
Jeszcze kilkanaście lat temu życie zawodowe było czymś w rodzaju totemu. Praca miała być celem, źródłem dumy i definicją tożsamości. Pracę od świtu do nocy traktowano jako cnotę. Wielu rodziców dzisiejszych dwudziestolatków oddawało się pracy bez reszty, rezygnując z odpoczynku i prywatności. Dziś młodzi patrzą na to inaczej. Nie chcą powielać schematów, które zniszczyły zdrowie i relacje ich rodziców.
Praca nie jako tożsamość, a element układanki
Zetki, czyli osoby urodzone po 1995 roku, wchodzą na rynek pracy z innym nastawieniem. Dla nich praca nie jest centrum świata, a jednym z jego elementów. Według raportu Deloitte Global Gen Z and Millennial Survey tylko 6 proc. młodych ludzi wskazuje stanowiska kierownicze jako swój cel zawodowy. Dla porównania – w pokoleniu ich rodziców (czyli tzw. baby boomersów i X) był to punkt odniesienia. Awans, zasługi, tytuły.
“Po millenialsach, wychowanych w tzw. “kulturze zapierdolu”, i pokoleniu ich rodziców, które dorastało jeszcze w PRL-u, mamy pokolenie, które wychowywało się w świecie cyfrowym – i to jest kość niezgody między zetkami a starszymi pokoleniami. (…) To pokolenie, które wnosi nadzieję, bo jest znacznie bardziej zwrócone w kierunku wartości życia jako takiego niż milenialsi, których poczucie sensu życia zostało w dużej mierze zbudowane wokół pracy.” – mówi Patrycja Wonatowska, psycholożka i seksuolożka.
Liczy się coś innego: równowaga życiowa, sens, dobre samopoczucie. Jak podaje MarketWatch, 62 proc. z nich jest gotowych przyjąć niższe wynagrodzenie w zamian za lepszy work-life balance. Młodzi nie chcą po prostu przeżyć, chcą żyć dobrze. Ich decyzje zawodowe często opierają się na tzw. „trójkącie równowagi”: pieniądze, sens i samopoczucie.
Właśnie dlatego pokolenie Z często unika tradycyjnych drabin kariery. Raport Deloitte pokazuje, że rozwój osobisty i umiejętności są dla nich ważniejsze niż formalne awanse. 70% badanych rozwija kompetencje zawodowe poza pracą przynajmniej raz w tygodniu. To generacja nastawiona na elastyczne ścieżki, nie na wspinanie się po szczeblach.
Zdrowie psychiczne w centrum
Zetki są też bardziej świadome zagrożeń wynikających z nadmiaru pracy. Aż 91 proc. z nich deklaruje doświadczenie problemów ze zdrowiem psychicznym. W Wielkiej Brytanii 35 proc. osób w wieku 18–24 lat korzysta z dni wolnych z powodu stresu – to znacznie więcej niż w starszych grupach wiekowych. W Polsce nie brakuje podobnych głosów: coraz więcej młodych ludzi przyznaje się do wypalenia zawodowego już po kilku latach pracy.
Czy to znaczy, że są słabi? Przeciwnie – to oznaka adaptacyjnej inteligencji. Zetki nie czekają, aż organizm się zbuntuje. Zamiast tego działają prewencyjnie. Korzystają z pomocy psychologicznej, chodzą na terapię, rozmawiają z pracodawcą. Wiedza i otwartość na zdrowie psychiczne staje się ich siłą, a nie słabością.
“Myślę, że pokolenie Z, w odróżnieniu od swoich rodziców, nie jest tak narażone na toksyczną relację z pracą. Oni przywiązują większą uwagę do tego, co praca im daje. W ich podejściu jest więcej ideałów i jednocześnie dużo więcej realizmu. To pokolenie, które w młodym wieku przeżyło pandemię, które słyszy dużo o kryzysie klimatycznym, więc już od początku styka się z poważnymi problemami, które przewartościowują wiele spraw – w tym podejście do pracy zawodowej. Nie traktują pracy jako sposobu na budowanie tożsamości, ale raczej jako sposób na życie, na jego zorganizowanie. Nie ma w tym prób udowadniania czegokolwiek – jest pragmatyzm. To zdrowsze podejście, bo sprawia, że praca pozostaje… po prostu pracą.” – mówi Patrycja Wonatowska.
