Skip to main content
Wciąż na etapie trzeźwienia
30 listopada 2022

Wciąż na etapie trzeźwieniaAdam jest osobą uzależnioną od alkoholu. Dwa lata temu rozpoczął leczenie w jednej z placówek ambulatoryjnych. Od tamtej pory jego życie całkowicie się zmieniło. Poznajcie jego historię – pełną wzruszeń, osobistych wzlotów i upadków.

Redakcja: Adam, opowiedz nam proszę o sobie.

Adam: Mam 35 lat. Prowadzę własną działalność gospodarczą, zajmuje się remontami. Jestem ojcem cudownego 12-latka. Rozwiodłem się dwa lata temu. Poza tym jestem osobą uzależnioną, wciąż na etapie trzeźwienia.

Kiedy pierwszy raz sięgnąłeś po alkohol?

To była podstawówka, pamiętam to doskonale. Miałem wtedy z 10 lat. Od zawsze kumplowałem się ze starszymi chłopakami z osiedla, oni mieli swoje rytuały. Codziennie, między blokami, palili marihuanę i pili piwo. Boże, jak ja marzyłem wtedy, żeby być taki jak oni. Byłem taki dumny, kiedy stałem wraz z nimi i piłem alkohol. To może wydawać się głupie, wiem. Dzisiaj młodzież szuka influencerów w internecie, dla mnie wtedy byli oni na podwórku. Wydawali się tacy odważni, buntownicy wobec systemu… W domu nie miałem nikogo, kto mógłby być wzorem do naśladowania.

Co masz na myśli?

Ojciec alkoholik, matka bierna i współuzależniona. Wszystko kręciło się wokół ojca i tego, czy łaskawie wróci trzeźwy, albo czy będąc pod wpływem alkoholu nie narobi problemów. To było najistotniejsze, a nie jakieś tam moje dziecinne sprawy. Miałem też siostrę, ale zmarła, gdy miałem 6 lat. Zaczadzenie tlenkiem węgla. Mnie jakoś odratowali. Długo żałowałem, że to nie ja byłem na jej miejscu. Później obwiniałem ojca, właściwie do tej pory uważam, że to jego wina. Matka tysiące razy prosiła go, żeby sprawdził piecyk, ale dla niego ważniejszy był alkohol. Od tamtej pory ojciec zaczął pić więcej, a dom stał się miejscem rozpaczy.

Matka niejednokrotnie w trakcie kłótni wykrzykiwała ojcu, że to on zabił Marysie i że nigdy mu tego nie wybaczy. To z pewnością było zbyt obciążające dla osoby dorosłej, a co dopiero dla 6-letniego chłopca. Z perspektywy czasu mam wrażenie, że mogłem już wtedy mierzyć się z depresją. Nie dostałem jednak od nikogo pomocy. Psycholog? Pedagog? Za moich czasów to nie funkcjonowało, problemy rozwiązywało się – albo i nie – we własnych pieleszach. Nikt nikomu o niczym nie mówił.

Jak to odreagowywałeś?

Coraz częściej wpadałem w konflikty z rówieśnikami i nauczycielami. Społeczeństwo odbierało mnie jako łobuza, a ja po prostu byłem biednym, zagubionym, dzieckiem potrzebującym pomocy. I tak mijały lata. Pamiętam, że kiedy byłem już nastolatkiem matka wymusiła na mnie uczestnictwo w bierzmowaniu kościelnym. Już wtedy stałem za kościołem z kolegami i piłem piwo (wzdycha).

Od tamtej pory piłeś już regularnie?

Tak. Myślę, że wtedy byłem już uzależnionym nastolatkiem. Tak jak już wcześniej wspomniałem, w domu najważniejszy był ojciec, dlatego nikt sobie z tego nic nie robił, że czasem wracałem do domu pod wpływem. Raz na jakiś czas matka pogroziła palcem, prorokując, że skończę jak ojciec. To wszystko. Miałem komfort picia. Ba! Czasami mama mnie nawet „ratowała” jakąś jajecznicą, żebym zachował resztki przyzwoitości i sąsiadki zbyt nie gadały na temat naszej rodziny. Tak wyglądało moje życie – alkohol, małe rozboje, pierwsze miłości.

To wtedy poznałeś swoją żonę?

Zanim poznałem żonę, miałem mnóstwo relacji, które nie były poważne. Nie potrafiłem stworzyć stałego związku. Traktowałem kobiety przedmiotowo. Seks i alkohol, to wszystko czego wtedy potrzebowałem, a nie potrafiłem dać niczego od siebie. Próbowały mnie zmienić, wpłynąć na mnie, żebym stał się odpowiedzialnym facetem. Bez skutku. Jak można się domyślić, dziewczyny zrywały ze mną regularnie, ale ja nie odczuwałem tego jako wielkiej straty. Lata później poznałem Kingę, moją byłą żonę. Z nią było inaczej.

Jak było z Kingą?

