Przejdź do treści głównej
grupa przyjaciół w kawiarni przy stole korzysta ze smartfonów i pije kawę
25 września 2025

W literaturze psychologicznej rośnie liczba publikacji poświęconych tzw. uzależnieniom behawioralnym. Wraz z tym trendem pojawiają się poważne wątpliwości metodologiczne. Coraz więcej badaczy alarmuje, że zbyt pochopnie etykietujemy zachowania jako patologiczne, opierając się na uproszczonych analogiach do uzależnień od substancji.

Artykuł opublikowany w prestiżowym czasopiśmie „Journal of Behavioral Addictions” pt. „Methodological issues in behavioral addictions’ research: A call for an unbiased analysis of excessive behaviors” to głos sześciu badaczy – m.in. Zsolta Demeta i Marka D. Griffithsa – w sprawie narastających problemów metodologicznych w badaniach nad uzależnieniami behawioralnymi. Autorzy przestrzegają przed nadmiernym i nieuzasadnionym rozszerzaniem pojęcia uzależnienia na różne formy zachowań nadmiarowych. Publikacja ma charakter przeglądowo-krytyczny i porusza kluczowe zagadnienia diagnostyczne, teoretyczne i praktyczne, które zdaniem autorów wymagają ponownego przemyślenia.

Diagnostyczna pułapka: od anegdoty do choroby

Wielu badaczy przyjmuje gotowe założenie: skoro dane zachowanie (np. korzystanie z Tindera czy oglądanie mukbangów) jest częste i wiąże się z objawami przypominającymi uzależnienie (jak utrata kontroli czy potrzeba zwiększania intensywności), to można je potraktować jako nowe uzależnienie behawioralne. Ten proces często zaczyna się od anegdotycznej obserwacji i kończy na opracowaniu narzędzi diagnostycznych opartych na schemacie typowym dla uzależnień od substancji.

Autorzy publikacji zwracają uwagę, że taka logika prowadzi do patologizowania codziennych, niekiedy po prostu angażujących i przyjemnych aktywności. Przykładem może być przypadek kobiety zgłaszającej „uzależnienie od wróżb”. Został on opisany jako nowa jednostka kliniczna, mimo że równie dobrze mógłby pasować do spektrum OCD, zaburzeń lękowych lub depresji.

Problem z narzędziami: co tak naprawdę mierzymy?

Autorzy tekstu krytycznie przyglądają się powszechnie stosowanym kwestionariuszom. Często są one jedynie kopiami wcześniejszych narzędzi z podmienionym słowem kluczowym („praca” zastępowana „nauką”, „zakupy” – „media społecznościowe” itd.). Ich konstrukcja opiera się na sześciu komponentach uzależnienia, takich jak tolerancja, wycofanie, nawrót czy dominacja nad życiem. Problem w tym, że nie wszystkie te komponenty są adekwatne do zachowań niesubstancjalnych.

Przykładowo: wzrost czasu poświęconego na grę wcale nie musi świadczyć o tolerancji. Może wynikać z zaangażowania w coraz trudniejsze cele. Podobnie, „wycofanie” opisywane jako rozdrażnienie po odstawieniu może być po prostu naturalną reakcją na przerwanie satysfakcjonującej czynności. W efekcie te same wyniki mogą dotyczyć zarówno osób zaangażowanych, jak i tych rzeczywiście doświadczających problemu, co znacząco zniekształca obraz kliniczny.

Ryzyko nadinterpretacji i stygmatyzacji

Odwoływanie się do modelu uzależnień w każdej sytuacji prowadzi do uproszczeń i ogranicza rozumienie danego zjawiska. W przypadku zachowań takich jak praca czy nauka trudno mówić o „abstynencji” jako rozwiązaniu terapeutycznym. Piętnowanie zachowań społecznie nagradzanych (np. ambicji akademickiej) jako patologicznych może przynieść więcej szkody niż pożytku.

Autorzy tekstu podkreślają, że często pomijane są inne – być może trafniejsze – koncepcje teoretyczne, jak zaburzenia z grupy OCD, zaburzenia impulsywności czy konteksty społeczne i kulturowe. Zamiast diagnozować „uzależnienie od social mediów”, być może powinniśmy przyjrzeć się presji społecznej, brakom w umiejętnościach regulacji emocji czy nierównowadze życiowej danej osoby.

Jak badać zachowania nadmiarowe bez uprzedzeń?

Artykuł kończy się apelem: badacze powinni porzucić model „najpierw teza, potem dowody”, a zamiast tego analizować każde zjawisko w jego unikalnym kontekście. Potrzebna jest otwartość na różne możliwe wyjaśnienia, a także rozwój narzędzi pomiaru, które nie bazują wyłącznie na schematach uzależnień. Autorzy wskazują na konieczność rozróżniania między zaangażowaniem a uzależnieniem. Sugerują także tworzenie modeli teoretycznych, które lepiej odzwierciedlają specyfikę danego zachowania. Tylko wówczas możliwe będzie znalezienie balansu między nadmierną patologizacją a ignorowaniem realnych problemów zdrowotnych.

Rozwój badań nad uzależnieniami behawioralnymi to ważny krok ku lepszemu zrozumieniu ludzkich zachowań. Jednak, jak pokazuje opracowanie, nadmiar uproszczeń może prowadzić do błędnych diagnoz, stygmatyzacji i nieefektywnych interwencji. Kluczowa okazuje się tu postawa badawcza – wolna od uprzedzeń i schematów, skupiona na funkcji, konsekwencjach i indywidualnym kontekście zachowań. Dopiero takie podejście pozwoli trafnie odróżnić normę od patologii.

Źródło:

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S2352853225000124

Zostaw swój komentarz:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mogą Cię zainteresować:

grafika wątroba na niebieskim tle,

Cicha epidemia. WZW nie daje objawów, a z alkoholem to zabójcza mieszanka

młode osoby siedzą na trawie i piją piwo

Inicjacja alkoholowa wśród polskiej młodzieży – niepokojące dane

para siedzi na ławce pod blokiem i pije piwo, alkoholizm, młodzież

Reklamy alkoholu a młodzież: problem systemowy, nie marginalny

Anatomicznie poprawny, świecący mózg spoczywa na odwróconej dłoni, a na niebieskim tle unoszą się iskierki, co symbolizuje inteligencję i zaawansowaną neurologię.

Przełom w leczeniu uzależnień? Stymulacja mózgu (DBS) jako testowa metoda

The owner of this website has made a commitment to accessibility and inclusion, please report any problems that you encounter using the contact form on this website. This site uses the WP ADA Compliance Check plugin to enhance accessibility.