Przejdź do treści głównej
Mężczyzna na tle nieba z rozpostartymi rękoma
10 listopada 2024

,,Nic nie dzieje się przypadkowo, wszystko może być naszym upadkiem albo lekcją…” – tymi słowami zaczął nam opowiadać swoją historię młody chłopak – Dawid. Jest uzależniony od narkotyków, od roku utrzymuje abstynencję od środków odurzających. Poznajcie kulisy jego życia.

Redakcja: Dawid, poznając Ciebie zwróciliśmy uwagę na liczne tatuaże. Mają dla Ciebie jakieś znaczenie?

Dawid: Tatuaże to szczerze mówiąc mój znak rozpoznawczy. Jestem takim kolorowym ptakiem, niektórzy nazywają mnie ,,brudnopisem”. *śmieje się*

Chyba masz do tego duży dystans…

Zdecydowanie. Kiedyś myślałem o tym, żeby je usunąć… Teraz zmienił się mój stosunek do nich, tworzą część mnie – przypominają o mojej przeszłości. Nie mogę ich ukryć tak, jak tego, że jestem uzależniony. Wszystkie robiłem pod wpływem narkotyków. Większość zrobiłem sobie sam. Zamiast ćwiczyć na sztucznej skórze ćwiczyłem na sobie. Niektóre są nawet nieskończone… 

Masz 21 lat, od kiedy zacząłeś zażywać?

Miałem 14 lat kiedy pierwszy raz paliłem marihuanę, w wieku 17 lat brałem już regularnie amfetaminę i jej pochodne. Miałem wtedy takich ,,przyjaciół”, dla których to było normą. 

Co masz na myśli mówiąc ,,norma”?

Byłem ,,dzieciakiem z osiedla”. Rodzice moich kolegów w większości mieli problemy z alkoholem. Dużo widziałem za dzieciaka… Sytuacji, których w tym wieku nie powinienem nigdy doświadczyć. Sam jestem z domu, w którym działa się patologia. Bardzo nie lubię tego słowa, ale niestety nie mogę znaleźć innego.

Opowiesz o tym, co się działo w Twoim domu rodzinnym?

Przemoc, chlanie ojczyma… libacje. To był cały mój dziecięcy świat. Mój biologiczny ojciec się zapił, matka kilka lat później poznała ojczyma. Miałem 5 lat, gdy przyprowadziła nowego ,,tatusia” do domu. Ten uznał, że będzie nas wychowywał ,,po męsku”. Zaraz po zamieszkaniu pokazał swoje prawdziwe oblicze. Skończyło się przynoszenie do domu zabawek i słodyczy, zaczął się koszmar. Bił matkę, mnie i starszego brata – nikogo nie oszczędzał. Obiecałem sobie wtedy, że jak dorosnę i będę miał wystarczająco dużo siły to mu ,,oddam”. Wyobrażałem to sobie jako dziecko setki razy, a kiedy tylko podrosłem zrealizowałem swoje postanowienie. *uśmiecha się* Miałem wtedy 15 lat, od tamtego czasu nigdy nie podniósł na nas ręki. Bał się, i dobrze. 

Sytuacja rodzinna wpłynęła na to, że szukałeś ,,pocieszenia” wśród rówieśników?

Dokładnie tak było, coś w tym jest. Wolałem spędzać czas na osiedlu niż w domu. Z resztą matka pracowała całymi dniami w warzywniaku, a nigdy nie miałem o czym gadać z ojczymem. Z kolegami było inaczej, oni mieli zawsze coś, co mogło mnie ,,pocieszyć”. Tak odreagowywałem. Poza tym uwielbiałem to uczucie, gdy przestawałem się bać. Miałem wrażenie, że jestem niezniszczalny. Po narkotykach stawałem się agresywny, ale lubiłem to w sobie wtedy. 

A jaki jest teraz Twój stosunek do agresji?

Unikam jej, staram się rozwiązywać problemy nie krzywdząc nikogo. Nie krzywdzę też siebie. Agresja sprawiła, że miałem kilka spraw karnych i ledwo udało mi się uniknąć odsiadki. Wszystkie akty przemocy, których się dopuściłem, były pod wpływem narkotyków. Z resztą, ja nie trzeźwiałem. Ja od 17. roku życia byłem cały czas pod ich wpływem. Mam wrażenie, że nie brałem tylko przez kilka tygodni, gdy musiałem być operowany. Miałem zapalenie wyrostka robaczkowego. Później wróciłem do swojego rytuału, nie potrafiłem już żyć inaczej. 

Wracając do tej agresji, pamiętam najgorszy jej przejaw. Na samo wspomnienie jest mi wstyd… *smuci się*

Pewnego dnia, gdy się nudziliśmy, jeden z moich kumpli zaproponował, żebyśmy udali się „na ogródki działkowe”. Mieliśmy trochę nakraść ogrodniczych sprzętów, jakiś drobiazgów o niskiej szkodzie, a później to posprzedawać i zamienić pieniądze na narkotyki. Włamaliśmy się najpierw do jednej chatki. Podczas włamu czułem, że nie mogę się opanować. Nie wystarczyło mi wyważenie drzwi. Bez sensu tłukłem łomem wszystko, co było po drodze – szklarnie, okna, stare meble… Dopiero kumpel mnie odciągnął. Był przerażony tym, co się ze mną działo, jednocześnie nie przeszkodziło mu to w tym, żeby włamywać się do kolejnych domków letniskowych. W jednym z domków nocował starszy człowiek, złapał się za serce, gdy weszliśmy do środka… *smutnieje*

Co się z nim stało?

