Kiedy w naszym najbliższym gronie rodzinnym jest osoba uzależniona od alkoholu, mnożą się wątpliwości i pytania: jak się zachować? Czy mogę pić przy alkoholiku? Alkoholizm to choroba, której skutki odczuwają wszyscy: współmałżonek osoby uzależnionej, dzieci, rodzice. Dlatego eksperci powtarzają, jak ważne jest, by na terapię również trafili wszyscy – nie tylko uzależniony. To ułatwia podejmowanie trudnych, codziennych decyzji. Odpowiedzi jednak nie zawsze okazują się oczywiste.
Czy mogę pić przy alkoholiku?
Jednym z zagadnień, które wcześniej czy później zostanie poruszone podczas terapii, jest pytanie: czy mogę pić przy mężu-alkoholiku? Kobiety nierzadko zastanawiają się, czy nie pogarszają sytuacji, jeśli napiją się w obecności zarówno czynnego, jak i trzeźwiejącego uzależnionego.
Czy jeśli uzależniony jest na terapii, powinniśmy wyrzucić wszystkie kieliszki i utrzymywać abstynencję? Czy zaszkodzimy mu, jeśli pozwolimy sobie na kieliszek wina czy piwo przy jednym stole? Czy picie z mężem, który nadużywa alkoholu to zła decyzja? Czy może jednak partnerzy i partnerki osób uzależnionych od alkoholu mogą zachować autonomię i sięgać po alkohol, kiedy mają na to ochotę?
Odpowiada Anna Prokop, specjalistka psychoterapii uzależnień i współuzależnienia:
Odpowiedzialność za picie jest zawsze po stronie osoby uzależnionej. To ona powinna stwarzać sobie warunki do trzeźwienia i unikać sytuacji, w których jest narażona na tzw. wyzwalacze. Jednak wiele zależy od tego, w jakich relacjach pozostajemy z osobą uzależnioną. Jeśli to nasz mąż czy partner, nasze zachowanie i decyzje nie pozostają bez wpływu.
Jeżeli chcemy pomóc osobie bliskiej uzależnionej od alkoholu i chcemy z nią dalej żyć, po naszej stronie jest odpowiedzialność współpracy. W sytuacji, w której nasz bliski stara się zachować abstynencję, odpowiedzialnym zachowaniem z naszej strony byłoby wspieranie go w tym, czyli niechuchanie alkoholem w twarz, nietrzymanie alkoholu w domu i niepicie w jego towarzystwie. Powinniśmy wspólnie ustalić zasady bezpieczeństwa i trzymać się ich.
Trochę inaczej jest jednak, gdy nasz pijący partner nic nie robi, by wytrzeźwieć. Osoby współuzależnione uczy się, by kontrolę przekierowywały na siebie i starały się kierować swoim życiem, a nie czyimś. W ich wypadku nie należy zastanawiać się, jak jemu pomóc, lecz co robić, by realnie pomóc sobie.
Jeśli partnerka uzależnionego spotyka się ze znajomymi w domu i z nimi wypije po lampce wina i to jej pomaga budować „swój świat”, którego osoby współuzależnione mają bardzo mało, to nawet jeśli na to wszystko patrzy czynny, niezainteresowany leczeniem alkoholik, partnerka nie powinna sobie odmawiać. Podstawą dla osoby współuzależnionej jest przestać brać odpowiedzialność za tę drugą osobę.
Osoby współuzależnione na kwestię picia przy mężu-alkoholiku nie powinny patrzeć z perspektywy: „jak to na niego wpłynie”, lecz „czego ja chcę, jak ja się z tym czuję”. I na tej podstawie podjąć decyzję. Nie chodzi o to, by ignorować potrzeby drugiej strony. Chodzi o to, by przestać kierować się wyłącznie nimi.
Tak naprawdę, jeśli partner lub partnerka osoby uzależnionej od alkoholu rzeczywiście przejmie ster i zajmie się swoim życiem, to fakt, czy pije alkohol w ukryciu, czy wcale, czy jawnie (o ile sama nie jest uzależniona), nie będzie miał na stan alkoholika większego wpływu. Ani na postawę partnera, ani na jego mentalność. To, czy są w domu kieliszki i czy ta osoba czasem wypije alkohol w obecności uzależnionego to szczyt góry lodowej. To, co najważniejsze jest pod spodem.
Góra lodowa to nasze zachowania i decyzje w kwestiach fundamentalnych: czy odciążamy alkoholika i ponosimy za niego konsekwencje picia, czy zostawiamy go samego i pozwalamy zderzyć się z prawdą. Tylko to ma szanse naprawdę pomóc osobie uzależnionej.
