Przejdź do treści głównej
Dwóch chłopców siedzących i patrzących w dal
4 grudnia 2024

Krystyna samotnie wychowuje dwóch synów – 17-letniego Michała i 12-letniego Adama. Ojciec chłopców odszedł, gdy byli mali. Wyjechał za granicę i zerwał kontakt z rodziną zakładając nową. Mimo ciężkiej pracy i poświęceń, życie rzuciło jej kolejne wyzwanie – uzależnienie starszego syna od marihuany.

Codzienność zawsze wyglądała podobnie. Krystyna jest pielęgniarką w dużym mieście na południu Polski. Praca zmianowa, jak wszystko, ma swoje plusy i minusy. Niewątpliwie jednak sprawiła, że chłopcy szybciej niż ich rówieśnicy stali się samodzielni.

„Praca na zmiany jest i zawsze była wyzwaniem. Często wracam do domu późno w nocy lub muszę wychodzić wcześnie rano. Kiedy chłopcy byli mali, dużo energii zabierało mi zorganizowanie im opieki, pomoc w porannym wyprawieniu się do szkoły. Wsparciem dla mnie była moja mama i sąsiadka, na które zawsze mogłam i nadal mogę liczyć.” – mówi Krystyna. „Moje życie właściwie koncentruje się wokół synów i było tak zawsze. Czasem czuję się przytłoczona – praca, dom, opieka nad chłopcami. Ale staram się być obecna, kiedy tylko mogę. Nawet jeśli jestem zmęczona po dyżurze, staram się spędzać czas z Michałem i Adamem, rozmawiać z nimi, być z nimi. Staram się być dla Michała i Adama jak najlepszą matką, mimo wszystkich trudności” – mówi.

Początek problemów

Michał zawsze był energicznym chłopcem, pełnym życia i pomysłów. „Zawsze lubił być w centrum uwagi, miał mnóstwo znajomych, był duszą towarzystwa. Inicjował spotkania, miał dar integrowania grupy.” – wspomina Krystyna. Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy Michał poszedł do szkoły średniej. Nowe środowisko, presja rówieśników i chęć eksperymentowania – jak podkreśla jego mama – to były elementy, które go przytłoczyły.

„Na początku to były tylko drobne incydenty – spóźnianie się do domu, kłamstwa, zmieniające się nastroje. Myślałam, że to zwykły nastoletni bunt. Ale potem zaczęłam znajdować w jego pokoju podejrzane przedmioty, zauważać, że znika mi z portfela coraz więcej pieniędzy” – opowiada Krystyna. „Michał stał się zamknięty, agresywny, a jego oceny w szkole gwałtownie spadły. Zaczęłam podejrzewać, że coś jest bardzo nie tak. Oczywiście miałam myśli, że to wszystko przez moje samodzielne macierzyństwo, miałam pretensje do ojca chłopców i jednocześnie lęk, że młodszy Adam będzie mógł się jakoś „zarazić”. Bo przecież to on jest tym wrażliwym, skrytym i zamkniętym w sobie chłopcem.”

Poszukiwanie pomocy

Krystyna zrozumiała, że Michał może być uzależniony od narkotyków, gdy znalazła w jego pokoju przedmioty charakterystyczne dla palenia marihuany. „Poczułam, jakby świat mi się zawalił. Nie wiedziałam, co robić, gdzie szukać pomocy. Nie miałam żadnego doświadczenia z narkotykami, nie wiedziałam, na ile to poważne, miałam wizje tego, w którą stronę wszystko się potoczy…” – mówi ze łzami w oczach. „Zaczęłam od rozmów z nauczycielami, psychologami, terapeutami. Chciałam znaleźć sposób, by do niego dotrzeć, by go uratować.”

Krystyna podjęła wszelkie możliwe kroki, aby znaleźć odpowiednią pomoc dla Michała. „Szukałam terapii, programów wsparcia, rozmawiałam z innymi rodzicami, którzy przeżyli podobne historie. Zrozumiałam, że muszę być dla Michała wsparciem, a nie wrogiem. To było trudne, bo czułam się bezsilna i przerażona. Miałam ochotę wykrzyczeć mu, czy nie ma świadomości co może się stać? Czy nie ma wyobraźni, żeby pomyśleć chociaż przez chwilę, z czym to się wiąże? Czy wie, ze robi sobie krzywdę? I w ogóle dlaczego robi to sobie, mi, Adasiowi i całej naszej rodzinie. Co mu to daje…”

