Przejdź do treści głównej
para siedzi na przeciwko siebie i rozmawia
29 listopada 2024

Osoba uzależniona to nie mityczny potwór, od którego trzeba uciekać. Niestety nawarstwiające się latami stereotypy prowadzą do stygmatyzacji i wykluczania. Jakby ta konkretna choroba była etykietą, która sugeruje zepchnięcie człowieka doświadczającego uzależnienia na społeczny margines. O tym, że uzależnienie nie wyklucza zbudowania dobrego związku, rozmawiam z Martą Zyską – psycholożką i seksuolożką.

Hej dziewczyny, poznałam super faceta, miło spędzamy czas, wszystko mi w nim odpowiada, ale… Jest uzależniony od alkoholu i narkotyków. Co robić?”. Odpowiedzi: “Uciekaj!”, “tacy się nigdy nie zmieniają”, “byłam w związku z uzależnionym facetem i jest to koszmar”. To taki krótki opis sytuacji, na które trafiam nieustannie, przede wszystkim na grupach dla kobiet. Rzeczywiście osoba uzależniona nie jest materiałem na partnera? Lepiej od razu “uciekać”?

Zwróćmy przede wszystkim uwagę na przestrzeń, w jakiej pojawiają się takie odpowiedzi. Inna jest nasza gotowość do udzielania rad w Internecie, a inna, gdy rozmawiamy na żywo i z kimś, z kim jesteśmy emocjonalnie związani. W Internecie stawiamy na szybkie rozwiązania. Druga kwestia, na którą już zwróciłaś uwagę, dotyczy tego, że takie pytania aktywują osoby, które mają doświadczenia w związku z osobą uzależnioną. To dla nich okazja, żeby opowiedzieć, jak one zostały potraktowane przez partnera, który nadużywał alkoholu lub narkotyków. Działa tutaj założenie “skoro mnie to spotkało, to na pewno spotka i ciebie”.

Wydaje mi się, że obecnie mamy ogromne wymagania w kwestii relacji i te wymagania pojawiają się już na wstępie znajomości. A czy tego chcemy, czy nie, każda relacja wiąże się z ryzykiem. Że wydarzy się w niej coś bolesnego, że dojdzie do nieporozumienia. Że obietnice nie zostaną spełnione, ale również że w relacji pojawi się choroba lub inny poważny kryzys. Każdy z nas popełnia błędy, na wiele sytuacji nie da się przygotować. Zmieniają się nasze priorytety i sytuacja życiowa.

Na pytanie o partnera uzależnionego odpowiem anegdotycznie. Wśród specjalistów od uzależnień jest taka anegdota. Czy wiesz, czego dotyczą kłótnie w związku, w którym jedna osoba nadużywa alkoholu? O picie. A o co kłócą się osoby w związku nieobarczonym uzależnieniem? O niewyniesione śmieci, brudne naczynia, o to, że ktoś zapomniał o urodzinach. Dla mnie jest to historia o tym, co uzależnienie wprowadza w związek i co z niego zabiera. Nie o tym, że ktoś jest uzależniony. Czy to jest alkohol, narkotyki, uzależnienie od pracy, telefonu czy masturbacji – nie ma znaczenia. Ważne jest pytanie, co przez to tracimy, czego w tej relacji nie ma, jaka nasza potrzeba jest niezaspokojona.

Jest taki stereotyp, że “alkoholik nigdy się nie zmieni”. To sugeruje, że każda osoba nadużywająca alkoholu jest taka sama i właściwie nie ma dla niej nadziei. To bardzo krzywdzące. Przecież ludzie są różni, uzależniają się bogaci i mniej majętni. Ci po zawodówce i trzech kierunkach studiów, ze wsi i dużych miast. Sprowadzanie człowieka tylko do jego uzależnienia to mocne uproszczenie.

Myślę, że to, co powiedziałaś, jest odpowiedzią na poprzednie pytanie. Czy da się zbudować związek z osobą uzależnioną od alkoholu lub narkotyków? Moim zdaniem da się, bo uzależnienie jest jakimś wycinkiem, a nie całościowy obrazem człowieka. Mówimy na przykład o mężczyźnie, który dobrze radzi sobie w pracy. Lubi sport, chce pojechać na wakacje do Grecji, a w weekendy chodzi na basen. I jest uzależniony. Albo o kobiecie, która ma wolny zawód i pragnie mieć 4 dzieci i dom na wsi.

