Przejdź do treści głównej
Kobieta z kartą kredytową i telefonem smutna
11 listopada 2024

Monika długo zwlekała z wizytą u specjalisty. Przede wszystkim z powodu wstydu, bo przecież jak to? Dojrzała kobieta po 40., niezależna i aktywna, z dobrą pracą uzależniła się od aplikacji zakupowych i sprzedażowych profili na Instagramie? Monika zgodziła się opowiedzieć nam swoją historię. “Ku przestrodze” – mówi.

Kiedy zrozumiałaś, że kupujesz za dużo?

Obawiam się, że nadal trochę nie do końca to rozumiem. Jestem na terapii, wiem, że mam problem, ale czuję, że przede mną jeszcze długa droga do zbudowania zdrowej relacji ze sklepami, promocjami, kodami rabatowymi, Vinted i Olx.

To dlaczego zgłosiłaś się do specjalisty uzależnień?

Paradoksalnie dlatego, że byłam pewna, że nie jestem uzależniona. Chciałam mieć święty spokój i zamknąć usta mężowi i siostrze. To oni kilka miesięcy wcześniej subtelnie, a później już coraz bardziej wprost mówili, że dzieje się coś złego i powinnam się zatrzymać. Wkurzałam się na nich, sytuacja była coraz bardziej napięta. Uważałam, że to oni się nakręcają i przesadzają, więc jak zapytali, czy pójdę na konsultację, to obiecałam, że to zrobię, żeby im udowodnić, że się mylą.

A okazało się, że to ty się myliłaś…

Nie umiałam tego zaakceptować. Mocno sprzeciwiałam się diagnozie. Nakrzyczałam na pierwszą terapeutkę i poszłam do innej. W końcu musiałam przestać się oszukiwać. Nie ukrywam, że nadal toczy się we mnie walka, bo jednak jestem już trochę starsza, wychowałam się w świecie braków i pustych półek. I to chyba też ma to związek z wiedzą i świadomością. Trudno mi myśleć, że jestem uzależniona od zakupów. No jak to brzmi?! Uzależnienie mocno kojarzy mi się z alkoholem, całkowitym upadkiem, tym przysłowiowym leżeniem pod sklepem.

Wstydzisz się swojej choroby?

Tak, jest mi wstyd, bo z każdej strony słyszę przekaz do tym, żeby nie nakręcać konsumpcjonizmu, że trzeba się ograniczać, że przedmioty są niepotrzebne, że warto sobie odmawiać, że to kwestia silnej woli, odpowiedzialności, troski o innych ludzi i planetę. A u mnie to tak nie działa. Impuls, żeby coś kupić, jest silniejszy. Wstyd mi, że nie umiem tego kontrolować, że jestem tak słaba.

Wspomniałaś, że to bliscy mówili ci, że dzieje się coś złego. Co mieli na myśli?

Pierwszą czerwoną lampką były dla nich Święta dwa lata temu. Mieliśmy z mężem kiepski rok, nie było tajemnicą, że jesteśmy w finansowym dołku. A ja kupiłam prezenty dla wszystkich. I to nie jakieś najtańsze. Byli zaskoczeni, a potem zaczęli łączyć kropki. Niemal całe dnie spędzałam z telefonem w ręce, denerwowałam się, gdy się rozładowywał i gdy ktoś mi przerywał. Wymyślałam dziwne tłumaczenia, że pilnie muszę coś sprawdzić, że koleżanka poprosiła, żebym znalazła jej konkretny sweter. Jednocześnie w mieszkaniu przybywało rzeczy. Najczęściej niepotrzebnych.

Sprzedawałaś je?

Tak, po to pobrałam aplikacje sprzedażowe. Miałam pozbyć się nadmiaru rzeczy, a tylko pogłębiłam problem. Zamiast sprzedawać, głównie kupowałam. Wymyślałam coraz to nowe potrzeby. Często nie mogłam zasnąć, bo myślałam o nowych zasłonach, pościeli, świeczkach, sweterkach i butach. Rosło we mnie poczucie, że będę szczęśliwa dopiero wtedy, gdy założę tę konkretną sukienkę lub będę mieć tę konkretną torebkę. Algorytmy to wyłapywały, więc każde odpalenie telefonu czy komputera, kończyło się propozycjami nowych stron. Gdy brakowało mi pieniędzy, korzystałam z odroczonych płatności.

Nawet brak pieniędzy nie był przeszkodą?

To nie problem w czasach szybkich rat, kredytów i opcji “zapłać za 30 dni”. Jednak bywało, że mówiłam sobie stop. Szybko wyłączałam stronę, próbowałam zająć się czymś innym. To odmawianie, takie chwilowe “detoksy” dawały mi mylne poczucie kontroli. Uważałam, że skoro umiem nie kupić przez 2-3 dni rzeczy, która mi się bardzo podoba, to nie mam problemu. Wiesz, to jak z alkoholikiem, który nie pije tydzień. Skoro nie pije, to przecież nie jest chory. I ja potem i tak kupowałam tę rzecz – w nagrodę, że jestem taka silna i daję radę. Należy mi się, nie?

Jak obecnie wygląda twoja sytuacja?

Na szczęście całkiem dobrze, ale tylko dlatego, że bardzo mocno wspiera mnie rodzina. Niestety mam duże długi. Siostra i rodzice pożyczyli mi pieniądze, żeby chociaż nie narastały mi odsetki. Teraz co miesiąc im oddaje mniejsze i większe kwoty. Mąż pomaga mi pozbywać się rzeczy – to on zajmuje się sprzedażą i oddawaniem. Ja chodzę na terapię, ale mam świadomość, jak dużo muszę zrobić. Telefon kojarzy mi się z kopem energii – to przede wszystkim on był moim łącznikiem ze sklepami. Dlatego moim podstawowym zadaniem jest szukanie aktywności poza światem cyfrowym. Kontakt z elektroniką ograniczam obecnie do minimum, tylko na potrzeby pracy. Staram się blokować reklamy, usunęłam aplikacje, moja terapeutka zleca mi zadania z praktyki uważności. Jest mi ciężko, ale wiem, że to niedługo minie i się uwolnię z tego nałogu.

Zostaw swój komentarz:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mogą Cię zainteresować:

Mężczyzna w białej koszulce trzyma się za serce z bólu

Palenie marihuany zwiększa ryzyko zawału serca. Wyniki badań

Chmura dymu z papierosa z ust mężczyzny

Słodka pułapka. E-papierosy zastępują młodzieży słodycze!

Uczeń śpi na ławce w szkole

Fentanyl, mefedron i dopalacze w polskich szkołach! Alarmujące wyniki raportu

Twarz kobiety, która pali e-papierosa

Zakaz sprzedaży jednorazowych e-papierosów? Interwencja NIZP PZH-PIB

The owner of this website has made a commitment to accessibility and inclusion, please report any problems that you encounter using the contact form on this website. This site uses the WP ADA Compliance Check plugin to enhance accessibility.