Walka o synów

Krystyna przyznaje, że dała sobie dużo uważności i ciepła w tym czasie, by oswoić się z nową sytuacją. By przetłumaczyć sobie i poczuć, że najlepszym wsparciem i pomocą dla syna będzie iść obok niego i towarzyszyć mu w procesach, które się zadziewają. Krystyna zaczęła stopniowo spędzać więcej czasu z Michałem, starając się zrozumieć jego świat. „Chciałam, żeby wiedział, że jestem zawsze obok niego, że nie jest sam. Zaczęliśmy razem chodzić na spacery, gotować, oglądać filmy. Próbowałam odbudować naszą więź, która wydawała się zanikać pod wpływem narkotyków. Ale pewnie też mojej pracy, zmęczenia. Wiem, że nie mogę się obwiniać, ale wciąż nie do końca jeszcze potrafię. Terapia, w której jesteśmy jako rodzina, jest dla mnie bardzo pomocna.” – mówi Krystyna.

Jednak mimo jej starań, uzależnienie Michała pogłębiało się. „Były momenty, kiedy traciłam nadzieję, kiedy wydawało mi się, że nic już nie da się zrobić. Ale nigdy się nie poddałam. Wierzyłam, że miłość matki może przezwyciężyć wszystko” – dodaje.

W tym wszystkim Krystyna nie zapominała o młodszym synu. „Adaś jest bardzo wrażliwym dzieckiem. Zawsze martwił się o Michała i o mnie. Starałam się, żeby nie czuł się zaniedbany, żeby wiedział, że jest dla mnie równie ważny. Że nie jest jego odpowiedzialnością dźwiganie naszych problemów. Choć to, co czuje, jest ważne. Organizowałam wspólne wyjścia, spędzałam z nim czas, rozmawialiśmy o jego uczuciach i obawach. Często czułam się rozdarta między potrzebami moich synów. Ale wiedziałam, że muszę być silna dla nich obu” – mówi Krystyna.

Światełko w tunelu

Po wielu miesiącach walki, terapii i wsparcia ze strony specjalistów, Michał zaczął robić małe kroki w kierunku poprawy. „Było to jak widok światełka w tunelu. Zaczęliśmy widzieć małe zmiany – Michał stał się bardziej otwarty, zaczął chodzić na terapię nie dlatego że musiał, ale sam niejednokrotnie przyznawał, ze czuje po tych spotkaniach ulgę. Próbował odbudować relacje z rodziną. Wiem, że to długa i trudna droga, ale jestem gotowa przejść ją z nim.” – opowiada Krystyna.

W toku terapii i rozmów z bliskimi zrozumiała, jak ważne jest bycie obecnym i uważnym rodzicem. „Najważniejsze, co mogę zrobić, to być obok Michała, słuchać go, wspierać i kochać. Chcę, żeby wiedział, że bez względu na wszystko, zawsze będę przy nim. To samo dotyczy Adama – chcę, żeby czuł się kochany i bezpieczny” – dodaje. Jednocześnie zaznacza, że jeszcze jednym niezwykle dla niej trudnym elementem tej codziennej walki jest zaopiekowanie siebie i znalezienie dla siebie czasu i przestrzeni. „Nie ma jednego rozwiązania, jednej drogi. Raz sprawdza się bycie cały czas w kontakcie, innym razem lepiej omijać się wzajemnie szerokim łukiem. To ciągła praca, ale wierzę, że miłość, wsparcie i uważność mogą naprawdę czynić cuda” – kończy z nadzieją w głosie.

Nadzieja i przyszłość

Krystyna podkreśla, jak ważne jest wsparcie rodziny i społeczności. „Nie mogłabym tego wszystkiego przejść bez wsparcia mojej rodziny, przyjaciół i specjalistów. To dzięki nim mogę walczyć dalej, wierzyć w lepszą przyszłość dla moich synów. Mam wzloty i upadki, wtedy też siłę daje mi wiara. Modlę się nieustannie i ufam, że to doświadczenie jest po coś” – dodaje.

Zostaw swój komentarz:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mogą Cię zainteresować:

Para siedzi na łóżku, mężczyzna ma w ręce telefon, kobieta jest smutna

Jak rozmawiać z bliską osobą, która nadużywa telefonu?

Kłótnia mamy z córką, mama chce zabrać dziewczynce komputer

Jak pomóc dziecku uzależnionemu od ekranów? „Szukajmy źródła problemu. To zawsze jest ważna rozmowa”

Rodzeństwo leży na łóżku z tabletami w dłoniach

Jak pomóc bliskiemu z problemowych używaniem technologii?

Ręka trzymająca kolorowe torby na pomarańczowym tle

Jak pomóc bliskiemu z kompulsywnym kupowaniem?

The owner of this website has made a commitment to accessibility and inclusion, please report any problems that you encounter using the contact form on this website. This site uses the WP ADA Compliance Check plugin to enhance accessibility.