„W trakcie leczenia lekiem XXX nie wolno pić alkoholu”, „Alkohol może wpływać na działanie leku YYY (…) Lekarz może zalecić rezygnację z picia alkoholu (piwa, wina, wódki) albo znaczne ograniczenie jego spożycia podczas przyjmowania leku YYY.”, „Podczas stosowania leku nie należy spożywać alkoholu” – to niektóre z treści zawartych w ulotkach antydepresantów na temat łączenia ich z alkoholem. Tyle ulotki. Co w sytuacji, gdy pacjent nie decyduje się na zaprzestanie używania alkoholu? Czy można stosować leki na depresję przy piciu alkoholu. Porozmawiamy o tym z Magdą Pachciarek, psycholog i specjalistką psychoterapii uzależnień.
Redakcja: Dość powszechną wiedzą jest, że łączenie alkoholu z lekami jest niewskazane. Dotyczy to wszystkich leków, ale jednak leki stosowane w leczeniu zaburzeń psychicznych to chyba szczególna kategoria.
Magda Pachciarek: Rzeczywiście nie jest tajemnicą, że łączenie leków z alkoholem nie jest dobrą decyzją. O ile sytuacyjne przyjmowanie antybiotyków zwykle bywa argumentem do powstrzymania się od alkoholu bądź znaczącego ograniczenia go, o tyle w sytuacji przyjmowania antydepresantów w pewnym momencie pojawia się myśl „a może…?” Z perspektywy osoby przyjmującej leki niewątpliwie różnica dotyczy czasu ich przyjmowania. Antybiotyki często przyjmuje się około tygodnia, a leki na depresję – pół roku. Osoba uzależniona od alkoholu jest w stanie wyobrazić sobie i zrealizować tydzień niepicia albo znaczącego ograniczenia. Jednak pół roku może stanowić problem. Ponadto, jak w wielu miejscach w waszym portalu padało, nie każdy uzależniony decyduje się na abstynencję. Ważnym jest również to, że zarówno leki przeciwdepresyjne, jak i alkohol mają oddziaływanie psychoaktywne.
Podejrzewam jednak, że psychoaktywność obu tych rodzajów środków jest odmienna?
Najprościej mówiąc, jedna z grup substancji dąży do ustabilizowania i znormalizowania funkcjonowania układu hormonalnego, druga zaś – destabilizuje go. Na czym to polega? Depresja jest chorobą, która jest wywoływana bądź wpływa na funkcjonowanie układu hormonalnego. Niejednokrotnie osoby cierpiące na depresję „leczą się” z jej objawów przy użyciu alkoholu. O tym też w wielu miejscach na waszym portalu można znaleźć informacje. Alkohol ma tę „przewagę” nad lekami antydepresyjnymi, że efekty można odczuć w niedługim czasie od spożycia. A na efekty leków przecidepresyjnych trzeba poczekać. Nie dzień czy dwa. Najczęściej około dwóch tygodni. To długo dla wielu osób, ale dla uzależnionych to szmat czasu. Problem polega na tym, że alkohol nie działa selektywnie, tak jak leki na depresję i dokonuje negatywnych zmian w wielu obszarach mózgu.
Co się dzieje, jak osoba przyjmująca leki na depresję, wypije alkohol?
Nie będę mówić o neurobiochemicznych zmianach następujących w wyniku połączenia obu tych rodzajów substancji, odniosę się do tego co relacjonują osoby, którym zdarzyło się je połączyć. Niejednokrotnie, przy wypiciu mniejszej ilości alkoholu, wiele osób stwierdza, że nic nietypowego się nie stało. Wnikliwsza rozmowa doprowadza do spostrzeżeń, że alkohol działał trochę inaczej, tak jakby obniżyła się tolerancja. Natomiast w sytuacjach, gdy przesadzą z jego ilością, to bywa, że orientują się, iż kompletnie nie pamiętają części zdarzeń gdy były nietrzeźwe. To coś więcej niż „urwany film”. Zwykle przy „urwanym filmie” pamięta się niektóre sytuacje. Osoby używające antydepresantów, które się upiły, opisują, że ten stan to kompletna niepamięć, jak „czarna dziura”.
Jakie to ma znaczenie w kontekście leczenia?
