Wielu rodzicom spędza sen z powiek już sama idea stawiania granic swoim dorastającym, nastoletnim dzieciom. Bardzo często pojawiają się trudne emocje, a te przeplatają się z rosnącym poczuciem bezsilności. O tym, jak mądrze i skutecznie wyznaczać granice swoim dzieciom, a także o tym, jak respektować te stawiane przez nie, rozmawiamy z Anetą Półtorak, terapeutką uzależnień i pedagożką.
Redakcja: Czym właściwie są te granice osobiste?
Aneta Półtorak: Znakomite pytanie – od tego warto zacząć. Ja osobiście lubię porównanie do granic państw. Każde państwo ma swoje określone, jasno wyznaczone granice, a na jego terenie panują specyficzne, wyjątkowe, zasady, w zależności od kraju różnią się też potrzeby jego mieszkańców. Podobnie jest z naszymi granicami – każda osoba jest indywidualnością, jest zupełnie wyjątkowa i odmienna od innych. Gdy funkcjonujemy zgodnie z naszymi granicami, tym, jak je odczuwamy, dbamy o własne poczucie autonomii – co jest niezwykle ważne, patrząc przez pryzmat naszych potrzeb. Granice i zasady są fundamentem poczucia bezpieczeństwa.
Co zrobić, gdy nasze nastoletnie dziecko przekracza nasze granice?
Niezależnie od tego, czy jest to nastolatek, czy inna osoba dorosła – należy o tym mówić. To najlepsza droga. Gdy o nich nie mówimy, tylko liczymy na to, że ta druga osoba się domyśli i zgadnie co czujemy, pojawia się ryzyko, że jednak tak się nie stanie. W końcu sama może mieć potrzeby zupełnie różne od naszych, jej granice też przebiegają prawdopodobnie w zupełnie innym miejscu. Takie podejście naraża nas dodatkowo na doświadczenie nieprzyjemności. Gdy druga osoba przekracza nasze granice pojawia się w nas często złość, a to potężna emocja. Dlatego sygnalizowanie swoich granic może nas przed tym uchronić.
Jak to robić w praktyce?
Warto założyć, że druga osoba nie ma złych intencji, a narusza nasze granice wyłącznie z niewiedzy, więc sygnalizujący je komunikat może pomóc. Ważnym jest, aby to co się powie, nie było wypowiadane ze złością, w sposób agresywny. Zwłaszcza w kontakcie z nastolatkiem! Wówczas to zadaniem dorosłych jest poinformowanie o dyskomforcie lub po prostu przekroczeniu granicy w sposób konstruktywny, szanujący także granice odbiorcy. Należy pamiętać, że najskuteczniejsza jest nauka przez naśladownictwo – nasze dzieci nas obserwują bardzo uważnie, naśladując, często wręcz kopiując nasze zachowania. Zaznaczam – zachowania. Jeśli będziemy mówić dziecku, że granice trzeba wyznaczać w sposób spokojny i konstruktywny, a sami albo będziemy to robić agresywnie, albo wcale – zapewniam, że dziecko nie nauczy cię tego, czego chcieliśmy, tylko samo będzie stosować nasze mechanizmy. A warto zadbać, aby dorastający młody człowiek wiedział, jak postawić granice – robienie tego umiejętnie, jest ochroną dla danej osoby przed nadużyciami ze strony innych.
Podam tutaj przykład. Pewna pani rozmawiała ze swoją nastoletnią córką, gdy ta nagle zaczęła wypytywać matkę o jej życie intymne z nowym partnerem. Czuła, że córka przekracza jej granicę. To pytanie dotykało zbyt intymnej, prywatnej sfery jej życia i nie chciała się z nią dzielić szczegółami ze swojego pożycia seksualnego. Nie powiedziała jej jednak o tym, co poczuła w odpowiedzi na jej pytanie, nie zaznaczyła granicy. Zamiast spokojnie powiedzieć córce, że nie będzie się czuła komfortowo rozmawiając z nią o tym, zareagowała w sposób agresywny. Rozmowa skończyła się tym, że pani, z wzbierającą złością, wykrzyczała córce, że wtyka nos w nie swoje sprawy, że jest wścibską smarkulą. Ogólnie, rozpętała się awantura.
Można było jej uniknąć?
Nie lubię gdybać, tak już się stało. Ale ta sytuacja jest idealną lekcją, bo można z powodzeniem modelować te zachowania. Asertywność to umiejętność wyrażania własnego zdania, emocji bez poczucia krzywdy – zarówno w stosunku do siebie, jak i innych. Mówiąc inaczej, można czegoś komuś odmówić w sposób bezkonfliktowy na zasadzie JA-OK, TY-OK. Należy zawsze mieć na uwadze, że każdy ma prawo do swoich uczuć i emocji.
