
„Niech on/ona tylko przestanie pić!”. To zdanie nierzadko powtarzane jest jak mantra przez bliskich osoby z uzależnieniem. Jednak czy trzeźwość gwarantuje, że wszyscy poczują się lepiej? “Jeśli żona przez lata kontrolowała ilość wypijanego alkoholu, była skoncentrowana na tym, czy małżonek wróci do domu pod wpływem, przez lata wypierała swoje potrzeby – to trzeźwienie osoby bliskiej może okazać się również i dla niej wyzwaniem.” O tym, co się dzieje w rodzinie, gdy jej członek rzuca nałóg, mówi Aneta Półtorak – certyfikowana specjalistka psychoterapii uzależnień.
Redakcja: Czy spotkała się pani z tym, że członkowie rodziny zgłaszają się po pomoc dla siebie po tym, jak ich bliski przestał zażywać substancje psychoaktywne?
Aneta Półtorak: Tak, niestety. Nie są to pojedyncze przypadki. Czasami partnerzy, rodzice czy rodzeństwo bardzo długo koncentrują się na tym, żeby zmotywować osobę im bliską do leczenia. Obserwują doświadczanie przez nią strat, popadanie w coraz głębsze odmęty uzależnienia. To sprawia, że sami niejednokrotnie odczuwają bezsilność, smutek czy żal. Bywa tak, że działają jak idealnie zgrane trybiki w maszynie – przeprowadzają interwencje rodzinne, ustalają wspólne plany oddziaływań, konsultują się ze specjalistami… Niestety, zdarza się tak, że przy tak intensywnym trybie życia ich zasoby się kończą; walcząc, zaczynają zapominać o sobie samych. Powtarzam z pełnym przekonaniem – nie można nikomu pomóc, jeśli sami wystarczająco o siebie nie zadbamy. W kontekście tego, o czym teraz mówię, posłużę się ważnym dla mnie cytatem: „Kto chce zapalać innych, sam musi płonąć”. Gdy na skutek tego pojawia się cierpienie, pogorszenie stanu psychicznego, to z mojej perspektywy jest to wystarczający powód, żeby szukać pomocy i ją otrzymać.
Przypuśćmy, że mąż pijący od 15 lat decyduje się na leczenie i przestaje pić alkohol. Jaki wpływ może mieć podjęcie tej decyzji na jego rodzinę?
Zmienia się dynamika rodziny. Jest to bardzo zależne od tego, jak rodzina funkcjonowała przez te lata i od destrukcyjnego przystosowania się do tej stresującej sytuacji. Jeśli żona przez lata kontrolowała ilość wypijanego alkoholu, była skoncentrowana na tym, czy małżonek wróci do domu pod wpływem, przez lata wypierała swoje potrzeby – to trzeźwienie osoby bliskiej może okazać się również i dla niej wyzwaniem. Bywa, że trudno zatroszczyć się o siebie, odetchnąć pełną piersią, skupić się na własnych przyjemnościach, kiedy życie się diametralnie zmienia. Nawet jeśli to zmiany obiektywnie na lepsze.
Nie można zapominać też o dzieciach. Dla nich ten nowy etap również może okazać się trudny. Proszę sobie wyobrazić, że dziecko do tej pory mogło tworzyć coś na zasadzie koalicji z matką. Może regularnie informowało ją czy tata jest pod wpływem czy też nie? Albo brało na siebie różne obciążenia, żeby w domu nie dochodziło do kłótni. Kiedy sytuacja się zmienia, dziecko ma prawo czuć się zagubione.
Paradoksalnie dzieci mogą też bronić, czy ukrywać nałóg rodzica. Są też takie, które stają się “niewidzialne”. Nie zajmują sobą przestrzeni, albo wręcz przeciwnie – wchodzą w rolę kozłów ofiarnych, żeby skupić na sobie uwagę. Mogłabym tak wymieniać jeszcze długo… To wszystko literatura opisuje jako role, które dzieci przyjmują, żeby przetrwać. Jest to sposób adaptacji. Trzeba mieć na uwadze, że takie sposoby adaptacji świadczą o dysfunkcyjnym środowisku, w jakim wychowuje się dziecko.
