
Na początku nic nie zwiastuje nadchodzącego piekła nałogu. Niewinne palenie „trawki” ze znajomymi czasem jednak kończy się pułapką w postaci tzw. narkotyków twardych. Od nich dużo trudniej się uwolnić. Cienką granicę pomiędzy jednym a drugim przekroczył Darek, bohater tej historii. Jego walka z nałogiem skończyła się pobytem w szpitalu psychiatrycznym, do którego zgłosił się pod wpływem namowy rodziny, po kolejnym ciągu narkotykowym.
Darek pochodzi z małej lubelskiej wsi. Zawsze słyszał, że był „zasadniczo dobrym chłopakiem”. Może nie bardzo chciało mu się uczyć, ale za to odkąd skończył 15 lat cała rodzina mogła na niego liczyć. Chętnie pomagał rodzicom w gospodarstwie, zajmował się zwierzętami, często także wspierał mieszkające nieopodal wujostwo w różnych przedsięwzięciach, jeśli tylko zachodziła taka potrzeba. We wsi oraz okolicznych miejscowościach miał wielu znajomych, bliższych i dalszych. Zawsze rozmowny, towarzyski, otwarty i uśmiechnięty. Zawsze proszony choćby o drobną przysługę z radością oferował swoją pomoc.
Kiedyś po wyświadczeniu pomocy jednemu ze znajomych, otrzymał propozycję z jaką nigdy dotąd się nie spotkał. Początkowo nic nie wzbudziło jego podejrzeń, ponieważ znajomy w ramach podziękowania zaprosił go na imprezę urodzinową. Natomiast podczas jej trwania został poczęstowany marihuaną. Na początku wzbraniał się przed spróbowaniem, mając świadomość, że to nie zwiastuje nic dobrego, ale w rezultacie uległ pokusie. Stan, jaki wówczas osiągnął, był nieporównywalny z niczym. Poczuł ogromną ulgę, zapomniał o wszystkich zmartwieniach, stał się jeszcze bardziej rozmowny i towarzyski. Traktował to w kategoriach eksperymentu, doświadczenia. Wtedy jeszcze nie wiedział, że ten stan osiągnął nie po raz ostatni.
Kolega z imprezy, Maciek, w oka mgnieniu stał się jednym z najbliższych kolegów Darka. Odtąd każdą wolną chwilę młodzi mężczyźni spędzali razem koncentrując się na różnych aktywnościach. Niestety jedną z tych „aktywności” było coraz częstsze używanie marihuany. Dla zabawy, dla odwagi, dla towarzystwa. Darek już się nie opierał, ponieważ bardzo polubił ten stan, ale wtedy jeszcze każdorazowo udawało mu się wrócić na dobre tory. Któregoś dnia na jedną z imprez Maciek przyniósł amfetaminę. Z lekkim niepokojem, ale także wtedy Darek postanowił zobaczyć, jak tym razem zmieni się jego stan, co poczuje.
Stan po amfetaminie okazał się jeszcze przyjemniejszy. Wydawało mu się, że może wszystko! Chłopak wprowadzał się w niego coraz częściej. I nawet przestał potrzebować do tego towarzystwa. Odtąd zaczęły się poważne problemy Darka. Szybko okazało się, że Maciek jest dealerem narkotykowym i stąd posiadał łatwy dostęp do każdego rodzaju substancji psychoaktywnych. Próbował namówić chłopaka, by ten także wszedł w „biznes”, ale Darek już wówczas nie był w stanie normalnie funkcjonować.
Z czasem pojawiły się także inne narkotyki, w tym kokaina. W szybkim czasie, Darek, z zaradnego, uśmiechniętego chłopaka popadł w potężne sidła nałogu i większość odziedziczonych po dziadkach środków przeznaczał na zakup narkotyków. Zresztą zawsze mógł liczyć, że Maciek potraktuje go „ulgowo”.
Niedługo potem Darek stracił znajomych, odwróciła się od niego także część rodziny. Zawsze mógł jednak liczyć na rodziców, którzy z rozpaczą obserwowali, co dzieje się z ich jedynakiem. Były poważne rozmowy, był płacz matki, były groźby przymusowego leczenia. Niestety zawsze kończyło się tak samo.
Dariusz obiecywał poprawę, przez kilka dni był „czysty”, po czym oddawał się temu, co stanowiło sens jego życia – nałogowi. Któregoś dnia matka znalazła syna wycieńczonego do granic możliwości, był słaby, blady, w torsjach. To był ten moment, kiedy Dariusz był w tak złym stanie, że lament i błaganie matki przyniosło rezultat. Wyraził zgodę na umieszczenie go w szpitalu psychiatrycznym. Wiedział już wtedy, że sam sobie nie poradzi, choć bardzo chciał odzyskać dawne życie.
Rodzice w 10 minut spakowali Darka i udali się do najbliższego szpitala psychiatrycznego. To była jedyna szansa na uzyskanie opieki psychiatrycznej oraz możliwości zdrowienia ich syna. W szpitalu nie było oddziału dedykowanego tylko osobom uzależnionym od narkotyków. Dariusz zetknął się tam z ogromem cierpienia ludzkiego, tragedii i przykrych sytuacji. Łóżka obok niego zajmowały osoby, które bywały bardzo agresywne i wymagały izolacji. W szpitalu przebywały także osoby uzależnione od leków, cierpiące na zaburzenia i choroby psychiczne.
Dariusz uzyskał w szpitalu pomoc i opiekę, udało mu się wyciszyć emocje i dojść do jako takiej fizycznej i psychicznej równowagi, ale bardzo chciał wrócić do domu. Codziennie dzwonił do rodziców z płaczem i mówił, jak bardzo nie chce być w szpitalu, jak tęskni. Miał jednocześnie świadomość, że jedynie pobyt w szpitalu nie rozwiąże jego problemów. Wiedział, że po wyjściu pojawi się głód narkotykowy, z którym zmagał się będąc także w placówce, i Maciek, który na pewno chętnie zaoferuje mu nowy towar. Widział, jak wielką nadzieję jego pobyt w szpitalu przyniósł rodzicom. Nie wiedzieli wiele na temat mechanizmów uzależnienia, ale bardzo chcieli żeby ich syn szukał pomocy.
Darek, jeszcze będąc w szpitalu, uzyskał informacje na temat podjęcia kroków niezbędnych do rozpoczęcia właściwego specjalistycznego leczenia. Poprosił rodziców o umówienie do lekarza psychiatry w celu uzyskania skierowania do ośrodka leczenia uzależnienia od narkotyków i niezwłocznie po opuszczeniu szpitala rozpoczął swoją wyboistą i długą drogę do zdrowienia. Dał sobie szansę na odzyskanie swojego życia, a rodzicom na spędzenie być może ostatnich lat w spokoju.
Mogą Cię zainteresować:

Dodaj komentarz