„Oceniając osobę stosującą przemoc zaczynamy mówić „tym samym językiem”, co ona. Skoro to komunikacja przemocowa to musi być silniejszy i słabszy, wygrany i ten, który musi się podporządkować… Jednak – paradoksalnie – nie ma tu „wygranych i przegranych”. Gdy „wygra” osoba stosująca przemoc, dowiaduje się jedynie, że taki styl działa! Gdy „przegra” dowiaduje się/rozumie to tak, że jest gorsza, a to tylko wzmaga poziom nieujawnianego lęku jako stanu, który bardzo często towarzyszy osobom stosującym przemoc.” – tłumaczy psycholog Robert Smyczyński, Prezes Fundacji UNA.
Redakcja: Nie od dziś mówimy o stygmatyzacji w języku i potrzebie unikania nadawania etykiet typu „alkoholik”, „narkoman”, by – w dużym uproszczeniu – widzieć w drugiej osobie człowieka, a nie jedynie wyobrażenie o nim na podstawie funkcjonujących społecznie stereotypów. Jak to jest w przypadku problematyki przemocy? Też nie mówi się już „ofiara” i „sprawca” przemocy, a osoba doświadczająca przemocy i stosująca przemoc. Czemu ma to służyć w tym przypadku?
Robert Smyczyński: W codziennej rzeczywistości unikanie etykiet służy po prostu lepszej komunikacji, a co za tym idzie – szczerej i bezpiecznej relacji. Jednak pomagając osobom doświadczającym przemocy domowej zwracanie uwagi na język jest szczególnie ważne. Wspierając osobę doświadczająca przemocy, wszystko, co będziemy od początku robić, mówić, sygnalizować, ma dawać jej poczucie, że jesteśmy po jej stronie i jest podmiotowa. W innym przypadku jest duże prawdopodobieństwo, że nasze komunikaty będą niebezpiecznie bliskie komunikatom przemocowym, z którymi spotyka się ona na co dzień.
Czyli jakim?
W rzeczywistości osoby doświadczającej przemocy domowej bardzo często dominują kierowane do niej komunikaty oceniające. Etykieta, ocena, już na początku kontaktu, stawiają niewidzialną barierę między osobami. Czasem ta bariera jest stawiana świadomie – ma służyć osobie stosującej przemoc, by kontrolować osobę doświadczającą przemocy. Z jednej strony ma odizolować nadawcę od emocji, jakie wywołuje jego komunikat oceniający u odbiorcy, a z drugiej – spowodować (szczególnie w przemocy), że osoba oceniana, chcąc sprostać będzie się wciąż starała swoimi działaniami jak najbardziej zbliżyć się do nadawcy. Niestety decyzje o „przepustowości” tej niewidzialnej bariery są po stronie osoby stosującej przemoc. To ona decyduje, czy postawa, czy zachowanie osoby krzywdzonej jest już „wystarczająco dobre”. W kontroli innej osoby język ma często kluczową rolę. Dlatego wspierając czy po prostu rozmawiając z osobami doświadczającymi przemocy musimy mieć na uwadze, by nasz język jednoznacznie różnił się od języka przemocy. By dawał sygnał, że wcale taki przemocowy sposób komunikacji, jaki ma miejsce w rodzinie czy relacji, nie jest powszechny, a jedynie charakterystyczny dla osób stosujących przemoc. Dawajmy te sygnały świadomie na każdym kroku. Starajmy się by ten komunikat brzmiał, zaczynając od po prostu: „zamiast jesteś ofiarą” mówić „doświadczasz przemocy”, zamiast „nie rozumem, jak można na to pozwalać” mówić „skoro do tego doszło, nawet trudno mi sobie wyobrazić, jak musi Ci być trudno bronić się i walczyć”, po – zwyczajnie – zamiast „powinnaś/neś to zrobić” na „o czym myślałeś/eś, by zrobić?”. Proszę zwrócić uwagę, że w powyższych przykładach staramy się w komunikatach alternatywnych nie „zaszywać” oceny, a wzmacniać wiarę w moc osoby doświadczającej przemocy. Nam, zawodowo wspierającym na co dzień osoby uwikłane w zjawisko przemocy, stwierdzenie „słowa kształtują rzeczywistość” (de Shazer, 1994) niezwykle pomaga, ale też wciąż przypomina o świadomej refleksji na tym, co mówimy i jak mówimy.
