
Prośbą, a może groźbą? Odłączanie komputera to dobry pomysł? W jaki sposób zasygnalizować dorosłej osobie, że stanowczo za dużo korzysta z telefonu i jest to niepokojące? Z psycholożką i certyfikowaną specjalistką psychoterapii uzależnień i współuzależnień Katarzyną Andrusikiewicz rozmawiamy o tym, jak reagować, gdy czujemy, że relacja z telefonem może być groźna.
Uzależniamy się od Internetu, czy od telefonu? W różnych źródłach trafiam na różne nazewnictwo…
Jest tak przede wszystkim dlatego, że mówimy o kilku zjawiskach, które się ze sobą łączą. W dzisiejszym świecie, przy dzisiejszej technologii używamy jednego narzędzia, czyli smartfona, który może powodować kilka różnych uzależnień, a tak naprawdę kilka różnych zjawisk.
Pierwszym jest uzależnienie od Internetu. Drugie zjawisko, jakie obserwujemy, to uzależnienie od smartfona, od telefonu – nazywamy to fonoholizmem. Szybko da się zauważyć, że te zjawiska się ze sobą łączą. Zazwyczaj nie uzależniamy się od funkcji telefonu, którą jest samo dzwonienie – prędzej dotyczy to social mediów czy Internetu, który w tym telefonie mamy. Istnieje również nomofobia, czyli lęk przed utratą smartfona lub rozładowaniem się baterii. Potocznie i chyba najtrafniej mówi się o uzależnieniu od smartfona, chociaż jak widać, pojęcia to mieści w sobie wiele wątków.
Intuicyjnie nasuwa się myśl, że coraz więcej osób może mieć zaburzoną relację ze swoim telefonem. Widać taką tendencję w gabinetach specjalistów?
Zdecydowanie na przestrzeni lat coraz więcej osób zgłasza się w sprawie uzależnień cyfrowych. Szczególnie z uzależnieniem od Internetu i bardzo często koreluje to z uzależnieniem od pornografii lub hazardu. Powszechne staje się również FOMO, czyli fear of missing out, strach przed byciem wykluczonym, przed tym, że coś nas omija.
Kiedy ludzie z takimi problemami zgłaszają się po pomoc?
Zazwyczaj, gdy już odczuwają konsekwencje, gdy są w kryzysie, tracą relacje i pieniądze, ich związki się rozpadają. Trafiają wtedy do psychologa i w ramach zbierania wywiadu okazuje się, że tak naprawdę problemem jest uzależnienie od smartfona. Raczej nie zdarza się tak, że ktoś leży sobie na kanapie, używa telefonu i stwierdza, że chyba to scrolowanie to jego nałóg.
Druga grupa to pacjenci, którzy zgłaszają się pod naciskiem innych osób, bliskich z otoczenia, którzy widzą, że coś się dzieje. Otoczenie zawsze widzi więcej niż same osoby zainteresowane.
Jakie czerwone lampki mogą sugerować, że bliska nam osoba może mieć kłopot z uzależnieniem od telefonu? Co powinno nas niepokoić?
Słowo klucz, zresztą tak jak we wszystkich uzależnieniach, to utrata kontroli. Gdy mówimy o uzależnieniu od smartfona, to będzie to utrata kontroli, chociażby nad czasem, który spędzamy “siedząc w telefonie”. Sklejenie z telefonem i spędzanie z nim coraz więcej czasu jest sygnałem ostrzegawczym. Podobnie jak niepokój, gdy urządzenia nie ma w pobliżu lub się rozładowuje, a my nie mamy opcji, żeby go naładować. Pojawia się wtedy takie nieprzyjemne uczucie, lęk, strach albo wręcz złość, rozdrażnienie, napięcie, frustracja.
