W 2018 roku sprzedaż piwa bezalkoholowego wzrosła o 80%. W pierwszym kwartale 2019 roku odnotowano wzrost o kolejne 95%. Obecnie prawie 5 proc. wartości rynku piwa w Polsce to są piwa bezalkoholowe, a ten segment rynku staje się coraz mocniejszy. Z analiz firmy Nielsen wynika, że wartość tego segmentu rynku sięga prawie miliarda złotych. Czy oferowanie nastolatkowi piwa bezalkoholowego jest wychowawcze? O tym rozmawiamy z Justyną Korzeniewską, doktor nauk humanistycznych i psychologiem klinicznym.
Redakcja: Jestem rodzicem nastolatka. Czy mogę mu pozwolić napić się piwa bezalkoholowego?
Justyna Korzeniewska: Sformułowanie „czy mogę pozwolić?” zakłada, że nastolatek będzie zabiegał o zgodę rodzica. Jednak w przypadku piwa bezalkoholowego nie jest to takie oczywiste. Nawet dziecko, które dostrzega w rodzicach oparcie i często z nimi rozmawia o swoich sprawach, może nie uznać, że to wymaga takich konsultacji i rodzicielskiego przyzwolenia. Jest to produkt bezalkoholowy, nieszkodliwy dla zdrowia, jego kupowanie i spożywanie przez osoby niepełnoletnie nie wiąże się z łamaniem żadnych zasad. Dlaczego w takim razie miałaby być wymagana zgoda rodzica? Tak myśli wielu nastolatków. Dużo zależy od wpływu grupy rówieśniczej, która często postrzega to w takich kategoriach. Dlatego ważne jest, aby rodzic jasno określił swoje wymagania w tej sprawie, nie czekając aż syn czy córka zapytają i poproszą o zgodę.
Należy się też zastanowić, jakie okazje wymagają od nastolatka wypicia napoju alkoholowego, nawet w postaci tego substytutu. Czy jest on mistrzem ceremonii odpowiedzialnym za wznoszenie toastów na ważnych uroczystościach? Wprowadzanie produktów, będących zastępnikiem alkoholu na kinderbale i spotkania nastolatków, to sugerowanie im, że istotą spotkania jest wspólne picie alkoholu. Dzieci i młodzież są wyjątkowo nastawione na przyjemność wspólnej zabawy z przyjaciółmi. Nie należy zmieniać tego ich oczekiwania poprzez sugerowanie, że ich spotkania są niepełne, bo nie może na nich być alkoholu. W ten sposób przekazuje się im, że chcąc się zbliżyć do ideału życia towarzyskiego, powinny korzystać z piwa bezalkoholowego, by później szybko przejść na produkt alkoholowy.
A jeśli pozwalam, to jakie mogą być tego konsekwencje?
Alkohol jest najczęściej postrzegany jako substancja, która wpływa na nasz organizm, zmienia reakcje psychiczne, moduluje nastrój. Jego szkodliwość jest ujmowana w kategoriach uzależnienia fizycznego od określonej substancji psychoaktywnej – alkoholu etylowego o wzorze chemicznym C2H5OH. To nie wyczerpuje jednak kwestii uzależnienia, które jest złożonym zjawiskiem. Nie oddaje też całości negatywnych konsekwencji nadmiernego spożywania alkoholu. Jest jeszcze tzw. uzależnienie behawioralne, czyli określony nawyk, do którego wiele osób bardzo szybko się przyzwyczaja. Jak wiadomo, przyzwyczajenie to druga natura człowieka. Czasem jest to wręcz rytuał, utrwalony schemat postępowania w określonych sytuacjach, np. wieczorne seanse telewizyjne z piwem, lub rozpoczynanie spotkania towarzyskiego od drinka. Osoba początkowo uzależnia się nie od samej substancji, ale określonego wzorca postępowania. Uczy się też, że jej nastrój zależy od tych okoliczności i – jeśli jest to prawdziwy alkohol – od substancji.
Tutaj widać dokładnie zagrożenie wynikające ze spożywania piwa bezalkoholowego przez nastolatki. Młodzież jest bardzo sugestywna, podatna na wpływy, łatwo przyswaja obserwowane wzorce. Jeśli wielu sytuacjom w ich nastoletnim życiu towarzyszy substytut alkoholu, w postaci piwa bezalkoholowego, szybko utrwala się wzorzec, że jest to nieodłączny element życia towarzyskiego, rozrywki, zabawy, a nawet codziennego funkcjonowania. Kiedy młody człowiek będzie już mógł sięgnąć po produkt zawierający alkohol, ma już przygotowany grunt do tego, żeby stał się on ważnym elementem jego życia. To już bardzo blisko do nadużywania alkoholu, picia szkodliwego i ostatecznie uzależnienia.
Pozwalanie małym dzieciom na picie „szampana” bezalkoholowego również jest krytykowane przez ekspertów. Mówi się, że to oswajanie dzieci z piciem. Podobnie jest, jak rozumiem, w kontekście piwa bezalkoholowego. Przyzwalając nastolatkom na jego picie oswajamy i normalizujemy obecności alkoholu w życiu codziennym.
Jest to wpajanie zasady, że żadna dobra zabawa nie może odbyć się bez alkoholu i że to on przesądza o jakości rozrywki. Jest to niebezpieczny wzorzec, który nieco później przeradza się w potrzebę uatrakcyjniania spotkań nastolatków piwem bezalkoholowym. Następnie płynnie przechodzi w regułę, że każde spotkanie, rozrywka, zabawa musi wiązać się ze spożywaniem alkoholu i to on jest najważniejszym gościem i atrakcją wieczoru. Jeśli nie to jest celem wychowawczym, to należy zadbać o to, żeby zabawy dziecięce, pozostały takimi, bez wprowadzania atrybutów spotkań osób dorosłych.