Osoba stosująca przemoc nigdy nie przestaje być człowiekiem i – oczywiście – nie powinniśmy jej postrzegać jedynie przez pryzmat jej czynów. Ona stosuje przemoc, ponieważ w inny sposób nie potrafi reagować na trudne dla niej sytuacje, emocje, uczucia. Inaczej nie potrafi wywierać wpływu. Jednak nadal krzywdzi. Trudno tu o nie ocenianie…
Oceny kierowane do innych stawiają mury, są językiem przemocy – o tym już wspomniałem i warto pamiętać, że oceniając osobę stosującą przemoc zaczynamy mówić „tym samym językiem”, co ona. Skoro to komunikacja przemocowa to musi być silniejszy i słabszy, wygrany i ten, który musi się podporządkować… Jednak – paradoksalnie – nie ma tu „wygranych i przegranych”. Gdy „wygra” osoba stosująca przemoc, dowiaduje się jedynie, że taki styl działa! Gdy „przegra” dowiaduje się/rozumie to tak, że jest gorsza, a to tylko wzmaga poziom nieujawnianego lęku jako stanu, który bardzo często towarzyszy osobom stosującym przemoc.
Osoby stosujące przemoc bardzo często właśnie po to dominują, kontrolują, zabierają przestrzeń, by poczuć się pewniejszymi, by wreszcie się nie obawiać. Od lat pracujemy z osobami stosującymi przemoc i ich historie są przepełnione często własnymi doświadczeniami bycia krzywdzonymi lub jedynymi dostępnymi wzorcami obfitującymi w przemoc. Zatem określenie kogoś mianem sprawcy, bestii czy zwyrodnialca może przynieść rodzaj wewnętrznej ulgi-odcięcia, jest też jednoznacznym komunikatem dla siebie samych i innych wokół, po której jesteśmy stronie. Zwróćmy uwagę jednak, że w żaden sposób nie rozwiązuje to problemu, z jakim boryka się osoba stosująca przemoc. Pamiętajmy, że – tak jak Pani powiedziała – często on czy ona nie potrafi w inny sposób reagować na trudne sytuacje, emocje, uczucia. Nie potrafi inaczej wywierać wpływu. Starajmy się dawać jasny sygnał, że mówimy językiem, który nie krzywdzi i można być z nami w relacji bez poczucia zagrożenia – to daje szansę.
„Łatwiej” też nie etykietować, gdy mówimy o przemocy psychicznej, ponieważ ta wydaje się mniej dotkliwa… A co w przypadku osób stosujących przemoc seksualną? Zazwyczaj o kimś takim mówi się „gwałciciel”, „pedofil”… Jak w tym przypadku odróżnić osobę od czynów i przestępstw, które popełnia?
Mam wrażenie, choć i to zmienia się w ostatnich latach na lepsze, że w ogóle w społecznym odbiorze przemoc psychiczna jest postrzegana jako nieco „mniej szkodliwa”. Oczywiście osobiście absolutnie się z tym nie zgadzam. Kilka przykładowych faktów, które mi się nasuwają: po pierwsze i niestety nie jest to w mojej opinii dostatecznie nagłaśniane, doświadczanie przemocy, szczególnie w wieku 0-7 lat, ma w mniejszym lub większym stopniu realnie negatywny wpływ na rozwój organiczny mózgu dziecka. Po drugie, bez wątpienia różnorakie konsekwencje przemocy psychicznej w dzieciństwie ciągną się często przez długie lata życia. Po trzecie, aktualnie wraz z wzrostem świadomości oraz trudnością w ukryciu widocznych obrażeń, coraz bardziej dominującą formą przemocy domowej jest przemoc psychiczna.
Tak więc starajmy się mieć uważność, by nie ważyć form przemocy. Cóż jednak, gdy obrazy drastyczności ran lub skrzywdzone szczególnie bezbronne osoby naturalnie wywołują w nas niezgodę i chęć działania/odwetu i naturalnie nasuwa się zdecydowane określenie? Warto pamiętać, by w takiej sytuacji zaopiekować to, co się w nas samych dzieje w obszarze naszych emocji. Nie zawsze możemy coś zrobić na rzecz osoby skrzywdzonej, natomiast z własnymi poruszonymi emocjami coś zrobić musimy. Lokowanie w osobie sprawstwa czynu wskazuje winnego, odbarcza – zamyka sprawę. A ostra ocena i etykieta dają szansę na ekspresję emocji. Jednak pamiętajmy – nie jest to jedyny sposób, by poradzić sobie z własnymi emocjami. Mówmy o tym, co czujemy, dzielmy się z innymi, działajmy na rzecz osób krzywdzonych, itp.
