Osoby uzależnione nie żyją na bezludnej wyspie. Mają rodziny, partnerów, dzieci, przyjaciół, współpracowników i pracodawców. Nie każdy, kto żyje w ich pobliżu, staje się współuzależniony, ale część owszem. Stawiają na pierwszym miejscu osobę uzależnioną i zostają wciągnięte w wir nałogu. Co to znaczy „zacząć od siebie”? – przyglądamy się kilku sytuacjom wraz z Magdaleną Pachciarek, psycholog i psychoterapeutką uzależnień.
1.
– Cześć, dzwonię do Ciebie, żeby odwołać jednak dzisiejsze spotkanie. Janek dzwonił, że będzie później z pracy, bo ma jakieś problemy z samochodem, a zapomniał wziąć dziś ze sobą kluczy. Przepraszam Cię bardzo, spotkamy się innym razem.
– Rozumiem, szkoda bardzo, ale zdarza się. Dawaj znać, kiedy Ci będzie pasowało.
– Jasne, jeszcze raz przepraszam.
A w głowie: „Gdzie on jest? Co się z nim dzieje? Już od 3 godzin powinien być. Pewnie znowu gdzieś poszedł… Zwykle jednak już był o tej porze… A może coś się stało?”
Osoby współuzależnione rezygnują ze swoich aktywności, zainteresowań, spotkań towarzyskich, a całość czasu poświęcają osobie uzależnionej i kontrolowaniu używania przez nią substancji bądź chronienia przed konsekwencjami. Tyle, że to nie sprawia, że osoba uzależniona przerywa używanie. Sprawia, że partner uzależnionego przestaje mieć swoje życie.
„Wiele kobiet będących w związku z osobą uzależnioną zna takie sytuacje, gdy partner nie wraca do domu w zwyczajowym czasie. Z jednej strony domyślają się, że pewnie jest nietrzeźwy i z tego powodu nie wrócił, nie dotrzymał słowa, zapomniał, itp. Z drugiej – jednak się niepokoją, że może powód jest inny i stało się coś złego. Jeśli są współuzależnione, to niejednokrotnie motywowane owym niepokojem rezygnują ze swoich planów (zatajając fakty) i czekają, chodząc od drzwi do okna, dzwoniąc po różnych osobach, próbują ustalić, co się stało.” – tłumaczy Magda Pachciarek. Zwykle partner wraca cały i zdrowy, lecz nietrzeźwy i często bagatelizujący niepokój partnerki, bo „przecież nic się nie stało”.
„Zaczynając od siebie” – nie rezygnuj ze swojego życia. Tylko na nie masz wpływ. Czas spędzony w domu, w wyczekiwaniu na partnera, nie sprawi, że on wypije mniej, a rozmawianie z osobą nietrzeźwą o tym, co robi i jak żyje, nie przyniesie efektów.
2.
– Ostatni raz daję Ci szansę! Miałeś iść na terapię i co?! Jeśli tego nie zrobisz, koniec z nami.
Osoby współuzależnione wielokrotnie dają szanse. Zwykle są to te „ostatnie szanse”. A po nich są kolejne, i kolejne… Często też padają różnego rodzaju ostrzeżenia czy groźby, co się wydarzy, jeśli osoba czynna w nałogu nie zmieni swojego zachowania. Mają nadzieję, że osoba uzależniona się wystraszy i to przyczyni się do zmiany. Tyle że często po takich sporach osoba pijąca (czy też biorąca narkotyki albo uprawiająca hazard), przestaje na jakiś czas pić albo znacząco to ogranicza, poprawia swoje funkcjonowanie i stara się w różny sposób zadośćuczynić. Z czasem powraca jednak do dawnych nawyków i ponownie następuje konfrontacja, i kolejne „ostatnie szanse i ostrzeżenia”.
„Zaczynając od siebie” – bądź konsekwentna w tym, co mówisz. Jeśli wiesz, że nie spełnisz swego ostrzeżenia czy groźby, nie wypowiadaj go. Straszenie nie działa. Dodatkowo, nie spełniając tego, co powiedziałaś, przestajesz być wiarygodna i nie trzeba brać pod uwagę tego, co mówisz. Ponadto jeśli decydujesz się na stawianie warunków, to muszą być one jasne i możliwe do wyegzekwowania.
