
Uzależnienia to nie jest problem wyłącznie osób zażywających, w większości cierpią całe systemy rodzinne. Zdarza się, że życie obok osoby z uzależnieniem wiąże się z doświadczaniem wielu traum. Agata jest matką 18-latka. Jej syn jest uzależniony od narkotyków. Po wielu namowach i tragicznych wydarzeniach, które miały miejsce w jego życiu, zdecydował się na odbycie terapii w ośrodku stacjonarnym. Poznajcie tę historię – o ogromnej miłości matki, jej walce zarówno o życie syna, jak i swoje własne.
Redakcja: Agato, wyglądasz na zadowoloną z życia kobietę. Wkroczyłaś do pokoju pewnym krokiem, dużo się uśmiechasz…
Agata: Bardzo miło mi to słyszeć, naprawdę. To prawda, że staram się dużo uśmiechać. Właściwie to nawet, gdy działo się w moim życiu bardzo źle. Już mam chyba taką naturę… dla mnie szklanka zawsze jest do połowy pełna.
R: Opowiesz trochę o tych trudnych momentach?
A: Mój syn jest uzależniony od narkotyków. Mój kochany synek Filip, moje dziecko… Jako matka czułam, że to moja życiowa porażka, oczywiście obwiniałam tylko siebie. Próbowałam zrozumieć, dojść do tego, co zrobiłam w życiu źle, w czym nawaliłam, gdzie popełniłam wychowawczy błąd… Czułam złość, dlaczego to właśnie mnie spotkało i moją rodzinę. * w jej oczach pojawiają się łzy *
R: Potrzebujesz chwili?
A: Nie, mogę kontynuować. Filip zaczął brać narkotyki już od 16. roku życia. Na początku była to marihuana, później amfetamina. Pamiętam jak znalazłam kiedyś lufkę w jego spodniach, kiedy zbierałam rzeczy do prania. Byłam zła, ale nie wiedziałam, że zapalenie trawy będzie początkiem piekła. Oczywiście powiedziałam o swoim znalezisku Filipowi, zrobiłam rodzicielską pogadankę. Myślałam, że to wystarczy. To przecież bardzo inteligentny chłopak – tłumaczyłam to sobie w taki sposób. Filip mówił, że to jednorazowa akcja. Zapewniał, że nigdy więcej tego nie zrobi. Nie chciał być odrzucony przez rówieśników. Wierzyłam mu, bo niby czemu miałabym nie wierzyć. Nawet nie powiedziałam o tym wydarzeniu tacie Filipa, mojemu mężowi. Wtedy po raz pierwszy go ochroniłam.
Tworzyliśmy normalny dom. Nie jesteśmy żadną patologią. Poza Filipem mam jeszcze starszą córkę, Maja skończyła studia i założyła własną rodzinę. Oboje z mężem prowadzimy własną działalność, więc może nie było nas zbyt często w domu – to niestety muszę przyznać z przykrością. Oboje dużo pracowaliśmy, żeby utrzymać rodzinę i osiągać satysfakcję z rozwoju firmy.
R: Kiedy dowiedziałaś się, że Filip regularnie sięga po narkotyki?
A: Mam wrażenie, że dowiedziałam się jako ostatnia. Albo ostatnia dopuściłam do siebie, że syn ma poważny problem. Dwa lata temu było dla mnie zastanawiające, że syn nocami nie śpi. Ciągle widziałam światło włączone w jego pokoju. Oczywiście pytałam co jest tego przyczyną, prosiłam i nalegałam, żeby kładł się spać. Filip czytał wtedy książki albo słuchał muzyki… Myślałam, że jak każdy nastolatek musi przejść swój okres buntu i kiedy to się skończy wszystko będzie jak dawniej. Pamiętam sytuację, że któregoś dnia Maja powiedziała, że brat wygląda jej ,,podejrzanie”. Wspomniała coś o narkotykach…
Nie wiedziałam jak powinnam zareagować, chciałam mieć nad tym kontrolę, dlatego poszłam do jego szkoły zapytać nauczycieli, czy nie widzą czegoś podejrzanego w zachowaniu syna. Ci natomiast stwierdzili, że Filip to dobry uczeń, co prawda w ostatnim czasie wskoczyło mu kilka gorszych ocen, ale to zdecydowanie nie był powód do zmartwień. Był prawie dorosły, ciągle mi to powtarzał. Mąż mówił, że powinnam dać mu więcej swobody i pozwolić stać się w końcu mężczyzną. Nie chciałam go kontrolować, ale bałam się potwornie o niego. Myślę, że jak każda matka o swoje dziecko. Ach, no i ta matczyna intuicja.
