„Alkohol nie jest samotną wyspą w oceanie używek. Widać wyraźnie, że znacząco rośnie różnorodność, dostępność używek, pojawia się różnego rodzaju moda. Widzimy również bardzo duży rozwój różnego rodzaju uzależnień behawioralnych i myślę sobie, że o ile dynamika rozwoju konsumpcji alkoholu nie będzie się jakoś drastycznie zmieniała, o tyle będzie ulegała zmianie konsumpcja tych substancji o większej różnorodności, dostępności i – wreszcie – indywidualizacji. W takim sensie, że o ile alkohol jest jedną substancją, rynek używek staje się „dedykowany” jeśli chodzi o skład i efekt, jaki ma wywołać” – tłumaczy Jarosław Mirkiewicz, psycholog i psychoterapeuta dziecięcy.
Redakcja: Jaki jest obecnie wiek inicjacji alkoholowej?
Jarosław Mirkiewicz: On odrobinę się przesuwa, ale w porównaniu z poprzednimi latami widać, że to nie są drastyczne, skokowe zmiany. Niezmiennie oscyluje w okolicach 15-16. roku życia, a te przesunięcia są bardzo powolne.
Podobnie jest zresztą z inicjacją seksualną – ta granica także się przesuwa, ale i te zmiany są powolne i powiedziałbym – łagodne.
Ze statystyk wynika, że częściej po alkohol sięgają dziewczynki. Z czego to może wynikać?
Jeśli chodzi o dziewczynki to od dłuższego czasu w ogóle obserwuję dużą zmianę w zakresie ich postaw społecznych. One przejmują w pewnym stopniu niektóre wzorce rozhamowanych zachowań chłopięcych. Można byłoby pewnie długo analizować społeczne i kulturowe znaczenie czy też kontekst takich zmian, natomiast myślę, że wielu nauczycieli, psychologów czy pedagogów potwierdza obserwację pewnych zachowań – takich, które dla dziewczynek jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu były dosyć rzadkie , w kontekście brutalizacji, agresywności, ryzykowności pewnych zachowań. I w tym znaczeniu alkohol wpisuje się w tę ogólną zmianę stylów funkcjonowania dziewczynek, które w ostatnich czasach mocno zmierzają w kierunku bardziej impulsywnych i wyrazistych.
To pewnie też się łączy z redefiniowaniem roli kobiety czy też tej dziewczynki. Widzimy – szczególnie w dużych ośrodkach miejskich – pewne poluzowanie pewnych rygorów dotyczących tych ról.
Czytaj też: „Matki piją, to i córki piją”. Jak piją współczesne dziewczęta?
Czy jednocześnie zmienia się postawa chłopców?
W przypadku chłopców od dłuższego czasu obserwujemy też pewne zmiany, ale nie tyle w kontekście jakiegoś ukierunkowanego dążenia ku czemuś, tylko bardziej utraty dotychczasowych stylów identyfikacji. Chłopcy z jednej strony mają trudność w odnalezieniu się w swojej roli, bo dziewczynki tak jakby wkraczają w obszar ich dominacji, eksperymentowania i przejmowania inicjatywy i wchodzenia w role dotychczas typowo utożsamiane z męskimi. To raczej wywołuje chaos i zagubienie u chłopców, niż konkretny kierunek wchodzenia w poprawne i wzorowe zachowania. Raczej jest to więc związane z zagubieniem roli, próbą odnajdowania się w chaosie niż konkretyzowanie swojej „męskiej” roli.
To się w ogóle wiąże z tematem kryzysu męskości, który obecnie obserwujemy i który jest przedmiotem wielu analiz socjologicznych i psychologicznych.
Co jest najczęstszym powodem, dla którego dzieci sięgają po alkohol?
Te powody na przestrzeni lat się nie zmieniają, natomiast możemy obserwować to, że one pojawiają się wcześniej. Zasadniczo jednak są niezmienne.
Po pierwsze – eksperymentowanie. Drugi element to wpływ społeczny, czyli naciski ze strony otoczenia, albo chęć zaimponowania swojemu otoczeniu. A trzeci jest częściej związany z sytuacjami nieprawidłowymi w zakresie funkcjonowania rodziny czy ogólnego funkcjonowania dziecka i to będzie sięganie po alkohol jako środek regulujący emocje. Ma on „pomóc radzić sobie” z trudnościami.