Jak wyrazić te emocje?
Czasami warto dać sobie chwilę, zamiast skupiać się na ocenie drugiej osoby i jej zachowania. Najpierw zapytać siebie samego co właściwie teraz czuję, co mi „mówi” moje ciało. Może jest spięte? Może mocniej zaciskam zęby? A może instynktownie zaciskam pięści? I w takim razie – co to oznacza? Warto najpierw skupić uwagę, a właściwie „być uważnym” na siebie, dzięki temu będzie nam łatwiej o postawę asertywną.
Kiedy już wiemy, że coś nas złości, warto o tym powiedzieć, ale ograniczając się wyłącznie do zachowań, nie do osoby. Na przykład „złości mnie, gdy…” i podać konkretny fakt, zachowanie, działanie. W komunikacie JA bierzemy odpowiedzialność za siebie, to oznaka asertywności. Jeśli jednak w swoim komunikacie skupimy się na innych, to tej odpowiedzialności unikamy, próbujemy przerzucić ją na innych. Ważna uwaga – unikamy obwiniania! Trzymamy się faktów, zachowań.
Pułapką jest także generalizacja – zaznaczając swoje granice, należy unikać zwrotów typu „ty zawsze”, „ty nigdy”. Po pierwsze, rozmówca czuje się wtedy atakowany, po drugie niesprawiedliwie oceniony, a dodatkowo często odwraca to uwagę od rzeczywistego tematu rozmowy, pojawiają się odpowiedzi udowadniające, że ta reguła nie jest prawdziwa (typu „nieprawda, w zeszłym miesiącu….!”, „ostatnio…”) albo odbijające „piłeczkę” (typu „za to ty zawsze…!”).
Wielu rodziców obawia się, że stawiając granicę nastolatkowi może im zrobić przykrość.
Nic bardziej mylnego. Stawianie granic sprawia, że młodzi ludzie czują się ważni, dostrzeżeni i zaopiekowani. Może to wydawać się paradoksalne, ale prawdą jest, że nasze dzieci czują, że rodzic jednak „wie co robi”, ma chociaż jakie-takie pojęcie, o co właściwie w życiu chodzi i chce, żeby ich potomek był bezpieczny i też się nauczył, co robić. Granice muszą być adekwatne do nastolatka, do jego osoby, sytuacji, potrzeb, a jednocześnie uczyć, że ich nieprzestrzeganie prowadzi do konsekwencji. A to ważne w życiu młodych ludzi – w końcu za chwilę staną się dorośli, będą musieli poradzić sobie w dorosłym życiu, które rządzi się określonymi regułami i w którym to oni sami, a nie rodzice, będą ponosić konsekwencje swoich zachowań i wyborów. Dobrym pomysłem jest ustalenie wspólnych zasad panujących w domu – przy czym „wspólne ustalanie” nie polega na oznajmieniu ich nastolatkowi, ale na rzeczywistych negocjacjach (tam gdzie to możliwe). Ustępując odrobinę, uczymy dziecko, że ma wpływ na swoje życie, uczymy go dbania o swoje potrzeby i ich respektowanie, a jednocześnie sprawiamy, że domowe zasady będą chętniej przestrzegane (bo przecież stworzyliśmy je razem!). Istotne jest także, aby zasady nie dotyczyły tylko dziecka, niech i rodzice ich przestrzegają, inaczej cały trud pójdzie na marne.
Wielu rodziców widzi problem z ilością czasu, które ich nastoletnie dzieci spędzają przy telefonach. Zamiast wymierzania kar czy też używania telefonu jako nagrody, dobrym rozwiązaniem jest ustalenie okoliczności, w których żaden z domowników, także dorosłych, nie sięga po telefon – np. podczas wspólnego posiłku.
Jak respektować granice nastolatka?
Przede wszystkim słuchać młodego człowieka. Podkreślam tutaj przede wszystkim słowo ,,człowiek”. Nastolatek ma prawo do własnych uczuć i przekonań. Jeśli w środowisku domowym rodzice nie respektują „NIE” zgłaszanego przez dziecko, tym jest większe ryzyko, że w środowisku rówieśniczym (i potem dorosłym) będzie mu trudno wyrażać swój sprzeciw.
Dziękuję za rozmowę.
Aneta Półtorak – psychoterapeutka uzależnień w procesie certyfikacji, pedagogożka i oligofrenopedagożka. Tematyką związaną z dziećmi i ich dojrzewaniem interesuje się od lat, zarówno prywatnie jak i zawodowo.
Bardzo pomocny tekst! Dziękuję