Przejdź do treści głównej
Pływaczka na basenie w stylu kraul
10 grudnia 2024

– Część osób, które poznałam na terapii i tych, które jeszcze na terapię nie trafiły, mówi o sobie, że ma trudną relację z jedzeniem. Pod tym pojęciem kryją się różne trudności. Kompulsywne objadanie się słodyczami po nocach, unikanie pokarmów w określonych kolorach lub „klasyczna” anoreksja czy bulimia. Jak i jest mój problem? Nie znoszę jeść, nie mogę patrzeć na jedzenie, każdy kęs powoduje u mnie wstręt. A jednocześnie wiem, że muszę – swoją historią dzieli się Marysia, instruktorka pływania.

– Sport od zawsze odgrywał w moim życiu ważną rolę. Od kiedy pamiętam wspólnie z rodziną aktywnie spędzaliśmy czas. Pochodzę z małego miasta, rodzice byli nauczycielami wychowania fizycznego i niezwykle ciążyła im ta rola. Choć sami kochali sport i mieli frajdę z jego uprawiania i nauczania, na nas – mnie i moją siostrę – przerzucili cały ciężar bycia fit. Wtedy tego nie widziałam, ale teraz zdecydowanie jest to dla mnie jasne. Oczywiście nie robili tego celowo. Ale konsekwencje, jakie to miało dla mnie do niedawna i jakie ponoszę do dziś, są znaczące.

Początki problemów

Marysia jest obecnie instruktorką pływania w jednej z prywatnych szkół sportowych w dużym mieście. Jak podkreśla, szkoła przykłada ogromną wagę nie tylko do samych treningów, ale traktuje dzieciaki holistycznie. Skupia się też na ich diecie, podejściu do żywienia i dobrostanie psychicznym. Czyli wszystkim tym, czego jej samej zabrakło.

– Kocham moją pracę, bo mam poczucie, że moja wiedza i doświadczenie w połączeniu z całym zapleczem innych członków kadry uchronią dzieciaki marzące o zawodowym uprawianiu sportu przed kryzysem. Ja nigdy o zawodowstwie nie myślałam. Pływanie było moją odskocznią i moim wybawieniem. Kiedy miałam 8 lat złamałam nogę. To chyba moje pierwsze wspomnienie znad talerza. Leżę pod kocem, obłożona poduszkami, przede mną taca i jakieś parujące kluseczki, na które totalnie nie mam ochoty. Byłam zawsze aktywnym dzieckiem, ruchliwym, wcinałam owoce i warzywa, nierzadko w biegu. Teraz zostałam uziemiona, odcięta od koleżanek, roweru i tuczona tłustymi posiłkami. Dokładnie tak to wtedy czułam. Że jestem tuczona. Co słyszałam? Jedz, szybciej wyzdrowiejesz. Musisz jeść, żeby mieć siłę i wszystkie inne klasyczne zwroty wokół jedzenia.

Pływanie stało się dla Marysi ucieczką. Zaczęło się od rehabilitacji osłabionej po złamaniu nogi.

– Szybko okazało się, że nie można pływać bezpośrednio po jedzeniu. Totalnie nie rozumiałam wtedy, jakie mogłyby być tego konsekwencje. Natomiast podobało mi się, że wystarczy kilka słupków marchewki i mogę iść do wody. Natomiast koniec treningu oznaczał jedzenie – znów tłuste, duże posiłki, które miały mi pomóc wrócić do zdrowia. Nie powiedziałabym, że już wtedy pływanie było moją totalną zajawką, natomiast stanowiło jedyną opcję uniknięcia takiego jedzenia. Szybko jednak okazało się, że ma jeszcze inne plusy. Choćby odcinanie głowy od słuchania rodziców i ich przekonań. Udało mi się dostać do szkółki pływackiej, zaczęłam jeździć na zawody. Nikt wtedy nie słyszał o dietetykach sportowych czy psychodietetykach. Intuicyjnie uciekałam w katorżnicze treningi, żeby najpierw móc zjeść coś lekkiego, a po zjedzeniu tego bardziej kalorycznego – spalić.

Wchodząc w wiek dojrzewania na Marysi ciążyła jeszcze większa presja – rośniesz, więc musisz jeść – słyszała.

Okłamywanie samej siebie

– Wtedy zaczęło się moje oszukiwanie. Kłamałam, że jadłam kolację u przyjaciółki, a jej mamie mówiłam, że dziękuję i zjem w domu. Wierzyła, bo tłumaczyłam się specjalną dietą dla sportowców, bogatą w białko. Wymyślałam alergie i przeróżne historie, z których większość nie była prawdziwa. Okazało się jednak, że potrzebuję sił, żeby pływać i nie mogę całkiem zrezygnować z jedzenia. To chyba było dla mnie najtrudniejsze.