Koniec problemów?
Czy to oznacza, że problem zaburzeń związanych z nadmierną pracą zniknie? Niekoniecznie. Statystyki pokazują, że nadal problem jest, a jego skala rośnie.
“Według najnowszych, opublikowanych w tym roku danych, będących podsumowaniem badań przeprowadzonych w 23 krajach na niemal 72 tysiącach osób, uzależnienie od pracy występuje u około 14 procent populacji. Polacy nie odbiegają znacznie od tego poziomu. W najnowszych krajowych statystykach szacuje się, że niemal 15 procent Polaków boryka się z tym problemem. Warto zauważyć, że 5 lat temu odsetek ten był niższy – zaledwie 11 procent.” – mówi Przemysław Łukasiewicz, Kierownik Poradni Uzależnień, lekarz psychiatra, psychoterapeuta.
“Niektórzy eksperci hipotetyzują, że jest to konsekwencja pandemii i pracy zdalnej, która w tym czasie stała się powszechnym zjawiskiem. Kiedy jesteśmy w domu i nie mamy sztywno wyznaczonych ram, łatwiej jest nam „zapomnieć się” i przekroczyć nasz standardowy czas pracy. Granica między życiem prywatnym a zawodowym staje się bardziej płynna.” – mówi dodaje ekspert.
Ponadto, współczesna kultura konsumpcjonizmu nadal “tresuje” nas do bycia jak najbardziej produktywnymi. Podatne na to osoby mimo swego wieku i zmian, jakie zachodzą w społeczeństwie, i tak mogą wpaść w pułapkę uzależnienia. “Jest to uzależnienie, które jest społecznie akceptowane i wzmacniane zarówno pozytywnymi ocenami z otoczenia, jak i różnorakimi gratyfikacjami ze strony pracodawców (…) Nie ma jednego klucza, czy też testów, które potrafiłyby nam zawczasu wskazać, kto uzależni się od swojej pracy, a kto nie. Są jednak pewne zjawiska, które nazywamy czynnikami ryzyka, zwiększającymi szansę rozwinięcia tzw. pracoholizmu. Z badań naukowych wiemy, że w uzależnienie to popadają częściej osoby z tendencją do perfekcjonizmu, osoby z cechami narcystycznymi oraz te, które mają niską samoocenę; uzależniają wówczas postrzeganie samych siebie od swojej efektywności zawodowej oraz oceny ze strony współpracowników i przełożonych.” – mówi Przemysław Łukasiewicz.
Młodzi idą pod prąd
Jednak pokolenie Z daje nadzieję. Mimo trudnej sytuacji ekonomicznej (według Deloitte 48 proc. z nich żyje od wypłaty do wypłaty), są gotowi walczyć o jakość swojego życia. Rezygnują z wysokich pensji, jeśli oznacza to ciągły stres i brak czasu. Ich cele finansowe są inne niż u rodziców: mniej chodzi o bogactwo, więcej o bezpieczeństwo i autonomię.
Nie chcą być „korpoludkami”. Nie wierzą w to, że sukces musi kosztować zdrowie. I chociaż niektórzy starsi ocenią ich jako roszczeniowych lub leniwych, prawda jest bardziej złożona: to pokolenie, które redefiniuje sukces zawodowy. Dla nich to nie pozycja, a jakość relacji, przestrzeń na życie, czas wolny.
Rynek pracy się zmienia, bo młodzi otwierają furtkę. Pokazują, że można inaczej: bardziej świadomie, elastycznie i zdrowo. I to właśnie ich bunt i ich wyobraźnia może być kamieniem milowym w podejściu do pracy kolejnych pokoleń.
Dodaj komentarz