„Bardzo często, kiedy rodzic przeprowadza jedną rozmowę, a sytuacja się powtarza i pada hasło “testy”, dziecko „mięknie” i się przyznaje. Dzieci zazwyczaj wiedzą, po jakim czasie wychodzą tzw. narkotyki, interesują się tym, przekazują sobie takie informacje”. O tym, jak reagować, gdy okazuje się, że dziecko zażywa substancje psychoaktywne, mówi psycholożka i specjalistka psychoterapii uzależnień i współuzależnienia Katarzyna Andrusikiewicz.
Podejrzewam, że rodzicom często trudno zachować spokój, kiedy okazuje się, że ich dziecko zażywa substancje psychoaktywne. Pierwszą reakcją jest krzyk, zastosowanie kary, np. zakaz wyjść i komunikat, że teraz to już ci nie ufam i koniec. A to raczej buduje mur i opór, a nie dialog.
I co najważniejsze – to nie rozwiązuje problemu. Jeżeli ukażemy dziecko, nałożymy szlaban i zakaz na telefon czy komputer, to tak naprawdę dajemy mu przestrzeń do tak zwanego kombinowania. I faktycznie – powstaje mur. Dziecko nie widzi możliwości wsparcia u rodzica. Może faktycznie jest taka sytuacja, że te rekwizyty nie są jego. Że jest zmuszany przez kolegów i koleżanki z klasy do tego, żeby przechowywać takie przedmioty lub używać substancji. I to może świadczyć, że dziecko ma problem z asertywnością i stawianiem granic. System kar i nagród stwarza tutaj kolejne bariery. Nam jest potrzebny most to porozumienia! Przecież jako rodzice chcemy pomóc.
Dodam, że nieraz jest tak, że dziecko w czasie rozmowy się przyznaje, że to jego, tłumaczy, co się dzieje. Najczęstsze scenariusze to jednak te, gdy idzie w zaparte. Mówi, że to kolegi. Możemy uwierzyć i dać margines zaufania. Kolejny scenariusz to, że dziecko się przyznało do incydentów. Więc pytamy o okoliczności, tłumaczymy, czym jest asertywność, staramy się zgłębić temat. Zawsze warto opowiedzieć również o konsekwencjach posiadania nielegalnych substancji. Tym bardziej, gdy pojawia się tłumaczenie, że to kolegi, że ja tylko przechowuję.
Innym razem może je znaleźć policja.
Oczywiście. Mówimy tutaj o przestępstwie i poważnych problemach. Najmniej popularna wersja, to gdy dziecko przyzna, że faktycznie używa substancji i otworzy się przed rodzicami. Opowie o problemie. Natomiast przy pierwszej konfrontacji, nawet jeżeli dziecko ma problem i używa od jakiegoś czasu, raczej się do tego nie przyznaje.
I co wtedy robić?
Podstawą jest rozmowa, wsparcie i jakieś ustalenia. Opowiedzmy o zagrożeniach, o tym, co się może dziać. Warto posłużyć się przykładami znanych osób. Do dzieci trafia taki przekaz. Możemy pokazać zdjęcia aktora, który opowiedział o swoim problemie, zrobić to na zasadzie porównania. Jak wygląda człowiek, który regularnie korzysta z substancji psychoaktywnych. Co się z nim działo, gdy brał tzw. narkotyki.
Tylko też musimy pamiętać, że do dziecka, które zaczyna eksperymentować, skrajny przykład osoby bezdomnej z dworca, nie trafi. Bo to przepaść. Uświadamiajmy zatem, że zagrożenia związane z uzależnieniem idą lawinowo, że z czasem jest coraz gorzej. Oczywiście to nie musi zadziałać. Dlatego, gdy widzimy, że taki problem zachodzi, konieczna jest czujność. Jeżeli widzimy przedmioty lub dziecko wraca pod wpływem substancji, pojawiają się trudności z komunikacją, a odurzenie sprawia, że nie da się z nim porozumieć, to odpuszczamy rozmowę. W pierwszej kolejności dziecko musi wytrzeźwieć. Nie robimy awantur, to bez sensu i tak nic nie ustalimy. Na spokojnie rozmawiamy, dopiero gdy substancje przestaną działać. W czasie trzeźwienia kontrolujmy oddech, pomóżmy wziąć prysznic, skupiajmy się na funkcjach życiowych. W niektórych sytuacjach faktycznie możemy mówić o zagrożeniu życia i wtedy trzeba wezwać karetkę.