R: Co było dalej?
A: Filip coraz częściej unikał rodzinnych wypadów i wspólnie jedzonych posiłków. Czułam się bezsilna, jednocześnie czułam, że dzieje się coś niepokojącego z moim synem – nie wiedziałam jednak, co to takiego. Coraz częściej wychodził do kolegów, zdarzało mu się nie wracać na noc. Któregoś dnia wrócił pobity do domu. Miał roztrzaskany łuk brwiowy, trząsł się. Chciałam go zawieźć na policję, krzyczałam pytając kto mu to zrobił. Odpowiadał, że pobił się z kolegą dla zabawy.
W akcie desperacji zadzwoniłam do jego najlepszego przyjaciela Maćka, pytając czy może wie coś odnośnie tej sprawy z pobiciem. Ku mojemu zdziwieniu Maciek powiedział, że już nie jest najlepszym kumplem Filipa, a tym bardziej nie wie, co mu się przydarzyło. W każdym razie powiedział coś, co mnie zatrzymało i dało do myślenia ,,Filip ma już innych kolegów, którzy wolą spędzać czas inaczej”. Dopytywałam co to znaczy, ale już nie udzielił mi odpowiedzi. Mój mąż jest dosyć porywczy, tego dnia, gdy dowiedział się, że syn został pobity wkroczył do jego pokoju krzycząc ,,albo mi powiesz kto to zrobił, albo i tak się dowiem!”, jednocześnie szperając w jego szafkach i rzeczach osobistych. W pewnym momencie, odkrył pod materacem pakunki z białym proszkiem. ,,To nie moje” – płakał Filip. Znów się wypierał… Poczuliśmy, że nasz syn jest w tarapatach.
R: Co postanowiliście zrobić dalej jako rodzice?
A: Nie wiedzieliśmy jak działać, byliśmy jak dzieci we mgle. Daliśmy mu szlaban, odcięliśmy go od kieszonkowego, myśleliśmy że to załatwi sprawę i chłopak nabierze oleju do głowy. Na skutek tego stresu przeżyłam swój pierwszy zawał i trafiłam do szpitala. Mało brakowało… Filip mnie odwiedzał i przepraszał, obwiniał się za to, co się wydarzyło. Po wyjściu ze szpitala odwiedziłam aptekę, żeby wykupić leki. Zobaczyłam za apteczną szybą pudełko z napisem ,,test na narkotyki”.
R: Zrobił test?
A: Poproszony zrobił, jednak wtedy, gdy nie było nas w domu. Dodatni wynik zostawił na stole z informacją ,,więcej mnie nie zobaczycie”. Uciekł z domu, a my nie wiedzieliśmy nic o jego zamiarach. Baliśmy się, że może zrobić sobie krzywdę. Powiadomiliśmy wtedy policję i sami podjęliśmy poszukiwania. Znalazł się kilkanaście godzin później i to było najgorsze kilkanaście godzin w moim życiu. Tuliłam go do siebie i cieszyłam się, że jest żywy.
R: Co takiego skłoniło go do leczenia?
A: Wiele czynników się na to złożyło. Po tej sytuacji z ucieczką zaczęliśmy rozmawiać. Tym razem Filip był aktywny podczas tych rozmów. Okazało się, że od dwóch lat regularnie zażywa. Byłam przerażona. Nikt nigdy w naszej rodzinie nie był uzależniony od narkotyków. Do tej pory wyobrażałam sobie narkomana jako zaniedbanego faceta dającego sobie w żyłę. Mój syn przecież tak nie wyglądał, poza tym nie wstrzykiwał sobie niczego. Filip mówił, że nie potrafi przestać brać. Mówił, że potrzebuje narkotyków i bez nich odczuwa silny ich głód. Postanowiliśmy mu warunek, że pomożemy mu pod warunkiem, że zacznie się leczyć. Zgodził się. Obecnie przebywa w ośrodku.
R: Jest coś jeszcze, co byś chciała powiedzieć na koniec tego wywiadu?
A: Będę walczyć o mojego syna! Kocham go i nie przestanę go kochać tylko dlatego, że pogubił się w życiu. Ja również poprosiłam specjalistów o pomoc dla siebie. Wiem, że muszę w tym wszystkim nie zapominać o sobie… Pracuję nad tym i jestem dobrej myśli. Tak jak wspomniałam na początku. Dla mnie szklanka jest zawsze do połowy pełna.
Dziękujemy za rozmowę!
Dodaj komentarz