Odróżnienie osoby od czynów i przestępstw, szczególnie w przywołanych przykładach, może być trudne, a ekspresja/ocena czasem potrzebna. Warto byśmy jednak dbali o to, by ta rekcja nas nie „zamrażała”, byśmy mieli przestrzeń na dociekanie i szukanie rozwiązań, być może w sferze społecznej, kulturowej, prawnej, by w przyszłości redukować zagrożenie takimi zdarzeniami.
Od lat prowadzi Pan nieodpłatne wsparcie dla osób uwikłanych w sytuacje przemocowe. Programy te są nieodpłatne dla beneficjentów i finansowane przez m.st. Warszawa. Jak Pan je ocenia i co udało się do tej pory Wam osiągnąć w tym zakresie, jako organizacji pozarządowej.
Osoby uwikłane w zjawisko przemocy, a tak określamy zarówno osoby stosujące, jak i doświadczające przemocy, zaczęliśmy samodzielnie wspierać jako organizacja od 2010 roku.
Na początku działalności Pracowania Concepta przy ul. Nowolipki 19/1, z racji ograniczeń finansowych i organizacyjnych, skupiała się na pomocy specjalistycznej dla ograniczonego grona osób uwikłanych w zjawisko przemocy oraz osób w kryzysie. Od 2010r., kiedy tworzył się w Polsce model pracy ze zjawiskiem przemocy oparty na procedurze „Niebieskie Karty”, uczestniczyliśmy w wielu miejscach Polski w budowaniu Zespołów Interdyscyplinarnych, by potem również wspierać specjalistów w codziennej pracy szkoleniowo czy konsultacyjnie. Dużo podróży i unikalne doświadczenia z ponad 1500h szkoleń, seminariów i po prostu spotkań ze wspaniałymi ludźmi pracującymi ze zjawiskiem Przemocy w Rodzinie w całej Polsce.
W 2014 założyliśmy Fundację UNA, która naturalnie bazowała na doświadczeniu i kadrze poprzedniej działalności i stała się kontynuatorem tych działań, ale na znacznie większą skalę. Chodziło nam o możliwość zaopiekowania jeszcze większego grona beneficjentów. W 2015 r. otrzymaliśmy pierwsze wsparcie z Biura Pomocy i Projektów Społecznych m.st. Warszawy na program wsparcia rodzin zagrożonych zjawiskiem przemocy i uzależnieniem od alkoholu. Rok do roku poszerzaliśmy ofertę i w kolejnych latach, głównie w oparciu o środki pozyskane ze budżetu m.st. Warszawy, zrealizowaliśmy 7 programów dla blisko 700 beneficjentów!
W latach 2018-2020 realizowaliśmy, w partnerstwie z Fundacją A.R.T., projekt „Patent na moc” ściśle dedykowany Osobom Doświadczającym Przemocy, którego kontynuacją jest aktualnie rozpoczęty program „Patent na moc 2”, który ponownie realizujemy do 2024r. w partnerstwie z Fundacją A.R.T
Myślę, że największym osiągnięciem Fundacji UNA jest to, że powstało i działa stabilnie, przyjazne miejsce, dostępne i zaangażowane w realną pomoc osobom uwikłanym w zjawisko przemocy. Mamy własne praktyczne i raczej obszerne doświadczenia oraz wypracowany model pracy. Jesteśmy przewidywalnym partnerem w realizacji programów dla m.st. Warszawy. A co najważniejsze – beneficjenci porostu korzystają z naszego wsparcia, a jest to dla nas najwiarygodniejszy recenzent pracy.
Czego mogą się spodziewać beneficjenci obecnych edycji prowadzonych projektów?
