Przejdź do treści głównej
Chłopak przed ekranem komputera gra w gry
23 grudnia 2024

Początki jak zawsze były niewinne. Mały Karol, czasami jak się nudził lub był rozdrażniony, dostawał od rodziców telefon do ręki, by „chwilkę” pooglądać bajeczkę. Jako ośmiolatek posiadał już swój własny telefon – bo czasem przecież trzeba zadzwonić do rodziców np. ze szkoły lub podwórka. Wtedy limit na korzystanie z Internetu był jeszcze ograniczony do dwóch godzin dziennie. Za uzbierane pieniądze zakupił Xboxa oraz dostęp do wielu gier. Rodzice wspierali go w tym przedsięwzięciu. Oczywiście trzeba było także kupić dobry sprzęt w postaci telewizora oraz super fotel gamingowy – żeby wygodnie się grało. Z czym mierzy się dziś Karol? Przeczytaj jego historię.

Karol był zawsze niezwykle towarzyskim dzieckiem, otwartym, uśmiechniętym i chętnym do poznawania świata i ludzi. Niestety pandemia COVID-19 oprócz lekcji zdalnych, które były dla Karola istnym utrapieniem, przyniosła także godziny samotności, przebywania we własnym pokoju (bo przecież na dole pracowali rodzice) oraz pozbawiła ciekawego świata Karola korzystania z wielu możliwości. Ale na szczęście w pokoju był już on – niemal nowiutki XBOX, no i jeszcze tata wykupił dostęp do tych wszystkich gier – roblox, minecraft, fifa – to wszystko w zasięgu ręki! No i rodzice zajęci pracą. I też jacyś tacy przygnębieni, jakby uwięzienie w domu nie było tym, co uwielbiają. Gdzieś zniknęła ich energia i radość życia. I częściej się kłócili.

Tak upływały kolejne miesiące. Coraz bardziej zmęczeni sytuacją rodzice, coraz bardziej samotny i wyalienowany Karol, no i koledzy na „łączach”. To fajnie, że byli. Że tak jak Karol, po zakończonych lekcjach online, mieli mnóstwo wolnego czasu. I mało innych zajęć, i mało rodziców – zupełnie tak jak on.

Po kilku tygodniach stało się to pewnego rodzaju normą. Lekcje zdalne, chwilka odpoczynku, czas na przekąskę i o godzinie 14 wszyscy na stanowiskach, gotowi do wspólnej gry. Czasu było sporo, bo przynajmniej do godziny 17 rodzice nie odejdą od swoich domowych stanowisk pracy, więc nawet nikt nie będzie krzyczał, ani zwracał uwagi. Wprost idealnie! Zwykle około godziny 18 zmęczona mama wołała na obiadokolację. Ale już o 19 prosiła, by Karol poszedł do swojego pokoju, bo ona i tata są zmęczeni. I super, na pewno któryś z kumpli będzie jeszcze przy komputerze. A nawet jeżeli nie, to przecież w pojedynkę też da się grać. Albo obejrzeć coś na YouTubie, najchętniej filmiki o tym, jak wytrawni gracze opowiadają o swoich osiągnieciach i umiejętnościach. Przecież zawsze można nauczyć się czegoś nowego, co się przyda w życiu.

Tak wówczas myślał Karol. Jeszcze wtedy nie zdawał sobie sprawy z tego, jak to wszystko wpłynie na jego dalsze losy. Ten czas, kiedy pandemia powoli odchodziła w niebyt wydawał się bliski. I znowu miało być fajnie. Rodzice wrócili w rezultacie do pracy stacjonarnej. On, Karol do szkoły, do kumpli, do swoich zajęć. Takich jak dawniej. Na pewno wróci do gry w piłkę, będą chodzić jak kiedyś z kolegami po szkole na lody. Niestety tak się nie stało.

Gra w piłkę nie szła mu tak dobrze, jak kiedyś, bo godziny spędzone przez ekranem z paczką chipsów i znikomy poziom ruchu fizycznego spowodowały, że sylwetka Karola nabrała innych kształtów. Biegało się bardzo trudno. I to zmęczenie było jakieś takie dotkliwe. Po kilku treningach powiedział więc rodzicom, że już nie lubi i nie chce grać. Z chłopakami faktycznie fajnie się spotkać w szkole, ale najfajniejsza część dnia cięgle przed nimi. W końcu jak się pospieszą, to tak jak wcześniej wszyscy będą mogli razem rozegrać grę o godzinie 14. Albo dwie, albo trzy. Zależy od tego kiedy rodzice wrócą do domu.