Używki dla młodego organizmu to duże obciążenie.
Oczywiście, dlatego nie wyobrażam sobie, żeby z powodu zmartwienia czy wściekłości, odmówić pomocy. Rodzic musi na bok odłożyć swoje wkurzenie. Substancje psychoaktywne przyspieszają pracę serca, mogą powodować problem z oddychaniem, dziecko nie jest w stanie spać, jest pobudzone psychoruchowo. Mogą pojawić się wymioty. Warto ocenić, czy nie jest konieczna pomoc medyczna. Jeżeli nie jesteśmy w stanie sami ogarnąć dziecka, czyli położyć go bezpiecznie do łóżka i nie mamy pewności, że zasnęło, to w takiej sytuacji wzywamy karetkę.
Gdy takie sytuacje zaczynają zdarzać się regularnie, to jest to moment, żeby poza rozmową wykonać test i zgłosić się po pomoc specjalistyczną?
Jak najbardziej. Bardzo często, kiedy rodzic przeprowadza jedną rozmowę, a sytuacja się powtarza i pada hasło “testy”, dziecko „mięknie” i się przyznaje. Dzieci zazwyczaj wiedzą, po jakim czasie wychodzą tzw. narkotyki, interesują się tym, przekazują sobie takie informacje.
Testy są jednak jak najbardziej skuteczne. Informując dziecko, że podjęliśmy taką decyzję, trzymajmy się jednak faktów. Unikajmy zwrotów “bo ty zawsze”, “bo ty nigdy”, “zawalisz szkołę”. Możemy powiedzieć, że na ten moment straciliśmy zaufanie, że trzeci raz w tygodniu zdarzyła się niepokojąca sytuacja. Że się martwimy, że może się obrazić, ale jego zdrowie i bezpieczeństwo jest teraz najważniejsze. Dlatego chcemy, żeby wykonało test.
Jeżeli testy wyjdą pozytywnie, to kolejnym krokiem jest rozmowa, ale najczęściej już potrzebna jest pomoc specjalisty od uzależnień. To jest też ważne, żeby wybierając specjalistę, dokładnie zorientować się, czy jest to osoba, która zajmuje się pomocą niepełnoletnim. Nie każdy terapeuta przyjmuje dzieci i młodzież.
Praca z młodzieżą różni się od pracy z dorosłym?
Różni się zarówno diagnostyka, jak i terapia. W przypadku młodzieży leczenie obejmuje całą rodzinę, bo na ogół, jeżeli w rodzinie pojawia się substancja, to jest to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Problem jest głębiej i nadużywanie substancji przez dziecko to zawsze sygnał, że w rodzinie coś nie działa. Dlatego odbywa się praca z nieletnim, ale również są sesje rodzinne. Z mamą, tatą, nieraz rodzeństwem, jeżeli nie są to malutkie dzieci. Wskazane jest również, żeby rodzice mieli swojego terapeutę. Dla nich taka sytuacja jest ogromnym obciążeniem. Często nie wiedzą, jak postępować, gdy pojawia się uzależnienie.
Musimy również pamiętać, że żeby skutecznie pomagać, musimy mieć do tego narzędzia i przygotowanie. Dlatego często odpowiedzią na pytanie, co robić, gdy dziecko zażywa tzw. narkotyki, jest “pomóc sobie”. Dotrzeć do źródła problemu, zrozumieć ten mechanizm.
Mgr Katarzyna Andrusikiewicz jest psychologiem oraz certyfikowaną specjalistką psychoterapii uzależnień i współuzależnienia (nr 1762) z ponad 10-letnim doświadczeniem zawodowym w pracy klinicznej. Ukończyła studia psychologiczne na warszawskim Uniwersytecie SWPS (ścieżka specjalizacyjna: psychologia kliniczna). Jest też absolwentką Studium Terapii Uzależnień i Współuzależnienia w Instytucie Psychologii Zdrowia.
Mogą Cię zainteresować:
Algorytmy kontra uzależnienia? Jak sztuczna inteligencja zmienia badania nad substancjami
Dodaj komentarz