Fot. Scott Warman, Unsplash.com
Większej bzdury nie było nigdzie dupa pójdzie na terapie opowiadać jak to źle ma z mężem alkoholikiem bo czasami pije piwo a sama od lat s*** pije i baluje z kolegami brawóoooo !!!!!
@Alk9holiczka Weź ty już nie pij bo bzdury wypisujesz
Alkoholik zawsze będzie alkoholikiem a osoba która z nim żyje nigdy nie wolno jej o to skarżyć nigdy bo ta osoba wpędza się w poczucie winy a tak nie powinno być
O jakim oskarżaniu piszesz, przecież pytanie jest o to czy osoba bliska alkoholikowi powinna pić ? Moim zdaniem jeśli sama nie ma z piciem żadnego problemu, więc alkohol jest Jej obojętny to nie powinna mieć również problemu aby nie pić (przecież alkoholik powinien unikać takich sytuacji) a jej picie nie sprzyja utrzymaniu abstynencji, więc we czym rzecz ? A może po prostu sama ma z tym problem i jeszcze o tym nie wie ? Taka alternatywa nasuwa mi się jako najprawdopodobniejsza.
Jola tylko czy osoba która w jakikolwiek sposób, komukolwiek ułatwia decyzję o podjęciu picia ma prawo nazywać siebie specjalistą ? Można się tylko zastanawiać ile w tym podłości a ile głupoty?
A powtarzanie akapitu z jakiej książki z kursu dla „specjalistów” który na siłę chce się wcisnąć w każdy możliwy przypadek i kontekst bez zadania sobie trudu w poznanie szczegółowo sytuacji jest tym drugim.
Alkoholik czemu uważasz że Alk9ohoiliczka pisze głupoty, czemu z góry wykluczasz że ktoś może wykorzystać swoje lub cudze nieszczęście (w tym swoje życie z osobą uzależnioną) do usprawiedliwienia swojego picia, jeśli masz jakiekolwiek pojęcie o temacie to wiesz że alkoholik (co nie jest wykluczone u osoby współuzależnionej) wszystkimi możliwymi metodami usprawiedliwia swoje picie zanim zda sobie sprawę że sam ma problem ?
Chciałby się odnieść do wypowiedzi pani specjalistki.
Piszę Ona mianowicie „Odpowiedzialność za picie jest zawsze po stronie osoby uzależnionej. To ona powinna stwarzać sobie warunki do trzeźwienia i unikać sytuacji, w których jest narażona na tzw. wyzwalacze. „ – Czyli wg. Pani specjalistki w tym wypadku rozwód i wyprowadzenie się niepijącego alkoholika od żony jeżeli Jej picie jest wyzwalaczem może jedynie rozwiązać problem ?
I dalej pani pisze „… czyli niechuchanie alkoholem w twarz, nietrzymanie alkoholu w domu i niepicie w jego towarzystwie. „ czyli co, po przejściu z knajp zakłada kobieta maseczkę i wszystko jest w porządku tak ?
I dalej „Trochę inaczej jest jednak, gdy nasz pijący partner nic nie robi, by wytrzeźwieć. „ to moim zdaniem nie ma nic wspólnego z pytaniem zawartym w artykule, bo to jest całkiem odmienna sytuacja.
I dalej pani twierdzi „Osoby współuzależnione uczy się, by kontrolę przekierowywały na siebie i starały się kierować swoim życiem, a nie czyimś. W ich wypadku nie należy zastanawiać się, jak jemu pomóc, lecz co robić, by realnie pomóc sobie.”- Czy jak osoba współuzależniona będzie pić to czy w ten sposób sobie w czymkolwiek pomoże? – wątpię, to najkrótsza droga do tego aby sama się uzależniła a w tym wypadku moim zdaniem o to dużo łatwiej.
I dalej „Jeśli partnerka uzależnionego spotyka się ze znajomymi w domu i z nimi wypije po lampce wina i to jej pomaga budować „swój świat”, którego osoby współuzależnione mają bardzo mało, to nawet jeśli na to wszystko patrzy czynny, niezainteresowany leczeniem alkoholik, partnerka nie powinna sobie odmawiać. ” Nie to już przegięcie myślę że tan alkoholik jak niemal każdy również spotykała się ze znajomymi w tym samym lub podobnym celu. Jeżeli alkohol pomaga komukolwiek budować „swój świat” to ciekawi mnie jak on będzie wyglądał za parę lat (choć nietrudno przewidzieć) . Taki tekst to tak jak by otworzyć furtkę na ścieżce do przepaści przed niewidomym. Choć pewnie na kursach dla obecnych „specjalistów” jest normą Czy nie lepiej jak taka osoba będzie budowała „swój świat” w jakikolwiek inny sposób nie związany z żadnymi nałogami ???