Pewne rzeczy pozostały niezmienne. Wieczorem mama wołała na kolację, po której Karol brał szybki prysznic i znowu miał tzw. czas wolny. Mama przecież jeszcze musiała posprzątać dom, albo poprasować ubrania, tata wyjść z psem na długi spacer albo obejrzeć jakiś mecz. A on Karol – znowu mógł bezkarnie grać w swoje ulubione gry. Z kolegami albo w pojedynkę. W zasadzie każda z tych form spędzania czasu dawała równie dużą przyjemność. Po godzinie 22 faktycznie bolały go już oczy od patrzenia w ekran i dłonie od trzymania padów. To znak, że nadchodzi pora spania. Przecież rano trzeba wstać do szkoły.

Tak mijały kolejne tygodnie i miesiące. Karol był już w następnej klasie. I nagle na rodziców, jak grom z jasnego nieba, spadła wiadomość, że syn może nie dostać promocji. Oceny Karola znacząco odbiegały od średniej klasy. Taką informację otrzymali od wychowawcy na zebraniu szkolnym. Żeby było mało, zostali poinformowani, że Karol ma bardzo dużą absencję i w żaden sposób nie angażuje się w sprawy klasy.

Chłopiec, który przed pandemią był wzorowym uczniem, dobrym sportowcem, świetnym kompanem do zabaw szkolnych, nagle stał się dzieckiem zagrożonym nieprzejściem do następnej klasy szkoły podstawowej, wycofanym, zagubionym, rozkojarzonym i od miesięcy nie ćwiczącym na lekcjach wychowania fizycznego. Na indywidualne spotkanie z mamą Karola przyszedł także pedagog szkolny, który sugerował, że być może syn zbyt wiele czasu spędza na grach i to jest przyczyna jego problemów szkolnych i nie tylko szkolnych. Oczywiście mama zaprzeczyła stanowczo, uznała, że przecież codziennie widzi syna, w domu zachowuje się normalnie i nie widzi żadnych zagrożeń w postaci nadmiaru bodźców wynikających z gier.

Niestety Karol nie uzyskał promocji do kolejnej klasy. Ilość zagrożeń była tak duża, że nie udało mu się poprawić ocen. I chyba nawet nie specjalnie mu na tym zależało. W końcu żył tak, jak lubi. I to było najważniejsze. Rodzice jednak zaczęli mu się uważniej przyglądać. Mimo zaprzeczenia mamy, sytuacja w jakiej znalazł się ukochany syn, wzbudziła duży niepokój w rodzinie. Samemu Karolowi też chyba było trochę przykro, że będzie zmuszony powtarzać klasę.

Któregoś dnia poprosił rodziców o rozmowę. Wyznał, że nie potrafi myśleć o niczym innym oprócz grania, że nie interesuje go nauka, a nawet jeśli chcę się do niej zmusić, jego myśli są nieustannie gdzieś indziej. Że od rana wyczekuje powrotu ze szkoły, żeby móc wygodnie zasiąść w swoim fotelu i zatopić się w krainie gier. Że nie specjalnie pamięta o tym, że warto coś zjeść, wyprowadzić psa czy sprzątnąć pokój. I że tak naprawdę marzył o karierze piłkarza i jest mu ciężko z tym, że ją zaprzepaścił. Rodzice wysłuchali tego, co ma do powiedzenia. Tata był zły, mama poradziła tylko: „ synku, to nie graj tyle”.

Historia Karola pokazuje, jak ważne jest podnoszenie świadomości społecznej, czym jest uzależnienie od gier komputerowych. Jak młody człowiek uwikłany w sytuacje, na które często nie ma wpływu, pozbawiony opieki i chęci pomocy najbliższych, ponosi dotkliwe konsekwencje uzależnienia. Jak często jest w tym osamotniony, niesłuchany i nierozumiany.

Szczęśliwie Karol, w ostatniej chwili sam udał się do psychologa szkolnego, który małymi krokami pokazywał chłopcu, że można inaczej, że są narzędzia do walki w sytuacji uzależnienia, że nie jest z tym sam. Powoli udawało mu się podźwignąć z trudnej sytuacji, w jakiej się znalazł. Powoli zaczął dostrzegać inne strony życia, odbudowywać relacje i cieszyć się otaczającym światem, tym spoza ekranu. W rezultacie stawał się dawnym Karolem, którego lubił i cenił.

Zostaw swój komentarz:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mogą Cię zainteresować:

Tiffany Jenkins, autorka książki "Na haju"

Na haju. Szokująca historia pewnej ćpunki – Rozmowa z Tiffany Jenkins

mężczyzna podnosi ręce do góry na tle zachodu słońca, zwycięstwo

„Na trzeźwo mam energię i chęć, żeby doceniać moją nową rzeczywistość”

załamany mężczyzna zakrywa rękoma twarz

„Nie myślałem o sobie jak o osobie uzależnionej”. Historia Krzyśka

Matka i dziecko trzymają się za ręce

Cienie macierzyństwa. Historia Magdy uzależnionej od opioidów

The owner of this website has made a commitment to accessibility and inclusion, please report any problems that you encounter using the contact form on this website. This site uses the WP ADA Compliance Check plugin to enhance accessibility.