
Szantaże i groźby odejścia – tym bardziej wykrzyczane w emocjach nie działają w przypadku osób uzależnionych. Jak zatem skutecznie postawić im warunek? O zasadach stawiania ultimatum rozmawiam z psycholożką i specjalistą psychoterapii uzależnień Agatą Czają Michaud.
Czym jest stawianie warunku osobie uzależnionej?
Stawianie warunku, inaczej stawianie ultimatum, to informowanie drugiej osoby, co zrobię, jeżeli ta osoba nie pójdzie się leczyć. Na ogół dochodzi do stawiania ultimatum w przypadku zaawansowanego problemu, niekoniecznie jeszcze uzależnienia, ale na pewno już używania szkodliwego. Uznałabym stawianie warunku za jeden z trzech kluczowych elementów skutecznej interwencji motywującej osobę z problemem. Drugim elementem jest bezwzględne trzymanie się faktów, a trzecim oddziaływanie grupowe.
Czyli źle zadałam pytanie, bo warunek stawiamy, gdy druga osoba niekoniecznie jest uzależniona.
Tak, bo granica między szkodliwym używaniem substancji a uzależnieniem bywa cienka. Bliskie otoczenie najczęściej widzi różne sygnały szkodliwego używania, nieraz nie wie jednak, jak i kiedy reagować. Indywidualne rozmowy z osobą, która pije coraz bardziej problemowo, raczej nie są skuteczne, dlatego kolejnym krokiem jest interwencja grupowa. Wtedy wszyscy razem mówimy o swoich oczekiwaniach, związanych na przykład z podjęciem terapii. Bywa, że grupa decyduje się również na wspólne postawienie ultimatum, które pokaże chorującej osobie konsekwencje tego, jak nie pójdzie na terapię.
Jak myślę bardzo ludzko i przyziemnie, to wydaje mi się, że to stawianie warunku bardzo często przebiega spontanicznie, na zasadzie trochę nieprzemyślanej strategii. Wyobrażam sobie to tak: mój partner nadużywa alkoholu, albo przychodzi pod wpływem innych substancji. Zwracam mu uwagę raz, drugi i dziesiąty, w końcu nieustannie się o to kłócimy, on mówi, że nie ma problemu, więc w czasie kolejnej awantury mówię, że ok, w takim razie jak nie przestanie pić/brać, to odchodzę. On wychodzi wkurzony, wraca nietrzeźwy. A ja jednak nie odchodzę. To przykład źle postawionego warunku?
Te emocje są oczywiście zrozumiałe, to wręcz nieodłączny element relacji, w którą wchodzi substancja. W opisanej przez panią historii wyczuwam jeden z częstszych błędów – próby rozmawiania i kłótni pod wpływem używki. Stawianie warunku zawsze musi odbyć się, gdy osoba jest trzeźwa. Możemy też sobie wcześniej na kartce napisać, co chcemy powiedzieć, żeby nie ulec emocjom.
Co jeszcze ważne – musimy odróżnić postawienie warunku od groźby, straszenia czy szantażu. Jeżeli mówimy, że odejdziemy, gdy on ponownie wróci pod wpływem, to chcemy go postraszyć. Niekoniecznie chcemy się wyprowadzać, nie jesteśmy gotowe na rozstanie. Takie straszaki niestety są nieskuteczne. Postawiony warunek musi być realny.
Chodzi o to, żeby postawić ultimatum, na jakie jestem gotowa. To musi być coś, co zrealizuję i co będzie dla mnie dobre. Pamiętajmy, że uzależnienia nie wyleczy nasza miłość. To, że kogoś kochamy, nie sprawi, że ta osoba odstawi substancje. Choroby nie leczą również obietnice tej osoby o zaprzestaniu picia czy brania ani nasze szantaże czy groźby. Tutaj konieczna jest terapia, a im większy problem, tym trudniej na terapię trafić. Tu przychodzi nam z pomocą interwencja i postawienie ultimatum – opisałam to bardzo szczegółowo w moim poradniku: Mówię STOP Twojemu uzależnieniu.
Dobrze, że pojawiło się słowo groźba – wydaje mi się, że bezsilność często podsuwa nam rozwiązania, które przybierają formę groźby. Groźba jest motywująca?
Absolutnie, groźby i straszenie nie motywują. Naszym celem powinno być wywołanie kryzysu w osobie używającej substancji, bo to jest motywujące do podjęcia terapii. To, że w interwencji bierze udział kilka osób i wszystkie mówią o faktach związanych z uzależnieniem, wspiera wywołanie tego kryzysu. Warto też dać jej nadzieję, pokazać światełko w tunelu, np. że poprawią się relacje między nami. Wskażmy konsekwencje, na przykład przy użyciu formy ultimatum, ale też powiedzmy, co daje życie bez alkoholu czy narkotyków. Grożąc i strasząc, podsuwamy takiemu człowiekowi tylko negatywne konsekwencje. Trudno mówić, żeby to motywowało do podjęcia działania.
Dodam, że osoby uzależnione, ale utrzymujące już abstynencję, często uważają, że na terapię zgłosiły się dobrowolnie, same tego chciały. A tak naprawdę są to przypadki bardzo sporadyczne. Osoby, które są w punkcie szkodliwego picia, czyli jeszcze się nie są uzależnione, owszem, zgłaszają się na terapię same. Jednak w zaawansowanym problemie, w uzależnieniu to już tak nie działa – najczęściej jednak przychodzą pod przymusem. Rodziny, pracodawcy. Bywa, że to szef stawia warunek, bo nie chce zatrudniać pracownika, który przychodzi do pracy nietrzeźwy. Innym razem to żona mówi, że jeżeli używka nie zniknie, to odejdzie razem z dziećmi.
Agata Czaja Michaud – psycholog, certyfikowany specjalista psychoterapii uzależnień, certyfikowany specjalista przeciwdziałania przemocy, certyfikowany trener. Od 20 lat prowadzi konsultacje i terapię osób z problemem uzależnień oraz ich rodzin. Kilkanaście lat pracowała na oddziale odwykowym w Instytucie Psychiatrii i Neurologii. Przygotowuje do podjęcia interwencji wobec osoby uzależnionej, najskuteczniejszej metody zmotywowania do terapii. Autorka poradnika: Mówię STOP Twojemu uzależnieniu. Jest on dedykowany tym, którzy chcą, aby osoba z problemem uzależnienia zaczęła się leczyć. Prowadzi online trening redukcji stresu, aby poprzez rozluźnienie ciała uspokoić emocje i umysł. Prowadzi webinary, w których odpowiada na trudne pytania z zakresu psychologii.
Dodaj komentarz