Przejdź do treści głównej
zmęczona kobieta leży na biurku w biurze
1 grudnia 2024

Marta od zawsze była ambitną i zdeterminowaną osobą. W szkole brała udział we wszystkich konkursach. Była rozpoznawana przez rówieśników i nauczycieli. To ona prowadziła wszystkie szkolne wydarzenia i trzymała sztandar na apelach. Lubiła to, dzięki temu czuła, że jest częścią szkolnej społeczności.

„Kiedy zaczynałam karierę zawodową, szłam jak burza. Wszystko przychodziło mi łatwo – wybrane studia – proszę bardzo, ambitna praca – wystarczyło jedno wysłane CV i jedna rozmowa rekrutacyjna. Nic mnie nie powstrzymywało, byłam bardzo szczęśliwa,” opowiada 29-letnia Marta. Wtedy jednak nie dostrzegała jednej ważnej rzeczy – bez swojej pozycji nie miała przyjaciół. „Koleżanki i koledzy cenili mnie za to, kim byłam, nie jaka byłam. Nie dostrzegałam tego. To obróciło się przeciwko mnie, dopiero gdy poszłam do pracy,” wyznaje.

Marta codziennie przychodziła do biura pełna energii i pomysłów. Jej przełożeni szybko dostrzegli jej talent i zaczęli powierzać jej coraz bardziej odpowiedzialne zadania. „Pięłam się na szczyt,” mówiła Marta, a otaczające ją warszawskie wieżowce i nowoczesne biuro w prestiżowej lokalizacji pobudzało jej wyobraźnię.

Z każdym awansem wzrastała liczba obowiązków, które Marta przyjmowała bez mrugnięcia okiem. Po godzinach zostawała w biurze, dopracowując każdy szczegół swoich projektów. Jej zaangażowanie budziło podziw wśród przełożonych, ale coraz bardziej irytowało kolegów z pracy. „Kobiety mnie unikały, czułam, że mnie obgadują. Wiedziałam, że spotykają się po pracy, chodzą do baru na parterze budynku, w którym było nasze biuro. Nigdy nie byłam zapraszana. Ignorowałam to, tłumaczyłam sobie, że są zwyczajnie zazdrosne. Mężczyźni za to byli mną niezdrowo zainteresowani. Czasami słyszałam seksistowskie docinki. Tylko Piotrek traktował mnie inaczej,” opowiada Marta.

Między młodą kobietą a Piotrem zrodziła się obiecująca znajomość. On też zostawał po godzinach, czasem pracowali razem, gdy nikogo nie było już w budynku. „Wychodziliśmy razem późno i tak od jednej sytuacji do drugiej zaczęliśmy umawiać się na kolacje,” relacjonuje Marta.

Ich związek nie budził kontrowersji w firmie, ponieważ pracowali w innych działach. Nie konkurowali ze sobą, ich stanowiska były od siebie niezależne. Dzięki wspólnej pracy w agencji reklamowej mieli podobne pasje. „Śmialiśmy się z tych samych rzeczy, interesowały nas podobne tematy, mieliśmy swój wewnętrzny spójny język, jakby kod. Czułam, że jesteśmy sobie pisani.”

Piotr początkowo wspierał Martę, był dumny z jej osiągnięć. Jednak z biegiem czasu zaczął odczuwać, że jest na drugim miejscu. „Piotr też jest ambitną osobą, ale zawsze miał więcej dystansu do tego, co robił, niż ja. Potrafił odłożyć telefon, nie odbierać maili po godzinach. Potrafił przełknąć porażkę, gdy jego pomysły zostały odrzucone, albo jego podwładni nie wywiązywali się ze zobowiązań. Dla mnie każda porażka czy wyzwanie były motorem napędowym. Kiedy nie szło po mojej myśli, jeszcze bardziej skupiałam się na zadaniu. Podnosiłam sobie poprzeczkę, choć tak naprawdę nikt ode mnie tego nie oczekiwał. Wtedy wydawało mi się, że jest inaczej. Że coś mnie goni, że inni patrzą mi na ręce, że muszę wciąż udowadniać, że nadal jestem najlepsza.”

Piotr zaczął odczuwać samotność, nie potrafił zrozumieć, jak można tak bardzo poświęcać się dla pracy. „Nie potrafiliśmy nawet obejrzeć filmu, bo nie umiałam oderwać się od telefonu, nie umiałam się na niczym skupić, cały czas myślami byłam w pracy. Komfort i ulgę czułam dopiero, gdy odpalałam komputer,” mówi Marta.

W końcu Marta zaczęła przegrywać walkę o work-life balance. Dobrze się czuła pracując, nie widziała powodu, by szukać innych rozrywek czy form spędzania czasu. Marta zbywała uwagi Piotra, przekonana, że sukces wymaga poświęceń. Ignorowała pierwsze oznaki przemęczenia – bezsenność, bóle głowy, nerwowość. „Uważałam, że to chwilowe. Że powinnam więcej jeść albo brać suplementy. Cały czas wydawało mi się, że moje problemy ze zdrowiem to incydentalne załamania, a nie kryzys, który tak naprawdę wyniszczał mnie od dawna.”

