Przejdź do treści głównej
Samotny mężczyzna na ławce w parku
6 grudnia 2024

Adam ma 38 lat, jest obecnie osobą z doświadczeniem kryzysu bezdomności. Od wielu lat nadużywa substancji psychoaktywnych, głównie alkoholu i amfetaminy. W przeszłości był właścicielem dobrze prosperującej firmy. Co takiego wydarzyło się w życiu Adama, że doświadczył kryzysu? Poznajcie jego historię.

Redakcja: Dziękujemy, że zgodziłeś się opowiedzieć nam o sobie. Może zacznij od tego, gdzie obecnie przebywasz?

Adam: Jak wiesz, niedawno opuściłem oddział detoksykacyjny, obecnie zatrzymałem się w noclegowni. Właściwie to tylko tam nocuję… Nie można w tym miejscu przebywać w ciągu dnia. Nie ukrywam, że jest ciężko. Współpracuję z pewną fundacją – mam nadzieję, że moja sytuacja wkrótce się zmieni.

R: Nie podjąłeś terapii po wyleczeniu zespołu abstynencyjnego?

A: Nie. Właściwie, to nie wiem dlaczego. Mam nadzieję, że sam sobie poradzę z problemem. Chociaż nie wiem, jak to dalej będzie… Coraz częściej mam myśli, żeby wrócić do zażywania. Na razie przed sięgnięciem po działkę powstrzymuje mnie wyłącznie strach. Ostatnio trafiłem na oddział z powodu ataku padaczki. To był mój pierwszy atak w życiu! Przeraziłem się… Tak naprawdę. Podobno mało brakowało i już nie byłoby mnie na tym świecie. Jednak jestem. Może to jakiś znak? Już sam nie wiem.

R: Wspomniałeś, że miałeś kiedyś własną rodzinę, opowiesz o tym?

A: Miałem. Warto to podkreślić, że miałem… Matka z ojcem nie żyją. Mam dwie starsze siostry, ale one od lat nie utrzymują ze mną kontaktu. Pierwszy konflikt wynikał z nierówności w podziale spadku po rodzicach, później już nie były w stanie znieść mojego widoku. Kiedyś błagały mnie o podjęcie leczenia, właściwie razem z moją żoną – aż przestały. Powiedziały, żebym radził sobie sam.

R: Powiedziałeś, że siostry namawiały Cię na leczenie wraz z żoną. Miałeś też dzieci?

A: Tak, mam dwójkę chłopców. Są już prawie dorośli. Nie utrzymujemy relacji od jakiś 5 lat. Ostatni raz widziałem ich na sprawie sądowej dotyczącej alimentów. Fakt, w pewnym momencie przestałem je płacić – nie miałem z czego. Wszystko straciłem. Z żoną rozeszliśmy się w konflikcie. Nie zadowalałem jej jako mąż, ojcem też byłem kiepskim. Dużo pracowałem, mało było mnie w domu. A jak byłem – to pod wpływem. Rozumiem ją, naprawdę. Przelała się w końcu czara goryczy i wystawiła mi torby za drzwi. Mieszkanie było przepisane na nią, więc nie mogłem nic zrobić. Wtedy zostałem bezdomny, a moja firma zaczęła mieć długi.

R: Jak sobie wtedy radziłeś?

A: Na początku próbowałem brać pożyczki na spłacanie pożyczek, żeby ratować firmę. Błędne koło. W końcu dług był tak duży, że nie mogłem nic więcej zrobić poza zamknięciem i ogłoszeniem bankructwa. Nocowałem po kolegach i koleżankach. W końcu ich gościnność też się skończyła. Nie miałem pieniędzy, nie byłem wiarygodny. Wszystko, co udawało mi się zarobić, wydawałem na narkotyki i alkohol.

R: Od kiedy zacząłeś zażywać?

A: Wstyd przyznać. Miałem wtedy 13 lat. Od zawsze otaczałem się starszymi kolegami – imponowali mi. Jeden z nich handlował i nie było problemu z dostępem. Któregoś dnia mnie poczęstował, a mi się spodobało. Świat wydawał mi się wtedy piękniejszy. Moi rodzice szybko zorientowali się, że wpadłem w ,,złe towarzystwo”. Mieszkaliśmy na wiosce, więc wysłali mnie do miasta, do szkoły z internatem. Tam znalazłem sobie podobnych kolegów, siedzieli w używkach tak samo, jak ja. Rodzice z bezsilności umieścili mnie w ośrodku. Myśleli, że mi to pomoże…

R: Nie pomogło?

