Skip to main content
Jak wyhamować picie
30 listopada 2019

Jak wyhamować picieWychowywał się w pełnej rodzinie, ale przyznaje, że rzadko ktokolwiek z dorosłych był obok niego. – Wychowywało mnie podwórko, najważniejsi byli koledzy. Oni pili ciągłe, a ja musiałem pić z nimi. Inaczej byłbym sam – opowiada Jarek, któremu po latach ryzykownego picia udało się wyhamować w porę.

Alkohol od piaskownicy
Jarek ma dziś 27 lat. Kiedy był dzieckiem, jego mama pracowała na trzy zmiany, ojciec podobnie. Nie ma rodzeństwa, jednak żył w rozbudowanej społeczności małego miasta, w której sąsiedzi zastępują opiekunki do dzieci i towarzystwo. – Wracałem ze szkoły i szedłem do jednej sąsiadki na obiad, potem siedziałem przed blokiem z chłopakami. Jak byliśmy młodsi, zerkała na nas inna sąsiadka. Potem jak podrośliśmy, wszyscy dorośli interesowali się tylko tym, czy udało nam się w jednym kawałku dotrzeć do domu – opowiada Jarek.

Jak twierdzi, miał dobry dom i dobre relacje z rodzicami, jednak rodzice poświęcali mu za mało czasu i uwagi. – Gdybym nie siedział z chłopakami pod blokiem, to bym siedział przed komputerem. Nie było takiego czegoś, że razem coś byśmy robili. Rodzice zazwyczaj byli zbyt zmęczeni, pytali tylko o oceny i czy nie brakuje mi pieniędzy, książek, ubrań. Więc siedziałem z chłopakami i mogliśmy robić, co chcemy. Oni w końcu zaczęli pić alkohol – mówi.

Picie piwa weekendami zamieniało się w regularne libacje. Jarek miał 14 lat, kiedy upił się po raz pierwszy. Jak mówi, i tak miał więcej oleju w głowie niż inni jego koledzy. – Potrafiłem się „wymiksować”, kiedy chciałem, ale nie zawsze chciałem. To byli moi kumple, a po jakimś czasie bez alkoholu nie dało się z nimi przebywać. W sumie nigdy się nie zastanawiałem nad tym, co by zrobili, jakbym odmówił. Nie chciałem odmawiać – mówi Jarek.

Między wódką a zakąską
Jednocześnie Jarek nie do końca był taki, jak jego koledzy. Nieźle się uczył, chodził na kółka wyrównawcze z matematyki, interesował się informatyką. Koledzy przynosili do niego zepsute sprzęty lub prosili o pomoc w opanowaniu technologicznych aspektów nowego telefonu lub innego narzędzia. – Poszedłem do technikum i kilku moich kumpli z bloku też. Wtedy widziałem, jak dużo można byłoby się nauczyć, gdyby nie chlanie. Ale tam już się nie dało nie pić. W klasie mieliśmy samych facetów, jak ktoś nie pił, to był „ciota” – mówi Jarek.

W tym czasie Jarek miał typowe doświadczenia dla nastolatków pijących ryzykownie. – Kilka razy mnie przynieśli do domu pijanego totalnie, kilka razy zgubiłem portfel, raz się pobiłem. Na zdrowiu nigdy nie cierpiałem jakoś bardzo, ale z biegiem lat zaczęło mi to przeszkadzać w życiu.

Punkt widzenia Jarka zaczęła zmieniać perspektywa studiowania. – Miałem szansę, żeby się uczyć dalej, a moi najbliżsi koledzy nie. I wybrałem kolegów. To znaczy, nie zrobiłem tego świadomie. Uczyłem się do matury i próbowałem się dostać na studia, ale kiedy się o to starałem, spotykałem się z nimi, choć wiedziałem, że nie wyjdzie mi to na dobre. Wiedziałem, że mam naukę, a jednak siedziałem pod blokiem. Trochę nie chciałem zostawiać ich samych, a trochę sam ich potrzebowałem. Przepiłem ten czas, kiedy mogłem się uczyć i studia nie wypaliły – opowiada Jarek.

Jako młody mężczyzna został w małym mieście z rodzicami i zaczął szukać pracy. – U nas od ręki możesz mieć pracę, ale na budowie. A na budowę – bez flaszki czy piwa chociaż – się nie przychodzi. I znowu to samo, tak jak przed blokiem i tak jak w technikum: żeby tam być, musisz pić. Coraz bardziej mnie to męczyło – mówi Jarek.

