– Osoba, która korzysta z substancji, dosyć szybko zmienia krąg znajomych. Możemy wtedy usłyszeć, że “ja nie biorę, to oni biorą, to oni mają problem, nie ja, ja tylko z nimi przebywam”. Czy jednak osoba, która nie pije alkoholu i nie bierze tzw. narkotyków, ma przyjemność z towarzystwa nietrzeźwych? Wszyscy raczej dążymy do tego, żeby przebywać z ludźmi, którzy lubią to, co my, mają podobne zainteresowania – mówi psycholog, specjalista psychoterapii uzależnień i współuzależnienia Łukasz Krzysztoń.
Większość z nas, myśląc o osobach, które zażywają tzw. narkotyki, ma przed oczami skrajne wizje rodem z filmów. Jesteśmy w stanie na pierwszy rzut oka ocenić, że ktoś bierze narkotyki?
Byłoby to trudne i mało prawdopodobne. Nie jesteśmy w stanie ocenić pewnych rzeczy na pierwszy rzut oka. Są sytuacje wyjątkowe, gdy ktoś jest pod silnym wpływem środków odurzających, ale jest tutaj tak wiele zmiennych, że na pewno unikałbym jednoznacznych ocen. Wiele zależy od dawki narkotyków i ich rodzaju.
Jakie są symptomy, że ktoś jest pod wpływem substancji?
Zmieniają się źrenice – są poszerzone lub zwężone. Może wystąpić potliwość, otępiały wzrok, zgrzytanie zębami, bezsenność lub wręcz przeciwnie – nadmierne pobudzenie, pociąganie nosem, katar, słowotok, agresja, zaburzenia natury seksualnej. Nieraz sygnałem jest też zmiana sposobu poruszania się, rozluźnienie mięśni lub napięcie i sztywność ciała.
Często to bardzo skrajne objawy. Te skrajności wynikają zarówno z różnych właściwości używek, jak i osobistych predyspozycji osoby, która ich używa. Substancje możemy podzielić na przyspieszające i hamujące. Dlatego po jednej substancji wystąpi senność, po innej bezsenność. Jedna sprawi, że będziemy milczeć, inna wywoła słowotok. Substancje przyspieszające i stymulujące powodują wytrzeszcz oczu, zgrzytanie zębami, wydłużają czas stosunku, motoryka przyspiesza. Taki człowiek coś zaczyna robić, ale nie kończy, rozmawiając, zmienia wątki, skacze po tematach. Co ciekawe, na osoby z ADHD takie substancje działają odwrotnie – wyciszają je i spowalniają.
Niektóre z tych objawów pojawiają się już po jednorazowym użyciu, ale nie są na tyle charakterystyczne, żebyśmy byli w stanie je zidentyfikować jako obserwatorzy, tym bardziej, gdy nie mamy wiedzy na temat używek. Gdy jednak jesteśmy z kimś w bliskiej relacji, mieszkamy razem i mamy okazję poprzyglądać się tej drugiej osobie, w pewnym momencie dociera do nas, że nic nam się nie wydaje, że faktycznie coś się zmienia. Nieraz nie bierzemy jednak pod uwagę, że jest to efekt spożycia jakichś substancji.
Po długotrwałym używaniu te reakcje są podobne, czy ciało “uodparnia się” w jakiś sposób na substancje odurzające?
Ciało się nie uodparnia, wręcz odwrotnie. Narkotyki osłabiają organizm, pogarsza się jego ogólna kondycji. Spada odporność, pojawiają się potliwość, przemęczenie, katar. Chcę zaznaczyć, że gdy mówi się, że uzależnienie to choroba śmiertelna, to na ogół chodzi o zaniedbanie i obciążenie ciała, o lekceważenie bólu i chorób. Niewielki procent zgonów wśród uzależnionych to efekt przedawkowania. Najczęściej to właśnie powolne wyniszczanie organizmu lub choroba przewlekła, która z powodu uzależnienia zaczyna się pogłębiać i nie jest leczona.
Gdy jesteśmy z kimś w bliskiej relacji, to jesteśmy w stanie zaobserwować ten proces?
I tak, i nie. Z jednej strony oczywiście możemy zareagować na czerwone lampki, ale bywa, że gdy widzimy kogoś codziennie, to paradoksalnie zmiana jest dla nas mało wyraźna i niezauważalna. Gdy z kimś nie mieszkamy i spotkamy go po pół roku bez kontaktu, to łatwiej wyłapujemy, że wygląda inaczej. Widując się codziennie, trzy kilogramy na minusie mogą nam umknąć. Kolejna kwestia to, że gdy żyjemy z osobą, która rozpoczyna etap uzależniania się, to przyzwyczajamy się do pewnych symptomów, też jesteśmy w procesie zmiany.
