Dla niektórych abstynencja to postawa, swoisty „styl życia”, który wynika z rezygnacji z picia alkoholu. To wartość sama w sobie. Jednak bardzo często czyjeś niepicie w towarzystwie staje się tematem powszechnie dyskutowanym. Dlaczego wywołuje on tak wiele emocji? Dlaczego abstynent tak często mierzy się z nieprzechylnymi komentarzami i opiniami na swój temat? I – wreszcie – dlaczego w dzisiejszym świecie tak trudno nie pić? O tym wszystkim mówi Dominika Łęcka, psychoterapeutka systemowa i autorka programów profilaktycznych.
Redakcja: Chciałabym zacząć od definicji – kim jest abstynent?
Dominika Łęcka: Obecnie nie ma jednej obowiązującej definicji abstynencji. Naukowcy stosują różne wskaźniki tego zjawiska, a w codziennym życiu możemy spotkać zjawiska, które wymykają się wszelkim definicjom. Część osób, które uznają się za abstynentów, nie jest nigdy uwzględniana w badaniach.
Na pewno można powiedzieć, że ogromne znaczenie w kształtowaniu definicji „abstynent” miało lecznictwo odwykowe. Początkowo, osoba abstynenta była łączona wyłącznie z kimś, kto jest uzależniony od alkoholu, pił szkodliwie lub ryzykownie, ale zaprzestał picia, gdyż pod wpływem różnych oddziaływań uznał szkodliwy wpływ alkoholu na swoje życie. Nazywano tak wyłącznie osoby, które ukończyły terapię uzależnienia, a w jej trakcie przyjęły tożsamość uzależnionego. Abstynencja miała być drogą ku zdrowiu.
Kolejne definicje rozszerzały tylko zakres osób, których dotyczyło to zjawisko. Obok osób po terapii, nazywano tak też osoby, które jej nie ukończyły, ale samodzielnie podjęły decyzję o stałym lub okresowym powstrzymaniu się od picia. Wyznacznikiem abstynencji stał się wtedy dobrowolny akt woli. Odtąd, nie trzeba było mieć doświadczeń z alkoholem, wystarczyła decyzja o życiu bez niego ze względów religijnych czy patriotycznych.
Równolegle zaczęły pojawiać się zjawiska – jak chociażby ruch Straight Edge (którego członkowie odznaczali się niechęcią wobec używek – przyp. red) – i nagle, dla niektórych, abstynencja stała się wartością, stylem życia, postawą. Wiele osób nie pije alkoholu i nie używa pojęcia „abstynent” ze względu na jej negatywny, stereotypowy obraz w społeczeństwie.
W związku z tym, że nie ma zgody co do definicji samej abstynencji, ani do grupy osób, której ona dotyczy, w zależności od osoby, naukowca, paradygmatu, będziemy mieli zarówno stanowiska bardzo radykalne, jak i mocno liberalne.
Dla jednych wystarczy, że ktoś nie pije od wczoraj, bo właśnie ukończył terapię i automatycznie zdobył status abstynenta. Dla innych będzie to ostatnie 12 miesięcy. Inni, najbardziej radykalni, twierdzą, że dopiero całkowity brak kontaktu z alkoholem przez całe życie uprawnia do nazywania siebie abstynentem.
Jedno, co łączy ich wszystkich to fakt, że napicie się alkoholu kończy abstynencję i dana osoba traci status abstynenta, bez względu na to, ile czasu trwało jej niepicie.
Abstynent z wyboru… W naszym kraju trudno przyjąć taką postawę…
Każda abstynencja jest z wyboru. To, co odróżnia każdego w tej grupie to motyw, dla którego dokonuje takiego wyboru. Są tacy, którzy uznali, że chcą zmienić dotychczasowe życie. Czy są to osoby uzależnione, czy „tylko” piją ryzykownie, to nie ma znaczenia. Są to abstynenci z przeszłością, a motywem wyboru jest chęć życia, innego życia, i groźba powrotu do destrukcyjnych zachowań.
Abstynent traumatyczny to znów osoba, która ma trudne przeżycia związane z alkoholem, które dotknęły go osobiście (np. ofiary pijanych kierowców) lub kogoś z ich bliskich (DDA, przemoc pod wpływem alkoholu).
Zupełnie inną grupę stanowią abstynenci nonkonformiści, których motywem jest chęć przeciwstawienia się panującym zasadom, normom tzw. kultury picia. Do nich moglibyśmy zaliczyć osoby identyfikujące się jako straight edge.