O uzależnieniu mówimy, gdy człowiek traci kontrolę nad swoim życiem i nałogiem. I ten kawałek faktycznie przeraża. Jeżeli osoba uzależniona nie weźmie za to odpowiedzialności, to faktycznie się nie zmieni. Dalej będzie korzystać z destrukcyjnych sposobów radzenia sobie z życiem. A to uniemożliwia zbudowanie dobrej, bezpiecznej relacji, w której jest wymiana i względna równowaga między braniem a dawaniem. Jednocześnie pamiętajmy, że uzależnienie jest chorobą. Uzależnienie nie jest zatem winą chorych osób. Natomiast ich odpowiedzialnością jest to, co wydarzy się dalej – czy podejmą terapię, będą chodzić na grupy wsparcia, szukać rozwiązań.

Wracając do odpowiedzi, które zacytowałam na wstępie. Wydaje mi się, że dotyczą one przede wszystkim osób, które mają aktywny kontakt z substancją. Uzależnienie jest “do końca życia”, to chyba też sprawia, że wydaje nam się, że taki człowiek, niezależnie od tego, czy pije lub bierze, czy nie pije i nie bierze, jest taki sam.

Wiąże się to niestety z mocną stygmatyzacją. Bo przecież skoro uzależnienie jest nieuleczalne, to do końca życia ta choroba jest z nami. W głowie zaczynają wtedy działać różne wyobrażenia i stereotypy. To nie jest tak, że uzależnienie codziennie objawia się tak samo. Trzeźwa osoba uzależniona od alkoholu czy narkotyków nie będzie codziennie zdenerwowana, znudzona czy rozdrażniona.

Natomiast faktycznie jest tak, że długotrwałe używanie substancji uzależniającej powoduje trwałe zmiany w mózgu. Ciało migdałowate, kora przedczołowa, jądro półleżące to obszary, które u osoby uzależnionej działają inaczej. Jest to proces, którego nie da się odwrócić, dlatego potrzeba dużo siły, determinacji i świadomości, żeby szukać wsparcia i narzędzi. Nieraz tego wsparcia potrzeba mniej, nieraz więcej, ale właściwie to nieustanna nauka.

Na mityngach często pada takie hasło, że z kiszonego ogórka nie da się już zrobić ogórka świeżego, ale nie oznacza to prostego przełożenia, że jeśli pojawią się sny narkotykowe, to muszę krzyczeć na żonę i dzieci. Lub że nic nie mogę z tym zrobić. Terapia podsuwa inne metody radzenia sobie z trudnymi emocjami. Konstruktywne. Dla wielu osób przecież alkohol czy narkotyki są sposobem na zmniejszenie dyskomfortu psychicznego – i mówię nie tylko o osobach uzależnionych. Wielu z nas po kłótnie z szefem idzie na piwo lub umawia się na drinka z przyjaciółką. O problemie mówimy natomiast w momencie, gdy nie widzimy już alternatyw, by poradzić sobie z emocjami bez używek.

W jakimś sensie jest zatem tak, że alkoholik zostanie alkoholikiem, a narkoman narkomanem, bo z biologicznego punktu widzenia tak jest. Istotne jest jednak to, co to dla nas znaczy. Jeżeli idzie za tym myśl, że taki człowiek nigdy się nie zmieni, zawsze będą z nim problemy i trudne sytuacje, że nie można na niego liczyć, ufać mu i że już zawsze będzie szybko się denerwował i nas zawodził, czyli jego zachowanie nie ulegnie zmianie w trakcie i po leczeniu, to jest to myślenie bardzo generalizujące i niezgodne ze stanem faktycznym.

Marta Zyska: psycholożka i seksuolożka, która zajmuje się tematami związków i rodzicielstwa. Pracuje w poradni Czuła Przestrzeń, w której osoby uzależnione i ich bliscy dostają holistyczną pomoc w gronie specjalistów terapii uzależnień.

Część 2. rozmowy z Martą Zyską: https://stopuzaleznieniom.pl/narkotyki/moj-bliski-ma-problem-narkotyki/czy-z-osoba-uzalezniona-da-sie-zbudowac-zwiazek-cz-2/

Zostaw swój komentarz:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mogą Cię zainteresować:

para krzyczy na siebie, cienie, białe tło

„Bardzo często osoby, które używają marihuany, stają się agresywne”

mężczyzna pali marihuanę czarne tło

Jak rzucić używanie marihuany? „To, co okazuje się często zdecydowanie trudniejsze, to uzależnienie psychiczne”

narkotyki w saszetce przekazywane na imprezie z dłoni do dłoni, różowe tło

„Używasz – jesteś w zagrożeniu uzależnienia. Nie ma co dyskutować”

Dwie osoby odwrócone tyłem palą marihuanę z fifek

Marihuana – wpływ na mózg

The owner of this website has made a commitment to accessibility and inclusion, please report any problems that you encounter using the contact form on this website. This site uses the WP ADA Compliance Check plugin to enhance accessibility.