Jest tych czynników więcej?
Myślę, że inne, „drobne czynniki” można spróbować kategoryzować i ze każdy z nich uda się przypisać do którejś z tych trzech kategorii.
Widzimy zmiany ilościowe w zakresie konsumpcji. Widzimy też, że zmienia się pewne przyzwolenie – spożywanie alkoholu staje się bardziej akceptowalne, staje się pewną normą. O ile kiedyś można było śmiało mówić, że społeczne przyzwolenie jest zdecydowanie mniej widoczne, o tyle w ostatnich czasach się ono zwiększa. Dotyczy to również ilości spożywanego alkoholu.
Mówi Pan o przyzwoleniu społecznym ze strony rówieśników czy dorosłych?
W tym zakresie nie zaobserwowałem jakichś znaczących zmian. Zwykle spodziewamy się, że przyzwolenie do konsumpcji alkoholu czy nieświadomość, że dziecko w ogóle konsumuje alkohol, są związane z jakimiś trudnościami czy zaniedbaniami wychowawczymi. Natomiast ja nie dostrzegłem znaczących zmian w tym zakresie oraz tego, by wśród dorosłych znacząco rosła akceptacja do tego typu zachowań.
Czy pokusi się Pan o prognozę na przyszłość? Jaki może być kierunek tych zmian jeśli chodzi o spożywanie alkoholu przez dzieci i młodzież?
Jeśli chodzi o kierunki, to ja bym nie tyle upatrywał ich w samym alkoholu, co w temacie substancji psychoaktywnych. Alkohol nie jest samotną wyspą w oceanie używek. Widać wyraźnie, że znacząco rośnie różnorodność, dostępność używek, pojawia się różnego rodzaju moda. Widzimy również bardzo duży rozwój różnego rodzaju uzależnień behawioralnych i myślę sobie, że o ile dynamika rozwoju konsumpcji alkoholu nie będzie się jakoś drastycznie zmieniała, o tyle będzie ulegała zmianie konsumpcja tych substancji o większej różnorodności, dostępności i – wreszcie – indywidualizacji. W takim sensie, że o ile alkohol jest jedną substancją, rynek używek staje się „dedykowany” jeśli chodzi o skład i efekt, jaki ma wywołać.
Czy my, dorośli, nie zmieniając granic i przyzwolenia, o którym Pan mówił, możemy jakoś zapobiec temu zjawisku?
To o czym mówimy jest nieustająco na przestrzeni lat związane z jakością relacji, głównie między rodzicami a dziećmi. Wyraźnie widać, że stosowanie używek i wiek inicjacji korzystania z nich bardzo mocno współwystępuje z jakością relacji. Nie powiem niczego nowego, ale dbanie i relacji i rozwijanie ich, a przede wszystkim ich prawidłowość, jest jednym z głównych czynników chroniących przed przedwczesną inicjacją, ryzykowną konsumpcją i wszystkimi zagrożeniami, które są z tym związane.
Widzi Pan jakieś konsekwencja pandemii w tym temacie?
Podejrzewam, że w tym momencie ten element nie jest jeszcze podnoszony w badaniach w taki otwarty sposób. Dlatego ciężko w tej chwili wyrokować. Z jednej strony można postawić hipotezę, że wpływ społeczny będzie mniejszy, bo jesteśmy izolowani. Z drugiej – przecież i tak się kontaktujemy. Kontrola rodzicielska może być większa, bo jesteśmy obok siebie, ale pojawia się też pytanie, czy to, że jesteśmy pod jednym dachem oznacza, że wiemy, co się wzajemnie u nas dzieje?
Dziękuję za rozmowę.
Jarosław Mirkiewicz – psycholog i certyfikowany psychoterapeuta poznawczo-behawioralny. Absolwent Uniwersytetu SWPS i szkoły psychoterapii Centrum CBT w Warszawie. Swoje doświadczenie zawodowe rozwijał w trakcie praktyki klinicznej w II Klinice Psychiatrycznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, a także jako prowadzący regionalną Specjalistyczną Poradnię Psychologiczno-Pedagogiczną Centrum Edukacji Artystycznej. W pracy klinicznej wykorzystuje także podejścia terapii schematu, terapii akceptacji i zaangażowania oraz mindfulness. Doświadczony doradca rodziców w tematyce wychowawczo-rozwojowej.
Fot. Nathan Dumlao, Unsplash.com