W ciągu życia ludzie wprowadzają wiele zmian. Są one większe bądź mniejsze. Niemniej jak się okazuje wszystkie przebiegają według pewnego schematu. Zbadali go i opisali w 1982 roku psychologowie James Prochaska i Carlo DiClemente. Dodatkowo opisali go jako koło. Z tego powodu czasem nazywa się go „kołem zmiany”. Co to oznacza? Że wprowadzenie trwałej zmiany oznacza kilkukrotne przechodzenie przez te same fazy, lecz za każdym razem dana osoba ma dodatkową wiedzę na temat tego, co zmianie sprzyja, a co jej szkodzi. Nawrót w tym modelu jest nieuniknionym etapem na drodze zmiany. Pomimo, że odnosi się to do każdej zmiany, skupimy się na wychodzeniu z nałogu.
„Piję, bo każdy pije”
Jak twierdzi Magdalena Pachciarek, psycholog i specjalistka psychoterapii uzależnień, tak można opisać etap „przeddecyzyjny”. Jak nazwa wskazuje osoba pijąca, nadużywająca innych środków czy zachowująca się w nałogowy sposób, znajduje się przed decyzją o zmianie. Nie widzi potrzeby jej wprowadzania. Doświadcza zasadniczo zysków ze swego postępowania. Natomiast pojawiające się negatywne konsekwencje zostają przez nią skutecznie zracjonalizowane. O ile ona nie widzi, że zmiana jest potrzebna, to otoczenie tej osoby taką potrzebę dostrzega. Bywa, że bliscy czy znajomi komentują kolejne sięganie po alkohol, upicia się, zaniedbane sprawy.
„Mogę przestać pić, jeśli tylko zechcę, ale…”
Jeśli otoczenie jest wystarczająco konsekwentne w dawaniu informacji zwrotnych osobie pijącej, wycofuje się z zachowań stwarzających komfort picia, to osoba nadużywająca alkoholu może zacząć rozważać zmianę postępowania. – Przyczyną rozważań mogą być także poważne problemy prawne, zawodowe bądź zdrowotne. To etap kontemplacji. Bywa, że właśnie w tej fazie osoby pijące zgłaszają się do terapeutów. Stwierdzają, że dostali ultimatum od rodziny, pracodawcy czy sąd nakazał im podjęcie leczenia. Oczywiście fakt tych negatywnych konsekwencji nie oznacza, że od razu rozważana jest abstynencja. Często rozważana jest kwestia zmiany stylu picia czy używania alkoholi niskoprocentowych. – tłumaczy M. Pachciarek. To etap, w którym często, w myślach, dana osoba robi krok do przodu (ku zmianie) i krok do tyłu (od zmiany). Zauważalne jest już jednak stopniowe dostrzeganie zarówno korzyści z nałogowego zachowania, jak i jego negatywnych skutków. – Danej osobie zwykle na tym etapie zależy głównie na minimalizacji bądź eliminacji negatywnych konsekwencji. – dodaje psychoterapeutka.
Plany, plany, plany…
Chcąc wprowadzić zmianę warto ją zaplanować. Dzieje się to na etapie przygotowania. Co on obejmuje? – Jak nazwa wskazuje, jest to tworzenie strategii działania – co, jak, kiedy, z kim itp. (Niektóre wskazówki na pierwsze dni abstynencji można znaleźć w naszym artykule – przyp. red.) W przypadku leczenia uzależnienia, to m.in. rozważania na temat rodzaju terapii – indywidualnej, grupowej, obu tych form, a może leczenie na oddziale dziennym bądź w trybie stacjonarnym? Omawia się także, czy konieczne jest odbycie detoksykacji, czy potrzebne jest zaoferowanie farmakoterapii. – wyjaśnia specjalistka. Czasem, niektórzy przechodząc któryś raz przez leczenie rozważają włączenie rodziny w proces leczenia.
Do dzieła!
Ułożony plan należy zacząć realizować. W przeciwnym wypadku będzie on kolejnym marzeniowym doświadczeniem w życiu osoby pijącej. To co też ważne – by etap przygotowania nie był nadmiernie przedłużany. Dlaczego? – Gdy myślimy o wprowadzeniu zmiany w psychice ścierają się dwie siły – ku zmianie i od niej. Im dłużej trwa planowanie zmiany, bez podejmowania realnych działań, tym większe prawdopodobieństwo, że zmiana nie zostanie wprowadzona. Dzieje się tak, ponieważ nawet jeśli zmiana uważana jest za rozsądną, to danej osobie towarzyszy lęk przed nią. Z jego powodu mogą narastać wątpliwości i argumenty, że dany moment nie jest dobry na to, by zacząć teraz. Kolejnym powodem jest fakt, że nie można przewidzieć wszystkich wydarzeń. Musi się zacząć dziać, by można weryfikować, co działa, a co wymaga korekty. – komentuje Magdalena Pachciarek.