Jest praktycznie niemożliwym wyjście z takich ról na zasadzie pstryknięcia palcami, kiedy tylko rodzic przestanie pić. To proces, który wymaga również specjalistycznego wsparcia. Dzieci mogą wciąż odczuwać napięcie i nieufność, nawet gdy rodzic deklaruje, że nie powróci do używki. Gdy rodzic zaczyna się angażować w relacje z dzieckiem, która dawniej zaniedbywał, nierzadko u dziecka pojawia się lęk, że za chwilę może to wszystko zniknąć. że wróci to, co było. Potrzeba bezpieczeństwa jest kluczowa w życiu każdego człowieka. Czas działa na korzyść osób z uzależnieniami, ale także ich bliskich.
Co jeszcze może być trudnością?
Myślę, że może być to również brak wiedzy. Nie tylko na temat destrukcyjnego przystosowania, ale i o tym, czym w ogóle jest uzależnienie. Utrudnieniem są także stereotypy czy iluzje powstałe wokół tego tematu. Bywa, że iluzją jest wiara w to, że po terapii osoba z uzależnieniem „zacznie picie kontrolować i napije się okazyjnie”. Albo że terapia pomoże odzyskać kontrolę w piciu, którą osoba utraciła lata temu, czy nawet prowokowanie osoby z uzależnieniem, żeby ćwiczyła „silną wolę”. Chciałabym podkreślić, że odpowiedzialność za trzeźwienie leży po stronie samego pacjenta. Jednak to nie zmienia faktu, że podstawowa wiedza na temat uzależnienia i mechanizmów może pomóc rodzinie we wzajemnym zrozumieniu. A odpowiednie postawy bliskich są bardzo ważne.
Wiele osób wierzy, że prawdziwe szczęście osiągną tylko wtedy, gdy ich bliski przestanie zażywać substancje psychoaktywne. Może pojawić się rozczarowanie?
Może pojawić się całe spektrum emocji – tych przyjemnych i tych nieprzyjemnych. Carl Gustav Jung powiadał: „Nie szukaj szczęścia, decyduj się na nie”. Jestem zdania, że nie warto odkładać go na później. Choć czasem, żeby poczuć to prawdziwe szczęście, najpierw trzeba zmierzyć się ze smutkiem, żalem czy złością. Czasami te uczucia są tłumione przez lata, spychane w najgłębsze czeluści – a przecież wszystkie są tak szalenie ważne.
Wracając do rozczarowania – często związane jest ono z pewnymi oczekiwaniami. Warto zweryfikować, czego oczekujemy i na co realnie mamy wpływ. Z pewnością na samych siebie i nasze życiowe decyzje.
Trzeźwienie to proces, to nie jest tylko porzucenie używki. To też wprowadzanie w życie różnych zmian, które wspierają w tym procesie – bywa, że jest to zmiana pracy, wprowadzenie zdrowych nawyków, czy nawet zweryfikowanie dotychczasowych znajomości… Osoba borykająca się z uzależnieniem, a co za tym idzie nierzadko z głodem substancji może doświadczać stanów napięcia, huśtawek nastroju. Może też stać się bardziej konfliktowa.
Kluczowe we wczesnym etapie trzeźwienia jest nauczenie się sposobów radzenia z odczuwanym głodem. Najbliższe osoby mogą zaobserwować te zmiany w zachowaniu czy samopoczuciu osoby bliskiej. Ważne jest, aby w tych momentach nie zapominać o sobie i swoich potrzebach.
Jak ważne jest wsparcie rodziny w procesie trzeźwienia?
Nieocenione. Łatwo to sobie wyobrazić – każdy z nas przechodził w życiu jakieś trudne chwile. Dzięki temu mogliśmy się realnie przekonać jaką potężną moc mają słowa od osoby nam życzliwej, bliskiej. Słowa potrafią ranić, ale także uskrzydlać i dawać nadzieję. Paradoksalnie wsparcie lubi też ciszę – czasami wystarczy po prostu być, wysłuchać, wystrzegać się oceniania… To naprawdę bardzo wiele.
Dziękuję za rozmowę.
Aneta Półtorak – certyfikowana specjalista psychoterapii uzależnień, psychoterapeutka w trakcie szkolenia CBT
Mogą Cię zainteresować:

Dodaj komentarz