„Terapia uzależnienia od alkoholu ma za zadanie zmieniać, uczyć nowych konstruktywnych zachowań, które nie zawsze spotykają się z entuzjazmem najbliższych. Uczy też mówienia o swoich emocjach, potrzebach, stawianiu granic. Okazuje się, że osoba uzależniona zaczyna również czegoś wymagać, mówić o trudnych, „zakopanych” wcześniej problemach – to może budzić złość i rozczarowanie. Frustrujące jest również to, że zdrowienie zajmuje trochę czasu i energii – wcześniej zabieranego przez czynne uzależnienie, teraz przez sam proces zdrowienia. To denerwuje i budzi poczucie bycia znowu „okradanym” ze wspólnego czasu” – tłumaczy psychoterapeutka Katarzyna Czerwonka. Jak uratować związek po terapii?
Redakcja: Na czym polega współuzależnienie?
Katarzyna Czerwonka: O współuzależnieniu mówi się coraz więcej. To dobry znak, ponieważ w każdej relacji, gdzie możemy mówić o uzależnieniu, istnieje ryzyko wystąpienia bądź już występuje zjawisko, które można określić mianem współuzależnienia. Czym jest współuzależnienie? Według mnie to nienaturalne przystosowanie się do nienaturalnej sytuacji związanej z uzależnieniem bliskiej osoby. Współuzależnienie to spectrum zachowań związanych z silną koncentracją wokół osoby pijącej / zażywającej bądź też uzależnionej behawioralnie. Osoba współuzależniona nie potrafi skupić się na sobie, jej myśli, emocje i zachowania są podporządkowane „ratowaniu” bliskiego uzależnionego. Celowo używam określenia „bliskiego”, bo współuzależnienie nie musi dotyczyć tylko najbliższej rodziny – może dotyczyć przyjaciela czy nawet współpracownika. Z tego powodu współuzależnienie jest silnie związane ze współzależnością – „mamy jakieś więzi, w jakiś sposób zależymy od siebie nawzajem i wpływamy na siebie”. Możemy być zarówno nadodpowiedzialni, jak i nadopiekuńczy – po to, by w naszym mniemaniu jak najlepiej pomóc bliskiemu, a tak naprawdę mu zaszkodzić. Bo jeśli wszystko załatwiam za pijanego partnera, to on nie odczuje tego, że jego picie ma jakiekolwiek nieprzyjemne konsekwencje i nie będzie widział potrzeby terapii, ponieważ „wszystko jest w porządku”.
Mówiąc o konieczności zajmowania się współuzależnieniem warto pamiętać przede wszystkim o tym, że prowadzi do znacznego pogorszenia dobrostanu psychicznego i fizycznego oraz zwiększa ryzyko zachorowania na depresję czy zaburzenia lękowe.
Czy to prawda, że współuzależnienie częściej dotyczy kobiet?
K.Cz.: Z mojego doświadczenia zawodowego wynika, że na terapię dla osób współuzależnionych częściej zgłaszają się kobiety. Niestety często jest to u nich również objaw współuzależnienia – niekoniecznie szukają pomocy dla siebie, a bardziej dla uzależnionego, który nie jest gotowy do samodzielnego sięgnięcia po pomoc. To że zjawisko współuzależnienia częściej dotyczy kobiet wynika – z jednej strony – z ich konstrukcji psychicznej, ponieważ kobiety cechują się dużą wrażliwością oraz emocjonalnością, a z drugiej – z silnymi przekazami społecznymi, rodzinnymi i religijnymi na temat roli kobiety w społeczeństwie. Oprócz tego można powiedzieć, że na potencjalne wystąpienie współuzależnienia pracuje wiele pokoleń.
Miało być tak pięknie, a jednak okazuje się, że życie z osobą uzależnioną po terapii również jest trudne. Dlaczego?
K. Cz.: Terapia uzależnienia nie jest problemem jednej osoby. Nie można oczekiwać, że ktoś zgłosi się na terapię i wszystko będzie dobrze. Niestety to tak nie działa. Terapia ma za zadanie zmieniać, uczyć nowych konstruktywnych zachowań, które nie zawsze spotykają się z entuzjazmem najbliższych. Uczy też mówienia o swoich emocjach, potrzebach, stawianiu granic, co bywa trudne dla otoczenia. Okazuje się, że osoba uzależniona zaczyna również czegoś wymagać, mówić o trudnych, „zakopanych” wcześniej problemach – to może budzić złość i rozczarowanie. Frustrujące jest również to, że zdrowienie zajmuje trochę czasu i energii – wcześniej zabieranego przez czynne uzależnienie, a teraz przez sam proces zdrowienia, czyli udział w grupie terapeutycznej, mityngach, wizytach z terapeutą. To denerwuje i budzi poczucie bycia znowu „okradanym” ze wspólnego czasu.
Co zmienia w związku terapia uzależnień?
K. Cz.: Zmienia bardzo wiele – przede wszystkim charakter samej relacji, która wcześniej często była pełna uległych czy agresywnych zachowań, przekształcających się teraz w większą asertywność. Terapia „rujnuje” dotychczasowe sposoby radzenia sobie z życiem, zarówno osoby uzależnionej, ale przede wszystkim – współuzależnionej. Trudno jest dostosować się do nowej sytuacji, kiedy ktoś posługuje się starymi reakcjami. Dlatego często podkreślam, że uzależnienie nie dotyczy samego uzależnionego – jest również problemem najbliższych. Tak samo terapia – warto patrzeć tu na rodzinę jako system, który jednakowo potrzebuje wsparcia, nie tylko w zrozumieniu zmiany, jaka dokonuje się u osoby uzależnionej, ale przede wszystkim pomocy dla samego siebie, nauki jak zajmować się sobą, odbudować nadwątlone poczucie własnej wartości czy też koncentracji na sobie. Kiedy w końcu osoba uzależniona zgłosi się na terapię, paradoksalnie u najbliższych, oprócz poczucia sukcesu, może pojawić się poczucie pustki i braku sensu. Cała dotychczasowa siła i energia szła w ratowanie uzależnionego, więc co z nią teraz zrobić? I tu warto skorzystać z pomocy profesjonalisty, który zarówno wesprze i pomoże w odkrywaniu samego siebie oraz zapełnianiu pustki sobą.