Czasem wygrywasz, a czasem się uczysz
Etap podtrzymania jest istotny i niejednokrotnie bywa trudny. To etap, w którym zaplanowane rzeczy są systematycznie realizowane, czasem z pewnymi korektami wynikającymi z wymogów rzeczywistości. Po odczuwanej czasem ekscytacji nowością, w przeżyciach pojawia się odczucie nudy, szarości, monotonii. Równocześnie, to właśnie na tym etapie osoba wprowadzająca zmiany konfrontuje się ze swoimi trudnościami i ograniczeniami. Mogą to być np. nieumiejętność stawiania granic, konstruktywnego wyrażania uczuć, odpoczywania, bycia systematycznym, rozwiązywania konfliktów i wiele innych. Pomocne staje się wtedy uczestnictwo w różnego typu warsztatach i treningach służących nabywaniu umiejętności interpersonalnych i intrapsychicznych.
„Nie daję rady, to mnie przerasta”
Pojawiające się na wcześniejszym etapie trudności stają się zwykle podwalinami do rozwoju nawrotu. – W tym modelu zmiany nawrót postrzegany jest jako nieodłączny element zmiany. Wskazuje, że jakaś kwestia wymaga bardziej intensywnej pracy. Czasem to wcześniej opisane kwestie, a czasem bywa, że na tym etapie ponownie trzeba przyjrzeć się motywacji do zmiany, celom, które chciało się osiągnąć i sposobom, w jaki chciało się do nich dotrzeć. Ponadto bywa, że ujawniane są różne nieprawdziwe, głęboko skrywane, przekonania na temat nałogu czy trzeźwości. Nawrót może zakończyć się powrotem do problematycznych zachowań, ale nie musi. – dodaje terapeutka. Niezależnie od tego warto pamiętać, że fakt wystąpienia nawrotu nie oznacza błędu w procesie trzeźwienia. To jest jego nieodłączny element. O ile nie jest się odpowiedzialnym za wystąpienie nawrotu, o tyle jest już się odpowiedzialnym za rozpoznanie go i przeciwdziałanie mu, gdy ma miejsce.
Historia kołem się toczy
Jak wskazują doświadczenia wielu osób uzależnionych i osób pracujących z nimi, często osoby zrywające z nałogiem kilkakrotnie przechodzą przez te etapy. Na każdym z etapów można nie zdecydować się pójść dalej. Wyjątkiem jest etap nawrotu. On powoduje cofnięcie się do etapu planowania, kontemplacji (rozważania zmiany) bądź przeddecyzyjnego. To zwykle ma miejsce, gdy osoba w wyniku nawrotu powróci do czynnego nałogu i przez pewien czas nie decyduje się by zaprzestać używania środków. Każde przejście przez to koło staje się źródłem kolejnych doświadczeń, z których warto wyciągać wnioski i wprowadzać je w czyn.
„Dam radę sam”
To dość powszechne zdanie wśród osób używających alkoholu, że z jego zaprzestaniem czy innymi problemami poradzą sobie sami. Możliwe. – Korzystanie jednak z pomocy innych i specjalistów powoduje, że przechodzenie przez kolejne etapy zmiany może być bardziej efektywne, a liczba kolejnych cykli zmiany mniejsza. Głębiej przyglądając się, to prawda jest też taka, że nikt nie wprowadzi za kogoś zmian. Inni w tych zmianach towarzyszą i mogą dawać wskazówki. To czy owe wskazówki zostaną zastosowane zależy od danej osoby. Warto zadać sobie jednak pytanie, czy naprawdę trzeba uczyć się tylko na własnych błędach, skoro inni przechodzili podobną drogę a ich doświadczenia i wnioski mogą być przydatne w planowanej zmianie? – pyta retorycznie psychoterapeutka.
Magdalena Pachciarek – psycholog, certyfikowana specjalistka psychoterapii uzależnień, w trakcje szkolenia psychoterapeutycznego w Instytucje Analizy Grupowej „Rasztów”. Od wielu lat pracuje w placówkach stacjonarnych, obecnie w Krótkoterminowym Ośrodku Terapii i Rehabilitacji Uzależnień MONAR w Budach Zosinych. Pracowała także w poradni, gdzie prowadziła terapię indywidualna i grupowa, zarówno osób uzależnionych jak i ich bliskich, a także grupę zapobiegania nawrotom.
„Lepiej wyjechać do Gomory, niż zostać w Sodomie – jest szansa, że zgubisz drogę.” – Wojciech Pyszczek
Ja Wyj Do Czech ale Po terapi Nie Pije Nie cpam Nie Pale i już z tym nie walcze tylko się Pilnuje Życie Jest Piękne.