Kacper ma 21 lat i od 2 lat nie pije alkoholu. Nie bez powodu. Uzależnił się bardzo szybko – zaczął pić w liceum, a w klasie maturalnej trafił na terapię. „Z jednej strony to koszmarny start w dorosłość, z drugiej jednak dziękuję Bogu, że tak to się skończyło” – mówi Jola, mama Kacpra.
Do momentu, w którym chłopak chodził do szkoły podstawowej, wszystko było w porządku. „Kacper był normalnym dzieckiem, nie mieliśmy z nim żadnych większych problemów. Zawsze się śmiałam, że mamy bezobsługowe dziecko” – mówi Jola.
Szkolne standardy
Liceum, do którego Kacper trafił, było szkołą znaną z wysokiego poziomu nauczania i dobrych wyników uczniów na maturze. „Sądziliśmy, że to dla niego dobre miejsce, bo nie chcieliśmy, by marnował czas w przeciętnej szkole. Wiedzieliśmy, że jest wrażliwy, ale nie mieliśmy świadomości, że środowisko prestiżowych szkół jest tak toksyczne, że dzieci żyją i uczą się pod taką presją i płacą za to tak wysoką cenę” – mówi mama chłopaka.
„Kiedy Kacper zaczął liceum, zauważyliśmy, że coraz bardziej się zmienia. Na początku myśleliśmy, że to normalny etap dorastania, że próbuje odnaleźć się w nowym środowisku. Ale z czasem stawał się coraz bardziej wycofany. Znikał na długie godziny, wracał późno, a kiedy był w domu, zamykał się w pokoju. Straciliśmy z nim kontakt.”
Kacper szybko odkrył, że jego nowi koledzy żyją w zupełnie innym świecie niż on sam. Wielu z nich pochodziło z zamożnych domów, gdzie dostęp do pieniędzy i możliwości był czymś oczywistym. „Zacząłem pić, bo inni pili. Nie to, żeby mi się nie podobało. Nikt mnie do tego nie zmuszał. Wszyscy w mojej nowej paczce mieli na wszystko pieniądze – na korepetycje, na drogie ubrania, na wyjścia do klubów” – opowiada Kacper. „Robiłem to, co oni, bo chciałem być jak oni i żeby nie być odrzuconym, żeby do nich pasować. Oni kombinowali, szukali łatwych rozwiązań, by utrzymać się w szkole, a ja… ja po prostu imprezowałem i trzymałem się z nimi, ale nie nadążałem z nauką.”
Pierwsze konsekwencje
Z czasem Kacper zaczął ponosić konsekwencje swojego „imprezowego” stylu życia. Oceny zaczęły spadać, co tylko pogłębiało jego frustrację i poczucie bezsilności. „Wiedziałem, że nie daję rady. Ale nie mogłem się przyznać, ani przed sobą, ani przed rodzicami” – mówi Kacper. „Czułem, że zawiodłem. Że nie pasuję do grupy, ale jednocześnie nie potrafiłem się z niej wyrwać. Byłem w pułapce i czułem, że to moja wina.”
Rodzice Kacpra nie byli świadomi, jak głęboki kryzys przeżywał ich syn. Zauważali zmiany w jego zachowaniu, ale nie potrafili do niego dotrzeć. „Próbowałam z nim rozmawiać, ale zawsze zbywał mnie jakimś półsłówkiem. Coraz rzadziej spędzał z nami czas, a kiedy już z nami był, wydawał się jakby nieobecny, jakby myślami był gdzie indziej” – opowiada Jola. „Zaczęłam się martwić o jego zdrowie psychiczne. Ale alkohol? To nigdy nie przyszło mi do głowy. Myśleliśmy, że może to szkoła go przytłacza, może to kwestia presji, ale nie sądziliśmy, że problem jest aż tak poważny. Kacper dobrze ukrywał skutki swojego imprezowania. Zresztą rzadko przeginał do tego stopnia, byśmy coś zauważyli. To on odczuwał te skutki.”
Oznaki kryzysu widoczne były w ocenach chłopaka. „Bardzo opuścił się w nauce. Dziwiło nas to i niepokoiło, bo jednocześnie nie było w nim już tej ikry do nauki, co kiedyś” – mówi Jola. „Cały czas myślałem o tym w taki sposób, że to moja wina. Czułem się po prostu głupi i słaby i nie umiałem tego zatrzymać.”