3.
– Mamo, mamo, czemu tata śpi? W ogóle jakoś tak dziwnie pachnie… Obiecał nam, że zabierze nas na basen…
– Bądźcie cichutko. Tata jest bardzo zmęczony po pracy. Jutro Was zabierze. Teraz idźcie się pobawić u siebie. A na kolację zrobię Wam naleśniki.
Kolejnym przykładem funkcjonowania osób współuzależnionych jest tłumaczenie osoby uzależnionej. W ten sposób nie tylko jest ona chroniona przed konsekwencjami swego postępowania, ale inna osoba bierze je na siebie. W tym krótkim dialogu można zauważyć kilka kwestii. „Priorytetem jest komfort osoby nietrzeźwej, konsekwencje emocjonalne w postaci rozczarowania dzieci matka wzięła na siebie oraz starała się załagodzić sytuację. Wiele kobiet współuzależnionych mających dzieci z osobą uzależnioną, pozostaje z nią w związku, pomimo czynnego nałogu, „by dzieci miały rodzinę”, „bo dzieci muszą mieć ojca”, itp. Tyle, że owe dzieci nie doświadczają tego, co dobre w posiadaniu rodziny i ojca. Uczą się przystosowywania do niezdrowych sytuacji. Nie tylko osoba czynnie uzależniona jest dla nich przykładem, ale także jej partner/ka” – komentuje psychoterapeutka.
„Zaczynając od siebie” – pozwól uzależnionemu ponosić jego konsekwencje. Przestań dbać o jego (jej) komfort tkwienia w nałogu. Nie tłumacz przed szefami, znajomymi, rodziną, dziećmi… Nie spłacaj długów. Nazywaj rzeczy po imieniu. Nie chodź na palcach wokół tej osoby. Twoją rolą jest chronienie „najsłabszego ogniwa”, jakim są dzieci. Lepsza bywa dla nich stabilna nieobecność rodzica czynnego w nałogu niż życie w napięciu, nieprzewidywalności i częstych rozczarowaniach.
4.
– Dzień dobry. Co Panią do mnie sprowadza?
– Dzień dobry. Zgłosiłam się, ponieważ mój mąż pije i chciałabym się dowiedzieć, co zrobić żeby przestał.
– A co dla Pani jest problemem w tym, że mąż pije?
– No jak to co?! Chcę, żeby nie pił. Już nie wiem co robić…
– A co dla Pani jest trudne w tej sytuacji?
To dość typowy przykład rozmowy osoby współuzależnionej zgłaszającej się do poradni leczenia uzależnień czy terapeuty. Chce ona uzyskać informacje, jak pomóc osobie uzależnionej, co zrobić, żeby przestała się odurzać i podjęła leczenie. „Podczas sesji osoby te opisują, co uzależniony zrobił, jak się zachował i swoje nieustające myślenie o nim. Trudno im przyjąć, że nie są w stanie kontrolować osoby uzależnionej, jej nałogu i nie mają wpływu na jej postępowanie (a już na pewno niebezpośredniego)” – wyjaśnia specjalistka.
„Zaczynając od siebie” – szukaj wsparcia dla siebie. Zmierzaj do odzyskania swojego życia, czasu dla siebie, poprawy jakości swojej codzienności. Przestań żyć pod dyktando emocji i nałogu drugiej osoby. Naucz się odpoczywać i doświadczać przyjemności. Rozwijaj siebie. Możliwe, że potrzebne będą do tego nie tylko rozmowy indywidualne, ale może także udział w grupach czy farmakoterapia.
Czytaj też: Mogłam pomóc tylko sobie. Moja historia współuzależnienia
Magdalena Pachciarek – psycholog, certyfikowana specjalistka psychoterapii uzależnień, w trakcje szkolenia psychoterapeutycznego w Instytucje Analizy Grupowej „Rasztów”. Od wielu lat pracuje w placówkach stacjonarnych, obecnie w Krótkoterminowym Ośrodku Terapii i Rehabilitacji Uzależnień MONAR w Budach Zosinych. Pracowała także w poradni, gdzie prowadziła terapię indywidualna i grupowa, zarówno osób uzależnionych jak i ich bliskich, a także grupę zapobiegania nawrotom.
Dodaj komentarz