Czyli też wkraczamy w proces uzależnienia?
W pewnym sensie, ale nie mam na myśli bezpośredniego i świadomego procesu. Ludzie na siebie oddziałują, tak działają relacje i związki. Nieraz stawiamy granice, ale nieraz zgadzamy się na ich przesuwanie, dostosowujemy się do zmieniającego się partnera czy członka rodziny. Przyjmujemy jego tłumaczenia, często nawet nie mając jeszcze pojęcia, że powodem zmian w codziennym życiu i zachowania są narkotyki. I tak jak osoba uzależniona nie widzi, że jest uzależniona, tak często bliscy również nie są w stanie bardzo długo tego zauważyć.
To jakie zachowania powinny zwrócić naszą uwagę?
Wyjdę od społecznego aspektu, bo osoba, która korzysta z substancji, dosyć szybko zmienia krąg znajomych. Możemy wtedy usłyszeć, że “ja nie biorę, to oni biorą, to oni mają problem, nie ja, ja tylko z nimi przebywam”. Czy jednak osoba, która nie pije alkoholu i nie bierze tzw. narkotyków, ma przyjemność z towarzystwa nietrzeźwych? Wszyscy raczej dążymy do tego, żeby przebywać z ludźmi, którzy lubią to, co my, mają podobne zainteresowania.
Uzależnienie charakteryzuje się tym, że koncentruje się coraz bardziej na substancji, na sposobach, by ją zdobyć. Jednocześnie dochodzi do porzucania odpowiedzialności za inne aspekty swojego życia. Pracowałem z osobami, które nazywane są “wysoko funkcjonującymi” i gdy zaczynały proces trzeźwienia, mówiły, że dopiero widzą, że żyły złudzeniami. Im się wydawało, że dobrze prowadzą firmę, świetnie radzą sobie z wykonywaniem zadań od pracodawcy i obowiązkami w domu. Dopiero po odstawieniu alkoholu lub substancji są w stanie dostrzec, co im nie wychodziło. Jak często brali urlop na żądanie, że byli opryskliwi i zdenerwowani, że źle traktowali kolegów z pracy i rodzinę. Te zachowania się pojawiają, ponieważ życie człowieka zaczyna kręcić się wokół używki. W ciągu najważniejsze jest zdobycie substancji, dlatego każdy, kto pojawia się na drodze do tego celu, jest wkurzającą przeszkodą.
Jest to związane z agresją i przemocą?
Nie zawsze, ale oczywiście może tak być. Formy tej przemocy mogą być również “subtelniejsze”, nie tak łatwo zauważalne.
Na przykład?
Wokół osoby, która używa substancji lub jest uzależniona, zaczynają generować się konflikty. Nieraz ta agresja jest bierna i dotyczy przerzucania odpowiedzialności: “daj mi spokój”, “nie chcę z tobą rozmawiać”, “to ty masz problem ze sobą”. Takie odpychanie innych wywołuje napięcia i kłótnie, ale nieraz, paradoksalnie, jest też metodą unikania konfliktów. Czyli powiem partnerce, że nic się nie dzieje, że to ona przesadza, nie wybuchnę, a dzięki temu będę mieć dla siebie usprawiedliwienie, że mogę wyjść w spokoju, uciszyć jej emocje i wrócić do substancji.
Łukasz Krzysztoń jest specjalistą psychoterapii uzależnień i współuzależnień. Odbył szkolenia z zakresu psychoterapii uzależnień behawioralnych, psychoterapii DDA z zaburzeniami osobowości, programu ograniczenia picia i treningu zastępowania agresji. Doświadczenie zdobywał w m.in. Ośrodku Terapii Uzależnień POMOST, Młodzieżowym Ośrodku Terapii i Readaptacji „Powrót z U”, Centrum Interwencji Kryzysowej w Lublinie i Telefonie Zaufania Centrum Interwencji Kryzysowej (Lublin). O sobie pisze: “Swoją pracę terapeutyczną poddaje regularnej superwizji. Działam w nurcie integracyjnym. Kolejne kroki rozwoju zawodowego kieruję w stronę pogłębiania wiedzy i umiejętności w podejściu psychoterapii humanistycznej oraz terapii skoncentrowanej na rozwiązaniu”.
Mogą Cię zainteresować:
Dodaj komentarz