Jakie są typowe trudności i problemy, z którymi borykają się trzeźwiejące pary?
K. Cz.: Mówiąc kolokwialnie, najwięcej nieporozumień bierze się z niezrozumienia, a żeby rozumieć – trzeba rozmawiać, wyjaśniać, nazywać swoje uczucia, a zarazem je przyjmować. To umiejętności, które pomimo, że wydają się tak proste, są najtrudniejsze. Bo jak rozumieć, kiedy jest tak wiele żalu „za stare czasy”? Jak rozmawiać o swoich uczuciach, kiedy pojawia się lęk przed powrotem do picia bądź też odejściem tej drugiej strony? Dodatkowo jeśli chodzi o osobę uzależnioną, ciężko jest na nowo zaangażować się np. w życie rodzinne czy też wychowanie dzieci, jeśli do tej pory się tego nie robiło. Osobie współuzależnionej ciężko jest burzyć wykształcony przez lata system organizacji życia całej rodziny, a coś, o czym się marzyło może budzić panikę i poczucie bycia niepotrzebnym. Czasami miłość w przezwyciężeniu problemów nie wystarczy – trzeba wiele pracy, dialogu i kompromisu.
Co może pomóc w naprawie związku z osobą uzależniona po terapii? Gdzie należy szukać pomocy?
K. Cz.: Rzecz banalna, ale podstawowa – chęć do naprawy związku. Kiedy osoba uzależniona zgłasza się na terapię może się okazać, że cel został osiągnięty i niekoniecznie ma motywację do zmiany czegokolwiek poza czynnym uzależnieniem. Związek się sypie – nagle pojawiają się inne, stare problemy. Przy braku zaangażowania w relację ciężko jest mówić o przetrwaniu. Warto wtedy odpowiedzieć sobie na pytanie: „czy nadal chcę być z tym człowiekiem?”. Jeśli tak, to muszę przygotować się zarówno na zmiany we wspólnym życiu, ale również na zmiany w sobie – zacząć zauważać siebie, swoje emocje, potrzeby, nie bać się rozmawiać. Czasami słyszę od leczących się par, że czują się jakby dopiero się poznawali i jest w tym wiele prawdy – może to być zarówno fascynująca, jak też frustrująca podróż. A dokąd doprowadzi? O tym już decydują same pary.
Jeśli chodzi o pomoc to jako terapeuta uzależnień i psychoterapeutka jestem zagorzałą zwolenniczką korzystania z pomocy innych – ciężko jest w pojedynkę poradzić sobie z nową sytuacją. Spotkania z terapeutą, grupą terapeutyczną, a także grupami samopomocowymi są bardzo istotne. Znajomi i przyjaciele są ważnym oparciem, ale nie zawsze są w stanie zrozumieć sytuację. Nie mają też wystarczającej wiedzy na ten temat, dlatego tak ważne są spotkania z członkami grup terapeutycznych, którzy mają podobne doświadczenia osobiste oraz z terapeutą. Czasami nie chodzi o rozwiązanie problemu, tylko powiedzenie „rozumiem Cię, też podobnie to przeżywam”.
Jak często w procesie terapii uzależnienia lub współuzależnienia pary decydują się zakończyć związek? Dlaczego tak się dzieje?
K. Cz. Rozstania się oczywiście zdarzają, aczkolwiek myślę, że ich przyczyną jest szereg różnych problemów, które zostały przykryte czynnym uzależnieniem – brak wcześniejszego porozumienia w związku, brak wspólnych celów czy też brak uczucia. Terapia nie ma na celu rozwiązania związku, aczkolwiek w miarę wzrostu świadomości w terapii do takiego stanu może dojść. Okazuje się, że kiedy dana osoba pójdzie na terapię to zaczyna inaczej patrzeć na siebie i swoje otoczenie. Pojawia się chęć zadbania o siebie, co niestety nie zawsze wiąże się z pozostaniem w danym związku. Tym bardziej, że uzależnienie może przykrywać inne poważne problemy, m.in. różne formy przemocy. Trudno jest motywować daną osobę do pozostania w związku, który jest destrukcyjny. Wydaje się to wręcz nieetyczne i zaprzeczające rozwojowi i dbaniu o swoje dobro.
A czy istnieją statystyki / badania, które pokazują ilu podobnym parom udaje się odbudować związek?
K. Cz.: Niestety nie znam takich badań, mogę się jedynie odwołać do doświadczeń związanych z pracą terapeuty i historią moich pacjentów. Optymistycznie – większość osób uzależnionych oraz współuzależnionych, które spotkałam, decyduje się jednak na powolny i żmudny proces odbudowywania naruszonej więzi. I cytując „ pomimo trudu są w stanie się znowu sobą zafascynować i chodzić na randki”.
Dziękuję za rozmowę.
Katarzyna Czerwonka – psychoterapeutka, certyfikowana specjalistka psychoterapii uzależnień, kierownik w Centrum Odwykowym na Oddziale Dziennym przy ul. Łokietka 11 w Warszawie.
Więcej o współuzależnieniu w dziale „Mój bliski ma problem„
Dodaj komentarz