Wiedziałam, że nie chcę patrzeć na talerz, zwłaszcza ten, na którym leży dużo pokarmu. A jednocześnie mój organizm domagał się kalorii, żeby mieć siłę pływać. Chciałam zrobić przerwę od basenu, ale rodzice już wtedy byli przekonani, że sport jest moim przeznaczeniem. I – oczywiście – mogę wymienić wodę na coś innego – bieżnię, gimnastykę. Była to jednak opcja, w której trener byłby bliżej, mówił do mnie bezpośrednio – basen dawał tę ucieczkę, więc zafundowałam sobie chwilę przerwy i wróciłam do pływania – z wyrzutami sumienia. Czułam, że przez ten krótki czas przytyłam. Moje ciało się zmieniało – nie wiedziałam, które krągłości są naturalne, a które niemile widziane. Rodzice lustrowali mnie wzrokiem, mówili, że masa jest ważna, bo przerabia się ją na mięśnie.

Napięcie na talerzu

Wiek nastoletni przyniósł pewne odprężenie – rodzice nie wmuszali w Marysię jedzenia, ufali, że skoro osiąga dobre wyniki sportowe, to dobrze ją nauczyli dbać o własne ciało.

– Dla mnie wtedy osiągnięcie dobrych wyników równało się z brakiem kontroli jedzeniowej. Można to nazwać swego rodzaju motywacją przez lęk. Wiedziałam, że dopóki idzie mi nieźle rodzice nie będą zaglądać mi w talerz.

Początkowo Marysia usprawiedliwiała trudności z jakimi się mierzy dojrzewaniem – krwawienie z nosa, wypadające włosy, zanik miesiączki.

– Mama zaniepokoiła się, że to od zbyt intensywnych treningów i chyba po raz pierwszy nie próbowała uratować mojego stanu „dobrymi posiłkami”, a zabrała mnie do pediatry. Szczerze mówiąc – jestem wdzięczna i mamie i Pani doktor. Pediatrze za to, że była czujna, dobra i zauważając, że coś jest nie tak poprosiła mamę, aby zostawiła nas same w gabinecie. Mamie z kolei za to, że nie protestowała.

Wtedy chyba po raz pierwszy w swoim życiu od czasu złamania nogi powiedziałam komuś z czym się mierzę w obszarze jedzenia i jak bardzo jestem zmęczona codziennym funkcjonowaniem w takim napięciu. Nie nakrzyczano na mnie, nie skrytykowano mnie, a przede wszystkim nie usłyszałam, że muszę jeść więcej. Obiecałam Pani doktor, że o siebie zadbam i będę jej słuchać, pod warunkiem, że nie powie mamie. Miałam prawie 18 lat i choć minęła od tego czasu już prawie dekada, wciąż jest jedną z osób, którym jestem najbardziej wdzięczna do dziś.

Terapia zaburzeń odżywiania

Pod wpływem pediatry Marysia trafiła na grupę psychoedukacyjną dla dzieci i młodzieży, której celem było budowanie świadomości na temat zrównoważonego odżywiania.

– Uważam, że wtedy najlepszym rozwiązaniem było potencjalnie wysłanie moich rodziców na takie spotkania, ale oni wypierali w ogóle istnienie problemów z odżywianiem, zwłaszcza wśród sportowców, a najbardziej u własnej córki. Już na pierwszym roku studiów na AWF zapisałam się na warsztaty żywieniowe i całkiem szybko zgłosiłam się również do psycholog pracującą ze sportowcami. Kiedy trafiłam na grupę terapeutyczną, miałam już ogromną świadomość i wiedzę na temat zaburzeń na tle jedzeniowym. Proces terapeutyczny był bardzo bolesny. Niektóre jego elementy kłują mnie do dziś. I do dziś spotykając się ze specjalistą – choć bardziej w kontekście mierzenia się z wyzwaniami zawodowymi – przepracowuję swoje trudności.

Myślę, że wyzwolenie się z uzależnienia które nie jest „potrzebne” jest dużo prostsze, niż wyrwanie się z sideł jedzenia, bez którego nie można się obejść. Czy zdarzają mi się „wpadki” – zdecydowanie tak. Niemożność całkowitego odejścia od tej substancji jest nieustającym procesem i ciężką walką. Każdy posiłek jest konfrontacją – ale nie dam się. Będę dawała przykład innym i nie pozwolę, aby dzieciaki przechodziły przez to, co ja. Gdybym tylko nie musiała jeść… ale w końcu każdy dźwiga takie ciężary, jakie jest w stanie unieść.

Zostaw swój komentarz:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mogą Cię zainteresować:

Tiffany Jenkins, autorka książki "Na haju"

Na haju. Szokująca historia pewnej ćpunki – Rozmowa z Tiffany Jenkins

mężczyzna podnosi ręce do góry na tle zachodu słońca, zwycięstwo

„Na trzeźwo mam energię i chęć, żeby doceniać moją nową rzeczywistość”

załamany mężczyzna zakrywa rękoma twarz

„Nie myślałem o sobie jak o osobie uzależnionej”. Historia Krzyśka

pijana kobieta leży na podłodze impreza alkohol narkotyki

„Chciałam im zaimponować, a prawie straciłam życie”. Historia Sylwii

The owner of this website has made a commitment to accessibility and inclusion, please report any problems that you encounter using the contact form on this website. This site uses the WP ADA Compliance Check plugin to enhance accessibility.