I dalej pani twierdzi „Podstawą dla osoby współuzależnionej jest przestać brać odpowiedzialność za tę drugą osobę.” – Czy odmówienie sobie picia jeżeli alkohol jest dla nas obojetny to branie z a kogokolwiek odpowiedzialności, a może problem z tym odmówieniem to sygnał aby zastanowić się nad sobą ?
I dalej pani pisze „Osoby współuzależnione na kwestię picia przy mężu-alkoholiku nie powinny patrzeć z perspektywy: „jak to na niego wpłynie”, lecz „czego ja chcę, jak ja się z tym czuję”. – Tak właśnie myślą „czego ja chce” wszyscy alkoholicy zanim zdadzą sobie sprawę że nimi są i zaczną trzeźwieć.
I dalej pani pisze „ …Nie chodzi o to, by ignorować potrzeby drugiej strony. Chodzi o to, by przestać kierować się wyłącznie nimi”. Czy odmówienie sobie alkoholu (bo o nim jest tu mowa), jeżeli jest on dla nas obojętny a może to pomóc nam w przyszłości i innej osobie teraz, to kierowanie się wyłącznie potrzebami drugiej osoby ? Jeśli nawet czy nie jest to idealne rozwiązanie ? Warunkiem jest to czy ten alkohol jest rzeczywiście obojętny i właśnie to nie stanowi problemu.
I dalej pani pisze „Tak naprawdę, jeśli partner lub partnerka osoby uzależnionej od alkoholu rzeczywiście przejmie ster i zajmie się swoim życiem,” To nigdy nie będzie szukała w alkoholu ukojenia „budowania własnego świata” widząc co on robi z ludźmi.
I dalej pisze pani specjalistka „Góra lodowa to nasze zachowania i decyzje w kwestiach fundamentalnych: czy odciążamy alkoholika i ponosimy za niego konsekwencje picia, „ – Na jakiej podstawie twierdzi pani że w danym przypadku odciążanie alkoholika jest tym samym co ponoszeniem za niego konsekwencji . Czy jeżeli cokolwiek jest dla nas obojętne tak jak rzekomo dla tej żony alkohol (którego picie może przynieść jej mężowi a w przyszłości również Jej dodatkowo opłakane skutki) to czy zrezygnowanie z niego jest braniem za cokolik odpowiedzialności oprócz swojej własnej przyszłości i tego że mąż będzie miał trudniej lub łatwiej wytrwać w trzeźwości ? Większych bzdur dawno nie czytałem. Jak nie chce pomóc jemu to niech pomoże sobie.
I dalej pani pisze „…czy zostawiamy go samego i pozwalamy zderzyć się z prawdą. Tylko to ma szanse naprawdę pomóc osobie uzależnionej.” –
Czy pozostawienie alkoholika samego sobie ma polegać na utrudnianiu mu zachowania trzeźwości przez nasze picie ? Czy przebywanie z osobą po spożyciu jest dla kogokolwiek przyjemne nawet dla osoby nie mającej nic wspólnego z alkoholem ? Myślę że nie. I w czym ma pomóc to alkoholikowi ?
Na pierwszej szali leży większa trudność w pozostaniu trzeźwym przez jej męża i ewentualne jej problemy z alkoholizmem w przyszłości a na drugiej jej pociąg do alkoholu i „budowania własnego świata” (cokolwiek by to nie znaczyło) opartego na nim obecnie. Więc podstawowe pytanie czy warto utrudniać komuś nawet obcej osobie trzeźwienie i ryzykowanie swojej przyszłości, czy alkohol jest dla Niej taki ważny ???
A to dobre budować „swój świat” na piciu ze znajomymi … Myślę ze nie ma alkoholika czy alkoholiczki który zaczynałby inaczej czy to sam czy ze znajomymi. Ech ci „specjaliści”
Jeszcze zaproponuję tej pani żonie alkoholika pewną propozycje aby sobie sama odpowiedziały. Czy mąż alkoholik powinien pić przy żonie abstynentce alkohol albo przychodzić do domu po jego spożyciu Jeżeli Ona by tego nie chciała to dlaczego wobec siebie ma wątpliwości ?