Jeśli kogoś w życiu kochałem, to właśnie ją. Nie potrafię zrozumieć, co ona we mnie widziała. Dziewczyna z dobrego domu, nie było w nim alkoholu ani przemocy. W każdym razie po kilku miesiącach znajomości Kinga oświadczyła mi, że jest w ciąży. Przeraziłem się. Zamiast ją wtedy w tym wesprzeć, powiedzieć coś konstruktywnego, to umówiłem się z kolegami i piłem przez tydzień. Zostawiłem ją samą. Po tym maratonie alkoholowym wróciłem do niej z pierścionkiem zaręczynowym. Przyjęła zaręczyny i dwa miesiące później wzięliśmy ślub.

Jak wyglądało wasze życie małżeńskie?

Tak, jak może wyglądać życie z osobą uzależnioną. Amplituda emocji i doświadczeń była ogromna. Pracowałem wtedy na budowie u człowieka, który przyzwalał na picie w pracy. Piłem więc w pracy, po pracy i w weekendy. Właściwie to piłem cały czas. Kinga prosiła, błagała, żebym przestał, bo przecież urodzi nam się niedługo dziecko. Bez skutku. Mówiłem wtedy, że jak się urodzi Mateuszek to przestanę, wydawało mi się, że mam to wszystko pod kontrolą (smutnieje).

Co było po narodzinach syna?

No właśnie nic się nie zmieniło, byłem nieobecnym ojcem i fatalnym mężem. Część pieniędzy przynosiłem do domu, a część przepijałem. Czasem wychodziliśmy na wspólny spacer i myślałem, że na tym się kończą obowiązki względem rodziny. Widziałem, że Kinga smutnieje, w końcu stała się na mnie obojętna. Nie krzyczała, nie prosiła. Pamiętam, że bardzo mnie to zdziwiło. Jednocześnie cieszyłem się, że w końcu mam święty spokój i nikt mi nie gdera nad uchem.

To zwiastowało koniec waszej relacji?

Kinga uczęszczała na terapię dla osób współuzależnionych. Wyśmiewałem to. Mówiłem jej, że szuka problemów na siłę, a ja nie jestem osobą uzależnioną. Piłem codziennie, a jednocześnie wypierałem się swojego uzależnienia. Po dziesięciu latach bycia razem przyszedł list z prośbą o stawienie się do Miejskiej Komisji ds. Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Tam biegli orzekli, że jestem uzależniony od alkoholu. Większość pamiętam jak przez mgłę, byłem w szoku. Pamiętam jedynie swój gniew i lęk jednocześnie. W głowie pojawiało się tylko jedno pytanie ,,co dalej?’’. Odwlekałem decyzję o leczeniu. Po kilku miesiącach Kinga usiadła naprzeciwko mnie i powiedziała, że dłużej tak nie może i nie chce. Chciała rozwodu i wyłącznej opieki nad synem do czasu, kiedy nie podejmę terapii.

Co wtedy zrobiłeś?

Rozwiedliśmy się, tak jak chciała. Ja oczywiście próbowałem ją przekonać, że się zmienię, żeby dała mi kolejną szansę. Ale chyba nawet ja w to wtedy nie wierzyłem. Nie wierzyłem, że mogę żyć inaczej. Chciałem jednak widywać się z synem, więc uznałem, że skoro podjęcie terapii jest warunkiem do jego widywania, to tak zrobię. Po prostu chciałem się na nią zapisać, nie wierząc jednocześnie w jej skuteczność.

Jak przebiega Twoja terapia?

Trafiłem na ludzi, którzy mają takie same problemy, jak ja. Myślałem, że jestem wyjątkowy w swoim uzależnieniu. Nic bardziej mylnego. Różnice między mną, a innymi członkami grupy polegały na innym rodzaju strat. Jedni stracili przez picie pracę, majątki… Ja straciłem coś, co miałem najcenniejszego – rodzinę.

Jak teraz wyglądają Twoje relacje z synem i Kingą?

Każdego dnia próbuję przekonać syna swoim postępowaniem, że warto mi ufać. Chciałbym być pierwszą osobą, do której zwróci się o pomoc w razie problemów. Wierzę, że tak będzie. Kilka miesięcy temu odważyłem się, żeby szczerze przeprosić Kingę za wszystko, co jej przez lata zrobiłem. Za każdą krzywdę. Powiedziała, że mi wybaczyła. Od tamtej pory czuję się znacznie lepiej, potrzebowałem to usłyszeć.

Co byś dzisiaj powiedział osobie uzależnionej od alkoholu?

Nie bój się prosić o pomoc! Odrzuć człowieku lęk, że to się nie uda! I każdego dnia powtarzaj sobie przed lustrem: ,,dzisiaj będę trzeźwy!’’.

Dziękuję za rozmowę.

Zostaw swój komentarz:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mogą Cię zainteresować:

Jak uzależnienie prowadzi do dramatów. Historia Damiana i jego rodziny.

„Nieszczęśliwe” zakończenie. Historia Anny, która uciekła z sideł uzależnienia

Bycie samotną mamą to najbardziej bolesne pokłosie uzależnienia ojca… Historia Eli

Historia Adama uzależnionego od alkoholu i Oli, walczącej o jego zdrowienie

The owner of this website has made a commitment to accessibility and inclusion, please report any problems that you encounter using the contact form on this website. This site uses the WP ADA Compliance Check plugin to enhance accessibility.