Jej organizm nie wytrzymał. Pewnego dnia, podczas ważnego spotkania, Marta nagle straciła przytomność. Trafiła do szpitala, gdzie lekarze ostrzegli ją przed poważnymi konsekwencjami jej stylu życia. Leżąc na szpitalnym łóżku, Marta zaczęła zdawać sobie sprawę, jak bardzo zaniedbała swoje zdrowie i bliskich. „Była przy mnie moja mama, uświadomiłam sobie, jak dawno jej nie widziałam. Był Piotrek, który pytany o to, co w firmie, w ogóle nie chciał o tym mówić. Czułam się poirytowana, że nie mogę wstać, czułam, że tracę kontrolę nad sobą, że nie mogę pozbierać myśli. Czułam, że omija mnie to, co najważniejsze. Chciałam na własną rękę wypisać się ze szpitala, ale Piotrek się kategorycznie nie zgodził. Zresztą lekarze też to odradzali,” opowiada kobieta.

Po wyjściu ze szpitala Marta zdecydowała się na konsultacje z psychologiem, którego poleciła jej przełożona. Okazało się, że firma Marty prowadzi wewnętrzny program ochrony pracowników przed wypaleniem zawodowym i depresją. „Nie miałam o tym pojęcia, byłam zaskoczona. Szefowa powiedziała mi, że od dawna wiedziała, że coś się ze mną dzieje, ale nie przypuszczała, że to aż tak poważne. Robiłam dobrą minę do złej gry, gdy przychodziłam do pracy po nieprzespanej nocy. Tłumaczyłam się chwilową niedyspozycją. Za to szefowa powiedziała zupełnie bez oporów, że i ona kiedyś cierpiała z powodu przepracowania i że sporo pracowników naszej firmy leczy się psychiatrycznie.”

Marta postanowiła spróbować. Psycholożka zaleciła terapię i większe skupienie na utrzymywaniu równowagi między czasem odpoczynku a pracą. „Usłyszałam, że mam syndrom odstawienia, gdy przez pierwsze tygodnie czułam się strasznie przybita, rozkojarzona i nerwowa. Nie mogłam spać, wszystko mnie bolało. Zaraz po wyjściu ze szpitala szefowa wysłała mnie na urlop. Czułam, jakby to była kara, ale rozumiałam, że muszę się odciąć i przemyśleć, co dalej.”

Marta próbowała lepiej zrozumieć swoje uzależnienie od pracy i nauczyć się balansować między karierą a życiem osobistym. Starała się odbudować relacje z przyjaciółmi i rodziną, a przede wszystkim z Piotrem. „To stało się moją główną motywacją – Piotrek i mama. Czułam dużą stratę, musiałam pożegnać tę część mnie, która realizowała wszystkie swoje ambicje i plany w pracy, a powitać tę mnie, która realizuje się również w innych dziedzinach życia. Przeniosłam swoją energię i zaangażowanie na inne pola. Zaczęliśmy z Piotrkiem chodzić na tenisa, brałam też udział w różnych warsztatach na temat zdrowia psychicznego. Musiałam coś robić, uczyć się, iść do przodu, ale świadomie inwestowałam w to, co wiedziałam, że mnie wzmocni, a nie zniszczy.”

Wtedy Marta zaczęła dostrzegać, że do tej pory jej życie było niepełne. Była tak skupiona na obowiązkach i planach zawodowych, że zapomniała, jak to jest planować podróże, czy mieć radość z urządzania mieszkania. „Zrozumiałam, jak ważne jest to, co mamy. Nagle zobaczyłam świat dookoła. Nie chcę stracić siebie i swoich bliskich w pogoni za czymś, co nie przynosi prawdziwego szczęścia,” mówi Marta.

Z czasem kobieta nauczyła się delegować zadania w pracy, zamiast brać na siebie wszystko. Zrozumiała, że sukces to nie tylko osiągnięcia zawodowe, ale także zdrowe relacje i zdrowie fizyczne oraz psychiczne. „Na początku było mi trudno wrócić do pracy w normalny sposób. Miałam wielkie szczęście – szefowa dała mi tyle czasu, ile potrzebowałam. Jej postawa tym bardziej uświadomiła mi, że to ja sama sobie to wszystko robiłam. Nigdy więcej nie popełnię tego błędu.”

Zostaw swój komentarz:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mogą Cię zainteresować:

Kobieta stoi w kuchni i trzyma w ręce talerz z sałatką

Dieta, depresja i choroba Alzheimera – co je łączy? Wyniki badań

Kobieta leży w łóżku i nie może spać

AI analizuje sen i zdrowie psychiczne. Nowe narzędzia pomagają wykrywać zagrożenia

Kobieta leży w łóżku w nocy i patrzy w telefon

Media społecznościowe a sen. Szkodzi nie tylko niebieskie światło

Zmartwiona kobieta na tle szarej ściany

Probiotyki pomogą leczyć zaburzenia lękowe? Rewolucyjne odkrycie

The owner of this website has made a commitment to accessibility and inclusion, please report any problems that you encounter using the contact form on this website. This site uses the WP ADA Compliance Check plugin to enhance accessibility.