Osoby cierpiące na depresję często sięgają po alkohol. Równocześnie alkohol sprzyja pogłębianiu objawów depresyjnych. Ze względu na psychoaktywny wpływ alkoholu, leki nie działają tak, jakby to miało miejsce bez jego udziału. To może powodować, że dana osoba kontynuuje picie w celach „samoleczenia”. Powstaje błędne koło i niewiele brakuje do rozwinięcia uzależnienia. Osobom uzależnionym od alkoholu, które chorują na depresję, trudno jest zrezygnować z alkoholu, z obawy przed pojawieniem się objawów depresyjnych. Warto skierować wtedy uwagę na depresję, a nie tylko uzależnienie i wartość trzeźwego życia.
Podejrzewam, że zdarzają się jednak sytuacje, gdy – pomimo sugestii i zaleceń – osoba uzależniona, cierpiąca na depresję, nie chce przestać pić alkoholu. Co w takiej sytuacji?
Można dążyć do tego by, przynajmniej na początek, spotkać się w pół drogi. Rozumiem przez to pracę nad ograniczaniem picia, redukowaniem negatywnych konsekwencji i szkód. Edukowanie na temat mechanizmów uzależnienia, praca nad zwiększaniem wglądu w indywidualną funkcję alkoholu, motywowanie do poszukiwania zachowań alternatywnych, oraz wsparcia, np. w grupach, będą sprzyjać osiąganiu takiego celu. Uważam, że przydatne będą także umowy z pacjentem dotyczące rodzaju wypijanego alkoholu, jego ilości czy częstotliwości. Rozmowy na temat czynników wspomagających dotrzymywanie tych umów oraz przyczyniających się do ich niedotrzymywania będą zwiększać samoświadomość pacjenta. Ona natomiast będzie wpływać na zmniejszanie poczucia bezsilności, bezradności i zwiększać poczucie skuteczności. Tak jak mówiłam wcześniej, celowym jest również zaopiekowanie kwestii leczenia depresji. Nie mam na myśli jedynie farmakoterapii i edukacji. Warto przyjrzeć się, jakie przekonania ma pacjent na temat depresji i faktu, że sam na nią cierpi. Może się okazać, że pomimo wiedzy, pacjent wstydzi się, obwinia, oskarża czy piętnuje siebie za chorobę. Czasem dotyczy to także stosowania leków przeciwdepresyjnych. Pacjenci często boją się, że się od nich uzależnią. Elementy pracy z przekonaniami stosowane w terapii poznawczo-behawioralnej będą przydatne do zmiany postrzegania siebie w tym kontekście na bardziej adekwatne i realne. Pozwolą też pacjentowi czuć się mniej bezradnym wobec myśli automatycznych oraz bardziej sprawczym w regulowaniu samopoczucia, nie tylko przy użyciu substancji.
Czy coś jeszcze uważa Pani za istotne w takiej pracy z pacjentem?
Sugerowałabym ścisłą współpracę z lekarze psychiatrą. Warto rozważyć także włączenie rodziny czy bliskich pacjenta w jego leczenie. Czasem oni także potrzebują chociażby edukacji. Mniej oczywistymi kwestiami będą te leżące po strony samego terapeuty. W takiej pracy potrzebna jest otwartość na różne rozwiązania (np. włączenie leków agonistycznie działających do alkoholu), stała edukacja, umiejętność wychwytywania i doceniania najmniejszych pozytywnych zmian u pacjenta oraz umiejętność szukania wsparcia dla siebie w sytuacjach frustracji, bezsilności czy rozczarowania.
Dziękuję za rozmowę.
Magdalena Pachciarek – psycholog, certyfikowana specjalistka psychoterapii uzależnień, w trakcje szkolenia psychoterapeutycznego w Instytucje Analizy Grupowej „Rasztów”. Od wielu lat pracuje w placówkach stacjonarnych, obecnie w Krótkoterminowym Ośrodku Terapii i Rehabilitacji Uzależnień MONAR w Budach Zosinych. Pracowała także w poradni, gdzie prowadziła terapię indywidualna i grupowa, zarówno osób uzależnionych jak i ich bliskich, a także grupę zapobiegania nawrotom.
Fot. Mario Beducci, Unsplash.com