
Psychoterapia to dla wielu ratunek, światełko w tunelu, a czasem nawet ostatnia deska ratunku. To skuteczne narzędzie w leczeniu m.in. uzależnień. Jednak, co jeśli pacjent “nie potrafi żyć” bez spotkań z terapeutą? Co, jeśli poza grupą wsparcia czy w gabinecie nie czuje się sobą, nie czuje się bezpieczny? Czy od terapii też można się uzależnić?
Kiedy pomoc zamienia się w potrzebę
Są tacy, którzy bez uczestnictwa w grupie wsparcia, czują się zagrożeni. Są i tacy, którzy do terapeuty chodzą latami i nie potrafią bez konsultacji podjąć żadnej życiowej decyzji. Czy tak powinna wyglądać terapia?
Zacznijmy od tego, że relacja z terapeutą potrafi być bardzo silna. W końcu to ktoś, kto słucha, nie ocenia, jest uważny, empatyczny, wspierający. Dla osoby z trudną historią relacji, to często pierwsze doświadczenie takiego rodzaju więzi. I tu pojawia się ryzyko: pacjent może poczuć, że tylko przy terapeucie potrafi funkcjonować. Że tylko ta relacja daje mu poczucie sensu, bezpieczeństwa i równowagi.
Psychologowie mówią wtedy o „zależności od terapii”. Choć nie jest to oficjalna jednostka diagnostyczna, to badania pokazują, że zjawisko istnieje. W niemieckim badaniu opublikowanym w Frontiers in Psychiatry (2020), aż 18 proc. pacjentów przyznało, że czuje silne “uzależnienie” od terapeuty – postrzegając go jako najważniejszą osobę w swoim życiu.
Sojusz terapeutyczny: fundament czy pułapka?
Relacja terapeutyczna, zwana fachowo „sojuszem terapeutycznym”, to jeden z najważniejszych czynników skutecznej terapii. Składają się na nią: zaufanie, wspólne cele i zgoda na metody pracy. Jak wykazali Flückiger i wsp. (2018), siła tego sojuszu przewiduje skuteczność terapii lepiej niż konkretna metoda terapeutyczna. Potwierdziły to również analizy Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego.
Co ciekawe, badania również pokazują, że nieporozumienia i kryzysy w relacji terapeutycznej (tzw. „ruptures”) są… korzystne – o ile zostaną naprawione. Naprawa pęknięcia wzmacnia relację bardziej niż bezkonfliktowa terapia. To właśnie w tych trudnych momentach testuje się, czy pacjent naprawdę potrafi budować zdrową, dorosłą relację. Metaanalizy potwierdzają, że naprawa „pęknięcia” wpływa pozytywnie na efekty terapii.
Ale nawet to, co leczy, może zacząć działać w drugą stronę. W polskim badaniu z 202 roku, pokazano, że zbyt silna zależność od terapeuty – zwłaszcza w oczach pacjenta – może wiązać się z mniejszą poprawą objawów i trudnością w zakończeniu terapii. Warto zauważyć, że ocena relacji przez pacjenta była lepszym wskaźnikiem efektów niż ocena terapeuty czy zewnętrznego obserwatora.
Narzędzie WAI: jak mierzy się relację w terapii?
Aby ocenić jakość relacji terapeutycznej, badacze i praktycy posługują się narzędziem zwanym WAI – Working Alliance Inventory. Zostało ono opracowane przez Horvatha i Greenberga w 1989 roku i składa się z trzech kluczowych skal: cele, zadania i więź. WAI istnieje w wersji dla pacjenta (WAI-PC) i dla terapeuty (WAI-PT), a także w wersji skróconej.
W Polsce narzędzie zostało zaadaptowane i psychometrycznie sprawdzone – m.in. przez zespół badaczy z Akademii Pedagogiki Specjalnej. Używa się go zarówno w badaniach naukowych, jak i coraz częściej w praktyce klinicznej – zwłaszcza w terapii systemowej i psychoterapii uzależnień.
Podejście do relacji w różnych nurtach terapii
Każdy nurt psychoterapii inaczej rozumie relację pacjent–terapeuta:
- Psychoterapia psychodynamiczna traktuje relację jako pole przeniesienia emocji z przeszłości (np. z relacji z rodzicami). Zależność emocjonalna jest oczekiwana i potrzebna, ale musi być analizowana i przekształcana.