Podczas takich zabaw urodzinowych dla maluchów rodzice niechętnie skaczą na trampolinach, tańczą dziecięce piosenki z pokazywaniem, nie chcą żeby malowano im twarze w motylki i kotki. Dlaczego więc dzieci mają robić na swoich dziecięcych urodzinach to, co robią dorośli, czyli pić alkohol? Jest to zupełnie zbędny element tej zabawy, a nawet niewłaściwy i w odległej perspektywie niebezpieczny.
Wielu rodziców uważa, że lepiej pozwolić dziecku napić się w domu, niż zabronić i ryzykować, że zakazany owoc posmakuje lepiej poza domem.
Istnieje coś takiego jak społeczny kontekst spożywania alkoholu. Napoje alkoholowe towarzyszą pewnym ważnym okolicznościom, co wyraża się w postaci wznoszenia toastów, np. na weselach. Podkreślają wyjątkowość sytuacji, np. sylwestrowe strzelanie korków od szampana. Tych zasad regulujących kulturalne spożywanie alkoholu powinni uczyć rodzice, najlepiej poprzez własny dobry przykład. W edukacji tej istotne jest podkreślanie, że ważna jest sytuacja, a nie ilość wypijanego alkoholu, ważniejsza jest treść toastu niż zawartość procentowa alkoholu w spożywanym napoju. Zadbanie o to w domu powoduje, że młody człowiek ma już ukształtowany wzorzec picia alkoholu i jest odporniejszy na wpływy grupy rówieśniczej, które nie zawsze są prawidłowe. Poza tym nie ma wtedy syndromu „zakazanego owocu”, którego konicznie trzeba spróbować, a poczucie wolności przy łamaniu zakazów, nie będzie dodawało smaku ukradkowo spożywanemu alkoholowi.
Czytaj też: „Dlaczego nastolatki sięgają po alkohol„
Sprzedawca może sprzedać piwo bezalkoholowe bez skontrolowania wieku klienta, dziecko może więc kupić napój bez zgody i wiedzy rodziców. Czy taka świadomość może przełożyć się na zakup alkoholi procentowych w przyszłości?
Takie bezproblemowe kupowanie produktu, będącego substytutem alkoholu, obniża ostrożność nastolatków wobec tej substancji. Powoduje, że ta granica staje się płynna i przejście od piwa bezalkoholowego do alkoholu jest niejako automatyczne. Osoby wcześniej kupujące piwo bezalkoholowe, po ukończeniu osiemnastu lat, nie tylko czują, że mogą, ale że wręcz powinny kupować inne produkty, już alkoholowe. Mają utrwalony nawyk robienia takich zakupów przed spotkaniem towarzyskim czy planując rozrywkę. Jest to już stały element ich życia, spotkań, zabaw, rozrywek. Często stanowi też tzw. drobną przyjemność, poprawiającą nastrój i będącą nagrodą. Utrwala się jako wzorzec dbania o siebie i zaspokajania swoich potrzeb. To jest niebezpieczny schemat, bo uczy, że modulatorem nastroju jest alkohol, a gwarantem dobrej zabawy – wspólne jego spożywanie.
Pierwszym symptomem ostrzegawczym przed uzależnieniem jest nie znacząca ilość spożywanego alkoholu, ale odczuwana potrzeba. Może to być poczucie braku czegoś, np. podczas spotkania towarzyskiego, jeśli nie ma na nim alkoholu. Towarzyszy temu zazwyczaj determinacja, żeby tan brak uzupełnić. Jeśli osoba często realizuje ten scenariusz w życiu, czyli spożywa istotne dawki alkoholu, to bardzo prosto przechodzi od nawyku, pewnego wzorca zachowania, do uzależnienia od substancji.
Dzieci patrzą na nas i nas naśladują. Czy w związku z tym rodzice powinni odmawiać sobie także piwa bezalkoholowego?
Bezwzględna rezygnacja nie jest konieczna, ale należy zachować ostrożność w podawanej argumentacji. Nieprecyzyjne wyjaśnienia mogą sugerować dzieciom, że alkohol musi być obecny w ich życiu, a one powinny zabiegać o to różnymi sposobami. Jeśli rodzic pije piwo bezalkoholowe, ponieważ ma problemy zdrowotne, które wykluczają spożywanie alkoholu, to dziecko nabiera przekonania, że alkohol jest ważniejszy niż zdrowie. Uczy się, że z pewnych napojów, jak piwo, nie można zrezygnować, a jeśli zdrowie nie pozwala na ich konsumpcję, to trzeba szukać ich zastępników. Tutaj uwaga przenosi się z dbałości o zdrowie na zabieganie o określony produkt, czyli piwo. Rodzic powinien się zastanowić, czy to są te wartości, które chce przekazać dziecku.
Dziękuję za rozmowę.
Justyna Korzeniewska – doktor nauk humanistycznych, psycholog kliniczny. Pracuje z dziećmi chorymi, niepełnosprawnymi i ich rodzinami oraz osobami w trudnych sytuacjach życiowych. W swojej pracy diagnostycznej i terapeutycznej skupia się na badaniu i stwarzaniu swoim pacjentom korzystnych warunków stymulujących ich rozwój. W pracy terapeutycznej wykorzystuje metody Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach i Dialogu Motywującego. Autorka licznych publikacji.
Fot. Michael LaRosa, Unsplash.com
Dodaj komentarz