Coraz częściej odcinał się od tego typu sytuacji. Zmieniał miejsca pracy. Z jednej strony było mu wygodnie i czuł się bezpiecznie, gdy wszyscy wokół pili – czuł, że ma przewagę. Z drugiej strony czuł, że nie pasuje do tego świata. – Nie miałem pewności czy istnieje społeczeństwo, w którym alkohol jest nieistotny. Miałem zakodowane, że picie jest warunkiem koniecznym. Poza tym miałem czasami uczucie, że ja się do innego, lepszego świata bez alkoholu, nie nadaję – mówi Jarek.

Ryzykowne picie Jarka wciąż prowadziło do kolejnych kłopotów: finansowych, z czasem również zdrowotnych. – Zawalałem różne obietnice wobec bliskich, wiele razy było niezręcznie. Nie mogłem sobie też znaleźć dziewczyny, bo miałem złą opinię pijaka. Osoby, którymi ja byłem zainteresowany, tak mnie postrzegały, a te, które były zainteresowane mną, same miały problem z alkoholem. Czułem, że tak ciągle pijąc, udaję kogoś, kim nie jestem – opowiada.

Dobra decyzja
Jarek z biegiem czasu czuł coraz dotkliwiej, że jego życie nie zmierza w dobrym kierunku. Czuł pustkę i beznadzieję. Codzienność zaczęła być męcząca. – Kiedy kolejny kumpel z przeszłości wylądował na odwyku i kolejny raz nie mogliśmy w firmie normalnie pracować, bo ktoś przyszedł kompletnie pijany, podjąłem decyzję, że sam muszę wyhamować. – mówi Jarek.

Od dwóch lat pije dużo mniej i w tym czasie zdążył nie tylko „przejrzeć na oczy”, ale i założyć własną firmę, która nieźle sobie radzi. – Jak pracowałem na budowach domów, to widziałem, że ludzie szukają kogoś, kto założy im ogródek, położy kostkę brukową. Założyłem jednoosobową działalność, ale teraz już zatrudniam dwóch chłopaków. I wciąż jest to samo – trudno o kogoś, kto w fizycznej pracy przychodzi do niej trzeźwy – komentuje mężczyzna.

Dziś Jarek patrzy na swoje życie i picie alkoholu z zupełnie innej perspektywy. – Zmarnowałem dużo czasu i jakąś tam szansę na inne życie. Ale nie mogę już teraz o tym myśleć. Cieszę się, że udało mi się wyjść z tego okresu mojego życia bez nałogu. Jestem jednym z nielicznych z mojego towarzystwa, któremu się to udało – mówi Jarek. Mężczyzna ograniczył picie i zmienił jego charakter. – Teraz piję tylko towarzysko i bardzo mało, od okazji do okazji – wyjaśnia.

Poprawiły się też jego relacje z rodzicami. Choć kiedy jako chłopak miał kłopoty, bardzo mu pomagali, w dorosłym życiu Jarek nie bardzo wiedział, jak ma układać sobie z nimi relacje. – Teraz widzę te swoje wybryki ich oczami, było mi wstyd i zrozumiałem, na czym im zależy. Zupełnie inaczej teraz rozmawiamy, widzę, że są ze mnie dumni. Wcześniej nie dawali mi odczuć, że jestem dla nich kłopotem, ale teraz dogadujemy się jak równy z równym – wyznaje Jarek.

Przyznaje również, że miał wiele szczęścia w życiu. – To, gdzie się wychowujesz, ma wielki wpływ. To, czy masz akceptację tego środowiska i to, czego ono od ciebie wymaga, jest bardzo ważne. Czujność rodziców i dobre dzieciństwo nie wystarczą, bo nawet jak moi rodzice reagowali, to było za mało, żeby mi zrekompensować kumpli. A potem okazało się, że alkohol jest wszędzie. Jestem wdzięczny, że przejrzałem na oczy.

Fot. Karl Fredrickson, Unsplash.com

Zostaw swój komentarz:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mogą Cię zainteresować:

Wakacyjne grupy interpersonalne dla młodzieży

Grupy samopomocy – Wspólnota Anonimowych Seksoholików

Grupa ludzi trzymających się za ręce

Bliskie „mijania” i „spotkania” – zajęcia grupowe dla młodych dorosłych

Młodzież podczas warsztatów

Nabór do programu „Parasol” – nieodpłatne warsztaty dla młodzieży i rodziców

The owner of this website has made a commitment to accessibility and inclusion, please report any problems that you encounter using the contact form on this website. This site uses the WP ADA Compliance Check plugin to enhance accessibility.