A: To był ośrodek dla ,,trudnej młodzieży”, wszyscy mieliśmy tam problemy – głównie z narkotykami. Faktem jest, że po jego opuszczeniu byłem trzeźwy przez kilka lat. Udało mi się wtedy poznać żonę, założyć rodzinę i firmę. Cieszyłem się, gdy moja firma budowlana zaczęła przynosić dochody. Jednak nie wytrzymałem presji… Zleceń było dużo, doba zawsze zbyt krótka. Pomyślałem sobie wtedy, że narkotyki mi w tym pomogą… To było naprawdę głupie myślenie. Chociaż na początku rzeczywiście pomagały mi nie spać i więcej pracować. W końcu wyczerpany organizm upomniał się o swoje. Nie byłem dla siebie dobry, oj nie.

R: Nie chciałeś wtedy przestać, czegoś zmienić w swoim życiu?

A: Chciałem, ale nie potrafiłem. Zakładałem sobie dni, tygodnie, miesiące bez zażywania. Nawet się czasami udawało, jednak zawsze po tym czasie wracałem do starych nawyków. Coraz trudniej było mi znieść kłótnie w domu. Były głównie o to, że jestem nietrzeźwy. Ja wykrzykiwałem wtedy, że ,,w końcu coś mi się od życia należy”. Byłem jedynym żywicielem rodziny, żona nie pracowała. Pamiętam taką sytuację, kiedy po jednym ze zleceń przyniosłem wypłatę do domu, właściwie to jej nędzną część. Żona płakała. Mówiła, że od kilku miesięcy zapożycza się u sąsiadki, a dzieci niedługo zaczną chodzić głodne. Mówiła, że się mnie brzydzi… Wypierałem problem. Nawet w takich okolicznościach zwalałem całą winę na żonę. Za wszystko. Za to nawet, że nie potrafi gospodarować pieniędzmi i nie jest oszczędna. Tak jak wspomniałem wcześniej – nie dziwię się, że w końcu odeszła. Niedługo po rozstaniu znalazła sobie faceta. Nie powiem – ruszyło mnie to bardzo. Byłem wściekły, gdy wyobrażałem sobie, że ktoś inny będzie wychowywał moje dzieci. Teraz się z tym pogodziłem. Podobno to dobry człowiek, żona jest szczęśliwa i dzieci też. Na pewno niczego im nie brakuje.

R: Jaki masz plan na siebie?

A: Przeraża mnie ogrom strat, które poniosłem. Czasami już sam nie wiem, od czego mam zacząć. Zacząłem uczęszczać na mitingi, dzięki temu chociaż nie czuję się samotnie. W przyszłości mam plan wynająć mieszkanie, ale najpierw muszę znaleźć pracę. Zdałem sobie sprawę, że nie jestem dobry w prowadzeniu biznesu, więc pójdę pracować do kogoś…

R: Czego żałujesz w życiu najbardziej?

A: Jest dużo rzeczy, których żałuję. Przede wszystkim tego, że nie zacząłem się leczyć wcześniej. Cała rodzina mnie wtedy do tego namawiała, a ja wypierałem swój problem. Zaprzeczałem. Żałuję też, że nie mam kontaktu z dziećmi. W końcu to moja krew! Myślę o nich często, zastanawiam się, czy mnie jeszcze pamiętają. Chciałbym się z nimi spotkać, jednak wstydzę się mojej obecnej sytuacji. Mam taki plan, że gdy stanę na nogi to postaram się zaaranżować spotkanie. Mam nadzieję, że się zgodzą. Póki co obawiam się, że nie udźwignąłbym tego emocjonalnie. To byłoby dla mnie zbyt trudne. Żałuję też, że rozstałem się z żoną w konflikcie. Żałuję każdej krzywdy, którą jej wyrządziłem. Nigdy jej za to nie przeprosiłem. Może nastąpi taki dzień, kiedy spojrzę jej prosto w oczy i powiem od serca to słowo. Chciałbym…

R: Dziękujemy Ci Adamie za opowiedzenie tej historii.

A: Ja również. To było bardzo oczyszczające.

Adam dalej współpracuje z fundacją pomagającą ludziom w kryzysie bezdomności. Po naszej interwencji w kierunku pogłębienia motywacji do zmiany, podjął leczenie uzależnienia w jednym z ośrodków stacjonarnych.

Pogody Ducha Adam, trzymamy kciuki!

Zostaw swój komentarz:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mogą Cię zainteresować:

ręka człowieka i robota ręka sztuczna inteligencja

Algorytmy kontra uzależnienia? Jak sztuczna inteligencja zmienia badania nad substancjami

susz marihuana i waporyzator thc

Marihuana silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Nowe zagrożenia dla zdrowia psychicznego

lekarka pociesza pacjenta

Nowy model systemowej odpowiedzi na uzależnienia w Stanach Zjednoczonych

młoda kobieta trzyma w dłoniach smartfon i pudełko tabletek

W Europie coraz więcej substancji psychoaktywnych można kupić w sieci

The owner of this website has made a commitment to accessibility and inclusion, please report any problems that you encounter using the contact form on this website. This site uses the WP ADA Compliance Check plugin to enhance accessibility.