Osoba z problemem zaczyna zawalać obowiązki. Chodzi do szkoły lub pracy nieprzygotowana. Długa ekspozycja na migający ekran to z czasem również pogorszenie koncentracji, problemy z pamięci i uwagą. Światło niebieskie emitowane przez urządzenia nie jest dla organizmu neutralne, więc kiedy robimy to w łóżku, to zaburzamy swój sen. To pobudza nasz organizm, więc w sumie najgorsze, co możemy zrobić przed spaniem, to “naświetlanie się” telefonem czy tabletem. Niestety współcześnie wielu zasypia z telefonem w dłoni i chwyta za niego zaraz po przebudzeniu.
Telefony chyba też nie najlepiej wpływają na nasze relacje.
Na pewno niepokojące jest, gdy człowiek zaczyna się izolować, woli zostać w domu, zamiast się spotkać z przyjaciółmi, unika kontaktów na rzecz korzystania z telefonu. Tutaj nieraz pojawia się również uzależnienie od gier online, z których można korzystać na telefonie, a także uzależnienie od patologicznego hazardu. Obecnie nie trzeba już iść do kasyna czy punktu z zakładami bukmacherskimi. Wystarczy jedno kliknięcie.
Czy w związku z tym, że wszyscy korzystamy z telefonów, oznacza to, że wszyscy jesteśmy w grupie ryzyka?
Właściwie, przy dobrych wiatrach, jak to się mówi, uzależnić się może każdy. Jeżeli zadzieje się “odpowiednia” kompilacja różnych wewnętrznych i zewnętrznych zdarzeń, to nawet najbardziej odporna psychicznie i silna osoba może się uzależnić od narkotyków, alkoholu czy telefonu. Pogorszenie stanu zdrowia, kryzys w życiu rodzinnym, utrata ukochanej osoby, problemy finansowe czy zawodowe to sytuacje, które na ogół trudno przewidzieć. Podobnie jak naszą na nie reakcję. Jeżeli w takim momencie zaczniemy praktykować coś, co ma poprawić nam nastrój – poszukamy ukojenia w alkoholu czy telefonie – to jest to bardzo krótka droga do uzależnienia. Chodzi oczywiście o dopaminę, hormon szczęścia. Dlatego tak trudno zrezygnować z tego, co na początku zapewnia nam te “kopy szczęścia”. I dlatego po jednej kostce czekolady sięgamy po kolejną.
Trudno w ogóle nie korzystać z telefonu.
O to właśnie chodzi. Elektronika jest wpisana w naszą codzienność. Wbrew pozorom łatwiej nie pić alkoholu – w tym sensie, że alkohol nie jest czymś, czego potrzebujemy do życia. A telefon to często narzędzie pracy, urządzenie, która pozwala nam utrzymać kontakt z rodziną. Warto jednak przyglądać się temu, co się z nami dzieje, jeżeli do tego smartfona nie mamy dostępu.
Ludzie nawet w kinie i teatrze wyciągają telefony, żeby sprawdzić powiadomienia i odpisać na wiadomości.
Widać to też w restauracjach czy w kawiarniach. Siedzą dwie, trzy osoby i każda ma na stole telefon. A całkowitym kuriozum jest, gdy dwie osoby, teoretycznie na randce, nie spędzają czasu ze sobą, tylko w telefonach. Zastanawiajmy się nad tym, co robimy. Jeżeli telefon jest w naszym życiu na pierwszym miejscu, zniekształca nam rzeczywistość, to jest to poważna czerwona lampka.
Jak zatem reagować, kiedy widzimy, że bliska nam osoba w szkodliwy sposób korzysta z telefonu? Podejrzewam, że na zwrócenie uwagi raczej usłyszymy “przesadzasz, muszę być online z powodu pracy”, a nie: “masz rację, muszę coś z tym zrobić”.
To w ogóle jest bardzo ludzkie, że gdy słyszymy coś dla nas niewygodnego, to reagujemy agresją słowną i od razu negujemy te zarzuty. Stosujemy różnego rodzaju mechanizmy obronne, racjonalizujemy, bagatelizujemy, utrzymujemy, że nie mamy problemu.
To co robić?