Zderzenie ze ścianą
Dzień, w którym rodzice chłopaka dowiedzieli się o skali kłopotów ich syna, nadszedł, gdy Kacper został zatrzymany przez policję za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym. „Policjant powiedział, że Kacper jest na komisariacie, pijany” – wspomina Jola. „To był dla nas szok. Nigdy wcześniej nie widziałam go w takim stanie. Był ledwo przytomny, ledwo mógł ustać na nogach. Byliśmy przerażeni, nie wiedzieliśmy, co robić. Ale wtedy jeszcze nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak poważny jest problem.”
Kacper w żaden sposób nie zaprzeczał temu, co się wydarzyło. Przyznał się nawet, że poza alkoholem na imprezie były jeszcze tabletki, których pochodzenia i nazwy nie znał. „Nigdy ich nie brałem poza tym jednym razem i chyba w jakiś pokrętny sposób dobrze zrobiłem. Mój problem wyszedł na jaw, inaczej sam bym nie zdawał sobie sprawy z tego, co się tak naprawdę dzieje.”
„Myśleliśmy, że to jednorazowy wybryk, że może miał zły dzień, że chciał się jakoś odstresować” – mówi Jola. „Ale sam Kacper przyznał, że ta konkretna impreza to wierzchołek góry lodowej. Nie wiedzieliśmy, co robić, jak go uratować. Poszliśmy do terapeuty, bo czuliśmy, że tracimy kontrolę nad sytuacją” – opowiada Jola. „To tam, po długich rozmowach, po wielu łzach i frustracjach, zrozumieliśmy, że Kacper jest uzależniony. To była najtrudniejsza rzecz, jaką musieliśmy przyjąć do wiadomości.”
Kiedy Kacper zgodził się na terapię, początkowo nie był przekonany, że to coś zmieni. „Na początku myślałem, że to strata czasu. Ale kiedy trafiłem do ośrodka i zacząłem słuchać innych młodych ludzi, którzy opowiadali swoje historie, zrozumiałem, że nie jestem sam” – mówi Kacper. „Wielu z nich przeżywało to samo – presję, chęć dopasowania się, picie, żeby nie zostać odrzuconym. To otworzyło mi oczy. Zrozumiałem, że muszę zacząć walczyć o siebie.”
Lekcja pokory i nadziei
Dziś Kacper jest dumnym abstynentem, studiuje zaocznie język hiszpański, nadal mieszka z rodzicami i pracuje jako kelner. „Kiedyś mi się wydawało, że żeby być spoko, trzeba być w towarzystwie. Trzeba pić i imprezować. Dzięki pobytowi w ośrodku zobaczyłem, że środowiska są różne, że ja po prostu trafiłem do takiego i tyle. Ale dzięki grupie dostrzegłem, że można zupełnie inaczej żyć i że ludzie potem chwalą się swoją trzeźwością, że robią z niej styl życia. Takich ludzi jak ja jest dużo i niektórzy wybrali trzeźwość nawet bez takich brutalnych doświadczeń. To jest super.”
Jola patrzy teraz na przeszłość z perspektywy czasu i zrozumienia. „To była najtrudniejsza lekcja w naszym życiu, ale także najważniejsza” – mówi. „Zrozumieliśmy, jak ogromna presja spoczywa na młodych ludziach w dzisiejszych czasach i jak ważne jest, aby rodzice potrafili dostrzec problemy, zanim staną się one zbyt poważne.”
Dla innych rodziców ma jedno ważne przesłanie: „Nie zapominajcie o sobie, kiedy wasze dzieci mają problemy. Nie próbujcie kontrolować wszystkiego, bo to tylko was zniszczy. My też chcieliśmy chronić Kacpra przed wszystkim, ale zrozumieliśmy, że nie jesteśmy w stanie. Musieliśmy przyznać, że nie nadążamy za tym światem, że musimy zaufać, że nasze dzieci same odnajdą swoją drogę. Pokora, której się nauczyliśmy, pozwoliła nam otworzyć oczy na problem i znaleźć siłę, by mu sprostać.”
Dodaj komentarz