- Terapia poznawczo-behawioralna (CBT) dąży do możliwie szybkiego usamodzielnienia pacjenta. Relacja jest ważna, ale bardziej jako bezpieczne środowisko do nauki nowych strategii.
- Terapia humanistyczna (np. Gestalt, egzystencjalna) zakłada autentyczne spotkanie osób. Relacja jest często celem samym w sobie – ma być prawdziwa, oparta na empatii, autentyczności i akceptacji.
- Terapia schematów dopuszcza silne emocjonalne przywiązanie (tzw. „ogrzewająca relacja naprawcza”) – ale tylko po to, by wzmocnić zdrowe części osobowości i w końcu odejść od zależności.
- Logoterapia (Viktor Frankl) widzi relację jako spotkanie osób. Terapeuta nie jest „naprawiaczem”, lecz towarzyszem odkrywania sensu. Jak mówi dr Roman Sołecki, certyfikowany logoterapeuta, psychoterapeuta uzależnień, współautor książki “Terapia sensem. Znajdź odpowiedzi na najważniejsze pytania”: „Logoterapia nie jest spotkaniem techniki z objawem, lecz osoby z osobą”. Taka relacja ma prowadzić do odkrycia sprawczości, autonomii i głębokiej samoświadomości.
Leczenie rozmową
“Obecnie prowadzę osobne zajęcia z logoterapii, na których pracujemy stricte logoterapeutycznie i wiem, że pacjenci bardzo na nie czekają. Często też słyszę, że dopiero podejście logoterapeutyczne przyniosło odpowiedzi na pytania, z którymi pacjenci szli przez całe swoje leczenie” – mówi dr Roman Sołecki.
„Mam pacjenta, który powiedział, że od zawsze jego wartością jest wolność, a nigdy wolny nie był. (…) Więc pokazałem mu, że gdyby nie był wolny i to uzależnienie zdecydowałoby za niego, to nie byłoby go na zajęciach. To było mocno konfrontujące. Ten mężczyzna pierwszy raz w życiu dostrzegł, że swoją najwyższą wartość realizuje nieświadomie odkąd podjął decyzję o leczeniu.” – opowiada dr Sołecki.
W tym nurcie wpływ stylu pracy terapeuty na doświadczenie pacjenta wskazuje na zaangażowanie i więź, która sprawia, że pacjenci wracają i otwierają się głębiej. Głębiej też patrzą na życie i swoje doświadczenia. Logoterapia bazuje na odkrywaniu sensu, co buduje solidne fundamenty we wszystkich obszarach.
“W leczeniu uzależnień kluczowe jest pokazanie, że abstynencja czy trzeźwość to środek do większego celu, a nie cel sam w sobie. Gdy pacjenci odkrywają, że ich wysiłek ma głębsze znaczenie, ich motywacja zyskuje nową jakość. (…) Rozważania o sensie życia i realizowanie wartości od najmłodszych lat to także forma ochrony wewnętrznej siły i zdolności do radzenia sobie z trudnościami. Logoterapia traktuje każdego człowieka całościowo, uznając jego duchowość – nawet jeśli nie wierzy on w wyższą siłę” – mówi dr Roman Sołecki.
Co to jest dobra terapia
Muzyk Brian Wilson z The Beach Boys był pod opieką kontrowersyjnego terapeuty Eugene’a Landy’ego, który zarządzał niemal całym jego życiem. Granice relacji zostały zatarte. Interweniował sąd.
Na szczęście w rzeczywistej terapii takie sytuacje są rzadkością. Większość terapeutów – dąży do budowania relacji, która wzmacnia autonomię pacjenta. W dobrze prowadzonej terapii chodzi o to, by wyszedł z gabinetu silniejszy. By proces terapeutyczny sprawił, że pacjent sam sobie będzie potrafił dawać wsparcie.
Dobrze prowadzona psychoterapia dąży do tego, by… się zakończyć. Celem nie jest stworzenie zależnej relacji, lecz rozwinięcie w pacjencie zasobów potrzebnych do samodzielnego życia. Tak, można się „uzależnić” od terapii – zwłaszcza wtedy, gdy pacjent nie dostaje w życiu innych form wsparcia i relacji. Ale dobrze prowadzona terapia temu zapobiega. Jej celem nie jest przecież wieczna obecność terapeuty w życiu pacjenta, tylko nauczenie go, jak stawać się swoim własnym przewodnikiem.
Dodaj komentarz