Jeżeli obserwujemy u bliskiej osoby problem z używaniem telefonu, to zaproponujmy spotkanie bez telefonu. Spacer, pójście do kawiarni czy do restauracji, ale z zastrzeżeniem, że spędzamy czas razem, nie używamy telefonu. Dla osób, które mają problem z uzależnieniem od smartfona, będzie to bardzo trudne. Albo w ogóle nie dadzą rady. Będą zerkać na telefon, wyciągać go, sprawdzać. To jest ewidentna sytuacja, w której możemy bliską osobę skonfrontować z tematem.
W jaki sposób?
“Widzisz, poprosiłam/poprosiłem, żebyś dwie godziny spędził/spędziła tylko ze mną, bez telefonu i nie jesteś w stanie tego zrobić. Martwię się”. Pamiętajmy tylko, żeby nie testować nikogo w godzinach jego pracy, gdy naprawdę korzystanie z telefonu jest koniecznością. Weźmy pod uwagę dni wolne, weekendy, momenty, gdy telefon nie musi się pojawiać, a jednak się pojawia.
“Widzisz, prosiłam o dwie godziny tylko ze mną, a ty nawet przez te dwie godziny nie jesteś w stanie się powstrzymać i nie korzystać z telefonu”. Może w momencie, kiedy zaczniemy ten problem podkreślać, eskalować, pokazywać bliskiej osobie, to może ona zacznie się kontrolować i bardziej świadomie korzystać z elektroniki. Bo nie samo korzystanie z telefonu jest problemem. Problemem jest to, że my to robimy bardzo często nieświadomie. I przepalamy na telefonie długie godziny z naszego życia, które już nigdy więcej nie powrócą.
Nieraz takie regularne pokazywanie problemu daje rezultat, natomiast w przypadku, gdy mamy do czynienia już z takim poważnym uzależnieniem od smartfonu, nie jesteśmy w stanie wpłynąć na drugiego człowieka. A i on sam już tego nie kontroluje i nie jest w stanie ograniczyć używania telefonu. Najlepiej motywować wtedy taką osobę do skorzystania z pomocy specjalisty. Bardzo często jest tak, że nadmiarowe używanie smartfona jest wierzchołkiem góry lodowej i jest objaw szerszego problemu.
Więc zabieranie telefonu, odcinanie Internetu i wyciąganie kabli to średnie rozwiązanie?
To raczej tylko zaogni sprawę. Unikajmy rozwiązań przemocowych. Lepiej postawić na rozmowę. A jeżeli rozmowa, czy nasze próby pokazania tej drugiej osobie, że coś jednak jest nie tak, nie działają, to nie wstydźmy się korzystać z pomocy specjalistów. I jeszcze chciałabym przypomnieć o jednej kwestii – w kontaktach z osobą uzależnioną bardzo ważne jest konsekwentne stawianie granic. Jeżeli ktoś zawodzi nasze ustalenia, nie dotrzymuje słowa raz, drugi i trzeci, obiecywał, że spędzimy czas bez telefonów, a całe spotkanie spędził przyklejony do ekranu – jasno komunikujmy, że nam to nie odpowiada i nie zgadzajmy się na to. Można powiedzieć, że następnym razem się z taką osobą nie spotkamy. Osoba uzależniona musi doświadczyć konsekwencji. Nie jesteśmy w stanie bezpośrednio wpłynąć na drugą osobę, ale jesteśmy w stanie w sposób pośredni, poprzez zmianę swojego zachowania, wyegzekwować zmiany i zasygnalizować swoje potrzeby. Osoba z problemem może się zreflektować, a może po prostu stracić relację.
Mgr Katarzyna Andrusikiewicz jest psychologiem oraz certyfikowaną specjalistką psychoterapii uzależnień i współuzależnienia (nr 1762) z ponad 10-letnim doświadczeniem zawodowym w pracy klinicznej. Ukończyła studia psychologiczne na warszawskim Uniwersytecie SWPS (ścieżka specjalizacyjna: psychologia kliniczna). Jest też absolwentką Studium Terapii Uzależnień i Współuzależnienia w Instytucie Psychologii Zdrowia.
Mogą Cię zainteresować:

Dodaj komentarz