Jesteśmy z nich bardzo dumni i przy każdej okazji dziękujemy BPiPS m.st. Warszawy za wsparcie i zaufanie. W obecnej edycji „Patent na MOC 2” sprawdzona formuła przewiduje możliwość uczestnictwa w projekcie według tzw. indywidualnej ścieżki wsparcia, a możliwość korzystania z ofert i zasobów dwóch fundacji daje szansę na lepsze zaopiekowanie potrzeb uczestników. Na spotkaniu wstępnym poznajemy potrzeby osoby do nas przychodzącej oraz wstępnie oferujemy potencjalne formy wsparcia. Na każdym etapie możemy modyfikować formułę oferowanej pomocy. W Fundacji UNA najczęściej realizujemy ścieżkę w formie cyklu psychologicznych konsultacji indywidualnych, poprzedzających udział w 7-spotkaniowej grupie wsparcia i rozwoju wzbogaconej o warsztaty umiejętności-psychospołecznych. W każdym roku realizujemy 2 edycje cyklu. Skoncentrowanie na rozwiązaniach, na osobie, intensywność i określony czas trwania cyklu dają uczestnikom możliwość wprowadzenia realnej zmiany w stosunkowo krótkim czasie – co często podkreślają. Samo przejście przez cykl wsparciowy daje też możliwość rozpoczęcia i zamknięcia pewnego pozytywnego zdarzenia rozwojowego w życiu uczestnika.
Udział w grupie wsparcia i rozwoju daje z kolei szansę na pozytywne wsparcie skupione na mocnych stronach w szerszym grupowym kontekście społecznym, co utrwala zmiany zapoczątkowane w kontakcie indywidualnym. Grupę prowadzi ten sam terapeuta, który pracował z osobami w kontakcie indywidualnym.
Dodatkowo, oddzielnie w programie „Spokój”, stale świadczymy nieodpłatne wsparcie dla osób stosujących przemoc w formie konsultacji indywidualnych i grupy wsparcia. Projekt finansowany jest z budżetu własnego Fundacji UNA i przewiduje ograniczoną do 20 osób ilość beneficjentów programu rocznie.
Dziękuję za rozmowę.
Robert Smyczyński – psycholog kliniczny (SWPS); specjalizuje się w pracy ze zjawiskiem kryzysu, traumy i motywacji. Terapeuta TSR (BSFT), trener, praktyk, na co dzień pracujący w gabinecie, na sali szkoleniowej i w terenie. Współzałożyciel i Prezes Fundacji UNA zajmującej się wspieraniem w rozwoju rodziny, społeczności i wsparciem specjalistów pracujących w środowisku szkolnym i pomocowym. Fundacja UNA od 5 lat realizuje wieloletnie programy wsparciowe finansowane ze środków m.st. Warszawy, skierowane do osób zagrożonych sytuacjami kryzysowymi, zmagających się z problemami rodzinnymi oraz problemami uzależnień i współuzależnienia.
Cele projektów realizowanych przez Fundację UNA:
- ograniczenie stosowania przemocy w rodzinie i zmniejszenie jej zdrowotnych i społecznych skutków;
- zwiększenie poczucia bezpieczeństwa w rodzinach, w których występuje przemoc;
- zwiększenie motywacji i umiejętności osób doznających przemocy w rodzinie do jej przerwania i konstruktywnego radzenia sobie w życiu;
- poprawienie funkcjonowania osób dotkniętych przemocą w rodzinie w różnych sferach życia, m.in. rodzinnej, zawodowej, społecznej.
Do kogo Fundacja UNA kieruje swoje projekty:
- osoby dorosłe doznające przemocy w rodzinie, w tym osoby młode (18-26 lat), starsze i osoby z niepełnosprawnościami;
- dzieci, młodzieży dotkniętych przemocą w rodzinie oraz ich rodzeństwa, rodziców i opiekunów;
- dzieci, młodzieży w przypadku podejrzenia o występowanie przemocy seksualnej oraz ich rodziców, rodzeństwa i opiekunów, zarówno z rodzin naturalnych, jak i zastępczych czy adopcyjnych;
- osoby, które doznawały przemocy w rodzinie w przeszłości i aktualnie odczuwają jej skutki;
- świadkowie przemocy w rodzinie, w tym członkowie rodzin, w których dochodzi/ło do przemocy.
Korzyści dla beneficjentów:
- Umiejętność radzenia sobie z przemocą
- Poznanie metod odpierania agresji
- Umiejętność skutecznego stawiania granic
- Efektywna komunikacja
- Realizacja własnych celów i potrzeb
- Akceptacja siebie
Kontakt:
poradnia@fundacjauna.pl
+48 665 830 618 poniedziałek-piątek w godzinach 09:00 – 19:00
www.fundacjauna.pl