Żyje, na szczęście żyje… Kilka miesięcy temu postanowiłem zadośćuczynić temu, co złego zrobiłem innym. Oczywiście nigdy nie będę w stanie tego zrobić w pełni. Ale staram się odkupić swoje winy na tyle, na ile mogę. Zajechałem na te działki, spotkałem się z tym Panem. Poznał mnie. *milczy dłuższą chwilę*

Co było dalej?

Przeprosiłem go, a on zareagował nietypowo. Liczyłem na to, że zacznie mnie wyzywać albo grozić policją – byłem na to przygotowany. On jednak popatrzył mi głęboko w oczy i powiedział ,, cieszę się, że jesteś. Wiedziałem, że nie zrobisz mi krzywdy, bo jesteś dobry dzieciak… masz dobre serce”. Zamarłem wtedy i popłakałem się przed obcym facetem, który mógłby być moim dziadkiem. Zapytałem go na jakich podstawach wysnuł takie wnioski. Odpowiedział mi, że widać było cierpienie w moich oczach. Moje oczy krzyczały ,,pomocy”.

To bardzo smutna historia…

Owszem, jedna ze smutniejszych. Zadałem mnóstwo cierpienia ludziom. Kiedy na terapii pisałem o swojej destrukcji, miałem wrażenie, że zabraknie mi lat życia, aby dokończyć tę listę. Niszczyłem siebie. Pamiętam jak leżałem na rozwalającym się tapczanie w swoim mieszkaniu rodzinnym. Nie pamiętam już, ile wtedy nocy nie spałem, byłem wyniszczony. Widziałem rzeczy, których nie było i słyszałem głosy, które nakłaniały mnie do złego…

Co na to Twoja rodzina? Nikt się nie zorientował, że coś złego się z Tobą dzieje?

Kto niby miał? Brat się wyprowadził z domu, szybko założył swoją rodzinę i odciął się od nas – słusznie swoją drogą. Matka była skupiona na ojczymie, a ja byłem cholernie samotny. Nie miałem nikogo poza kumplami z osiedla. Ba! Nawet oni się wykruszali, niektórzy lądowali na detoksach i terapiach, niektórzy zmarli z przećpania. Nie miałem stałej pracy, wykształcenia, marzeń i celu w życiu. Taka była moja rzeczywistość, mój cały pokręcony świat. 

Dawid, jak udało Ci się z tego wyjść?

Wciąż jestem w tej drodze z wychodzenia, obecnie trzeźwieje. 

Macie na myśli zapewne okoliczności związane z podjęciem leczenia… Niektórzy by to nazwali zbiegiem okoliczności, ja to nazywam cudem. Nie wierzę w przypadki – już nie.

Gdy było ze mną już naprawdę źle i włóczyłem się na mieście bez celu, spotkałem kolegę z podstawówki. Nie poznałem go, to on zawołał mnie po imieniu i się przedstawił. Ja zachowywałem się dziwnie, mówiłem nieskładnie… Byłem ogarnięty lękiem. Bałem się wszystkiego i wszystkich. Z odważnego lwa, stałem się małym szczurkiem. *smutnieje*

Karol, bo tak ma na imię, zaproponował, że kupi mi coś do jedzenia. Odmówiłem. Widział, że wyglądam mizernie. Mało jadłem, zapominałem o jedzeniu… Byłem skupiony tylko na braniu. Pamiętam wtedy, że podciągnął rękaw i pokazał mi liczne zgrubienia/zrosty na swoich żyłach. Nie do końca wiedziałem co to znaczy. Powiedział wtedy, że on omal nie stracił życia przez narkotyki. Świat mi wtedy wirował przed oczami, zwymiotowałem obok niego. 

Obudziłem się na detoksie, było mi wtedy wszystko jedno.

Co było dalej?

Dalsza część cierpienia *śmieje się*. Słyszałem jak lekarze chodzili obok mnie, myśleli, że umrę. Narkotyki uszkodziły mi serce – miałem zapalenie mięśnia sercowego i skrajnie zniszczony organizm. Podobno miałem niewielkie szanse na przeżycie, jednak udało się. Jestem tu. 

Jak teraz żyjesz?

Inaczej. Wciąż przebywam w ośrodku leczenia uzależnień. Uczę się życia. Ostatnio napisałem wiersz, posłuchajcie.

Śmierć mi bezlitośnie w oczy patrzyła.

Zła, przerażająca, niemiła…

Umarłem za życia, na nowo się budzę.

Czystym powietrzem oddycham, już cierpieniem się nie duszę. 

Odradzam swe ciało, zrywam nałogu kajdany,

Dotąd byłem, zniszczony – uwikłany.

Wybaczcie mi wszyscy, bo wielu skrzywdziłem,

Chcę być trzeźwy, choć wiele przeżyłem.

Dziękujemy.

W celu zachowania anonimowości zmieniliśmy imię bohatera tej historii.

Zostaw swój komentarz:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mogą Cię zainteresować:

Młody mężczyzna patrzy w górę z uśmiechem

Droga do trzeźwości – historia Adama

Mężczyzna podczas konsultacji z terapeutą

Testy na uzależnienie. Jak powstają, do czego służą i o czym świadczą ich wyniki

Osoba używająca aplikacji moblinej

Aplikacja mobilna dla par jako wsparcie w ograniczaniu picia – wyniki badania pilotażowego

Mężczyzna siedzi na sofie przed laptopem

Terapia poznawczo-behawioralna online i twarzą w twarz w leczeniu uzależnienia od alkoholu

The owner of this website has made a commitment to accessibility and inclusion, please report any problems that you encounter using the contact form on this website. This site uses the WP ADA Compliance Check plugin to enhance accessibility.