Abstynenci społeczni swoją decyzję o niepiciu motywują obserwowanymi problemami społecznymi spowodowanymi alkoholem. Nie chcą dokładać się do statystyk. Abstynenci zdrowotni to ci, dla których zdrowie stanowi wartość nadrzędną i wpływ alkoholu nie postrzegają szerzej niż przez pryzmat choroby alkoholowej. Obok nich mamy abstynentów ze względu na wartości religijne (np. Krucjata Wyzwolenia Człowieka) czy patriotyczne (harcerstwo). Coraz częściej możemy spotkać się także z abstynentami woluntarystycznymi, dla których głównym motywem wyboru jest chęć panowania nad sobą.
Jak abstynent radzi sobie ze społeczną presją i polską kulturą, w której załatwianie wielu spraw „przy kieliszku” jest dość naturalne?
Wszystko zależy od tego, z jakim typem sytuacji mają do czynienia. Nie każda sytuacja „przy kieliszku” jest dla abstynentów trudna. Badania, które prowadziłam w środowisku abstynentów, pozwoliły mi wyróżnić trzy typy sytuacji, które mogą być sytuacjami „przy kieliszku”.
Pierwsza to sytuacja konfrontacji, w której znajdują się osoby, dla których abstynencja nie jest żadną wartością i jednocześnie mają poczucie, że kontakt z osobą żyjącą w ten sposób w jakiś sposób im zagraża (np. wesele, na którym spotykają się osoby, wśród których jest alkoholik, a pozostali uczestnicy uznają, że obecność alkoholu na weselu jest ważnym elementem tego wydarzenia). Drugą jest sytuacja kompromisu, w której abstynent, jak i konsumenci, mają odmienne nastawienie do alkoholu, ale ze względu na inną wartość, są w stanie tolerować się wzajemnie (np. mamy jeden wspólny interes do załatwienia i jest to ważniejsze niż różnice między nami w odniesieniu do alkoholu). I wreszcie trzecia – sytuacja konsensusu, w której konsumenci są w stanie tolerować obecność abstynenta do momentu, gdy on nie chce zmienić ich nastawienia do alkoholu.
Sytuacja konfrontacji jest dla abstynentów najtrudniejsza. Muszą oni mierzyć się ze stereotypowym obrazem abstynenta, niechęcią, odrzuceniem, pogardą i z podejrzeniem o kłamstwo. Ze strony konsumentów mogą się oni spotkać z częstowaniem, próbami przekupstwa, łagodzeniem propozycji (np. „no dobra, skoro nie chcesz wódki, to może chociaż piwo?”), namawianiem ze strony osób znaczących i płci przeciwnej do złamania abstynencji. W tym celu stosowane są przekonywania, prowokacje, komentowanie na głos, kuszenie, krytyka, drwiny, groźby, wyśmiewanie, ośmieszanie, wpływanie na ambicję, obrażanie, wywoływanie poczucia winy…
Co Pani zdaniem jest najtrudniejsze w wytrwaniu w abstynencji?
Często jest to poczucie, że wybór takiego stylu życia wiąże się z samotnością i ciągłą walką. Samo postanowienie jest tutaj niewystarczające. Ważne jest posiadanie ludzi wokół, którzy niekoniecznie muszą popierać nasz styl życia czy go akceptować, ale chociaż tolerują oraz posiadanie poczucia, że jestem wartościowym człowiekiem i mam narzędzia, żeby móc stawać w swojej obronie. Bo jestem tego wart.
Chciałabym doczekać chwili, w której usłyszę w programach profilaktycznych całą prawdę o życiu w abstynencji. Że życie w abstynencji jest niezwykle trudne, że czeka nas częsta konfrontacja. Zachwalanie życia w abstynencji, bez pokazania tego, co dzieje się w tych mikroświatach jest niewystarczające. Tak samo, jak niewystarczająca jest umiejętność mówienia „nie”, bo kiedy ktoś stawia sobie za cel zmianę naszego postanowienia, wykorzysta nasze słabości i zrobi bardzo dużo, żeby do tego doprowadzić. A my, na końcu tej sytuacji, musimy mieć odwagę, żeby z niej wyjść, bo często jest to jedyny sposób na ochronę tego, co dla nas ważne.
Dziękuję za rozmowę.
Czytaj II część wywiadu.
dr n. hum. Dominika Łęcka – socjolog zdrowia, certyfikowana psychoterapeutka systemowa i EFT, promotor zdrowia. Autorka programów profilaktycznych oraz książki „Postawa 3X wśród młodzieży – coś więcej niż abstynencja. Studium psychokulturowe”.
Fot. Kelsey Chance, Unsplash.com
1 Komentarz
A dlaczego nie ma grupy abstynentów, którzy nie piją bo dbają o swoje zdrowie i po alkoholu bardzo się źle czują. Ja tak mam. Nie piję, bo wystarczy odrobina alkoholu, czy nawet przebywanie w lokalu, gdzie dużo osób pije alkohol i moje ciało bardzo źle reraguje: puchną mi powieki i generalnie nagle mój cały organizm słabnie.