. To nie jest też dobry moment na wyjaśnianie dawnych uraz i konfliktów.
Jak jeszcze można wspierać bliską osobę po zakończeniu pobytu w ośrodku?
Jeśli bliski uzależniony jest na tyle otwarty, że chce się dzielić swoimi trudnościami i emocjami, warto pozwolić mu mówić. Wentylowanie emocji bardzo pomaga sobie z nimi radzić. Jeśli mówi, że ma akurat głód, wysłuchać i nie bać się. Mówienie o przeżywanym głodzie alkoholowym czy narkotykowym to dobra metoda radzenia sobie z nim. Nie oznacza to, że od razu dana osoba pójdzie kupić alkohol. Głód ma to do siebie, że mija, tylko trzeba mu dać czas. I dobrze, jeśli jest to czas w życzliwym, rozumiejącym otoczeniu.
Dziękujemy za rozmowę.
Elżbieta Grabarczyk-Ponimasz – psycholog z ponad 20-letnim doświadczeniem w pracy terapeutycznej i szkoleniowej, certyfikowana specjalistka psychoterapii uzależnień i mediatorka. Autorka e-booków oraz licznych artykułów popularyzujących wiedzę z zakresu psychologii i psychoterapii, a szczególnie przeciwdziałania dyskryminacji i przemocy. Przez kilkanaście lat pracowała w Ośrodku Rehabilitacyjnym dla Uzależnionych od Substancji Psychoaktywnych „Wapienica” w Bielsku-Białej. Współpracowała z Młodzieżowym Ośrodkiem Rehabilitacyjnym Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności w Kazuniu-Bielanach oraz Krótkoterminowym Ośrodkiem Leczenia Terapii i Rehabilitacji Uzależnień w Warszawie. Doświadczenie zdobywała również w poradniach zdrowia psychicznego i oddziałach szpitalnych, a także uczestnicząc w różnorodnych projektach. Obecnie pracuje w Poradni Terapii Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnienia na warszawskim Mokotowie oraz prowadzi własną praktykę terapeutyczną, w której udziela wsparcia osobom znajdującym się w kryzysowych momentach życia i borykającym się z trudnościami interpersonalnymi, zaburzeniami nerwicowymi, depresją, a także uzależnieniami i współuzależnieniem.
Dodaj komentarz